4.15

967 129 8
                                    

Ile razy bym tego nie czytała, to wciąż mam wrażenie, że oni chyba za mało panikują. W obliczu śmierci chyba powinno być więcej przerażenia, krzyków rozpaczy, płaczu i tego typu bzdetów. Tyle, że... Ash z reguły jest spokojny, Carmi często ryzykuje życiem, a Miro... To Miro... I w efekcie te wprowadzanie paniki jakoś mi tutaj nie wychodzi... 

Jak Wam mija majówka?

A podrozdział dzisiaj, bo jutro nie bardzo będę miała dostęp do kompa.

-----------------------------------------------------------------------

 Carmila otworzyła drzwiczki szafki i ich oczom ukazał się skomplikowany mechanizm. Magicznie skonstruowany cyferblat odliczał dwadzieścia minut do wybuchu.

- Po prostu wspaniale! – żachnął się Ash. Był przestraszony i musiał jakoś wyładować stres. – I oto wasze cudowne Ostrza Cieni! Serdecznie gratuluję! Wasze marzenie się spełniło! Musicie się z nimi zmierzyć. A teraz, Pani Uczennico Potężnej Nefritosy i Panie Najwspanialszy Smoczy Jeźdźcu, łaskawie zajmijcie się bombą, a ja może pójdę ewakuować cały pałac!

- Raczej nie musisz. Nie sądzę, żeby miała aż taki zasięg. Ostrza są znane z tego, że nie zabijają niepotrzebnie. Nie mają skrupułów i jeśli ktoś wejdzie im w drogę to nie ma co liczyć na litość, ale ogólnie starają się minimalizować straty. Myślę, że będziesz musiał tylko przemeblować gabinet – odpowiedziała Carmi, spokojnie kierując się w stronę drzwi. – Wystarczy, że stąd wyjdziemy.

Pociągnęła za klamkę, jednak drzwi pozostały zamknięte. Miro i Ash patrzyli na nią z niedowierzaniem.

- Chyba nie jadłaś śniadania – Mirodon zaśmiał się nerwowo. – Daj. Ja otworzę.

Czarownica zrobiła księciu miejsce. Miro szarpnął za klamkę, jednak i tym razem nie było efektu.

- Odsuńcie się obydwoje. – Ash przepchnął się obok nich. – Może po prostu zapomnieliśmy, że je zamknęliśmy.

15 minut do wybuchu...

Ash wcisnął kluczyk do zamka i kręcił nim w różne strony, próbując uwolnić ich z pułapki. Zdenerwowany uderzył ręka w drzwi. Nie uzyskał żadnego efektu, poza tym, że rozbolała go dłoń.

- A może by tak zacząć krzyczeć? – zasugerowała czarownica.

- Nie ma szans. Wszyscy mają absolutny zakaz zbliżania się do mojego gabinetu w tych godzinach. Wiedzą, że najcichsze dźwięki potrafią przeszkadzać mi w pracy.

- Wprost wspaniale! Dlaczego nie możesz być normalnym królem, który wyręcza się innymi? Nie znaleźlibyśmy się wtedy, w takiej sytuacji – warknęła.

- Bo nie mam zamiaru być czyjąś marionetką!

Obojgu puszczały już nerwy.

-Hej, hej! Spokojnie! Przestańcie się kłócić. To i tak nic nie da. Zamiast tego spróbujmy je wywarzyć – zaproponował książę.

Stanęli kilka kroków dalej i z rozpędu uderzyli w drzwi. Powtórzyli to kilka razy, jednak drewno nadal dzielnie stawiało opór.

10 minut do wybuchu...

- To nic nie da – wydyszała Carmi. – Wyczuwam barierę magiczną. Tak silnej jeszcze nigdy nie widziałam. W życiu nie uda nam się jej zniszczyć.

- Na pewno nie znasz żadnego zaklęcia, które by ją przerwało?

- Owszem, znam zaklęcia łamiące bariery. Nawet całkiem sporo. Niestety nic na barierę tego kalibru. Osoba, która ją stawiała, musiała być zdecydowanie silniejsza ode mnie. A do tego, umie się świetnie ukryć. Nie dość, że nie zauważyłam, jak ją tworzyła, to w ogóle nie zdawałam sobie sprawy z jej istnienia, dopóki nie spróbowaliśmy otworzyć drzwi. W każdym razie, gdybym podjęła próbę przebicia się przez barierę, to każde moje zaklęcie jedynie by się od niej odbiło i trafiło w nas rykoszetem. Moje czary w niczym się tutaj nie przydadzą. Szczególnie, że poza przytrzymywaniem nas tutaj, osłona osłabia moja magię. Jak się właśnie zorientowałam, w chwili, kiedy zaczęliśmy próbować się wydostać, powoli, ale systematycznie wysysała moją energię. Niestety w tym momencie, nawet nie dam rady wylewitować nas stąd przez okno.

- O Lottie! Zginiemy tutaj! – jęknął Mirodon.

- Zamknij się! Nikt nie zginie! – warknął Ash. – Carmi, umiesz rozbrajać bombę?

Pobladła czarownica pokręciła głową.

- Nigdy się tego nie uczyłam. Mogę postawić wokół nas tarczę. Działa na pociski magiczne, ale nie mam pojęcia, czy ochroni nas przed wybuchem. No i oczywiście, nie będzie tak mocna, jak zazwyczaj...

5 minut do wybuchu...

Król wyjrzał przez okno i westchnął zdesperowany.

- Skoczyć w każdym razie też nie możemy. Trzydzieści metrów w dół, to pewna śmierć.

- A właśnie, że możemy! – Nagle Carmi wpadła na nowy pomysł. – Otwieraj okno Ash!

- Czyś ty zwariowała? Przecież sama mówiłaś, że nas stąd nie wylewitujesz! To już lepiej przeciąć losowy kabelek w bombie. Przynajmniej będziemy mieli jakiś procent szans, że to ten właściwy!

- Nie marudź tylko otwieraj!  

CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz