No i jest kolejny podrozdział. Mam nadzieję, że się wam spodoba ;)
------------------------------------------------
Musiał być bardzo cicho, inaczej wróg go odkryje. Zlewał się z cieniem, tak jak robią to Ostrza Cieni. Ostrożnie stawiał każdy krok, nie wydając nawet najcichszego szmeru. Powoli otworzył drzwi, które na szczęście nie zaskrzypiały. Sięgnął po stojącą w rogu drabinkę, aby znaleźć się jeszcze bliżej swojej ofiary. Wspiął się po szczebelkach i już wyciągał rękę, aby dosięgnąć celu. W ustach niemal czuł słodki smak zwycięstwa. A że w tym konkretnym wypadku zwycięstwo smakowało jak czekoladowe ciasteczka z orzechami, porażka absolutnie nie wchodziła w grę. Nagle ciemności zostały rozświetlone przez nagły rozbłysk, a on zachwiał się na drabince.
- Ash! Zostaw te ciasteczka! Wiesz, że mama nie pozwala ci jeść słodyczy przed obiadem.
Trzyletni chłopiec nadął policzki i wydął usteczka wyrażając zaciętość. Szybko sięgnął po stojący w spiżarni na trzeciej półce od góry słoik z ciasteczkami, przyciągając go do piersi i zaczął ostrożnie schodzić z drabiny.
- Nic już mamę nie obchodzę. Ona zajmuje się tylko dzidziusiem. A jak urodzi się jeszcze jeden dzidziuś to już w ogóle o mnie zapomni. – Zerknął z żalem na trzymany w rączkach słoik. – Tylko ciasteczka mnie kochają.
Stojąca w drzwiach czarnowłosa kobieta zrobiła oburzoną minę.
- A ja? Ja przecież też cię kocham!
- To tylko na razie – chłopiec odpowiedział, wzdychając i robiąc jeszcze smutniejszą minkę.
Tuląc słoik w swoich malutkich rączkach, przeszedł obok kobiety i wszedł do kuchni. Znajdowali się w niewielkim, ale uroczym domku pałacowego ogrodnika. Pomalowane w żółciutkie słoneczniki ściany ocieplały pomieszczenie. Wykonane z jasnego drewna meble i porozstawiane wszędzie bibeloty sprawiały, że kuchnia wyglądała na bardzo przytulną. Dziecko postawiło słoik na okrytym pomarańczowym obrusem stole, a następnie usadowiło się na krześle z drobną pomocą kobiety.
- Poproszę talerzyk i szklankę mleka – zakomenderowało bez skrępowania.
Postronny obserwator zapewne bardzo by się zdziwił, gdyby zobaczył młodego następcę tronu w tej małej kuchni, pod opieką żony królewskiego ogrodnika, jednak dla królewicza był to drugi dom.
Kobieta westchnęła, ale spełniła prośbę dziecka. Postawiła przed nim talerzyk z różowej gliny i nalała mleka dla nich obojga.
- Dlaczego uważasz, że kocham cię „tylko na razie"? – spytała siadając naprzeciwko.
- Bo ty też niedługo będziesz miała dzidziusia – odpowiedział, maczając ciasteczko w mleku i biorąc pierwszego gryza.
Kobieta instynktownie, w zamyśleniu pogładziła się po dużym brzuchu.
- Ale to nie znaczy, że przestanę cię kochać. I mama też cię bardzo kocha. Tylko wiesz, jest królową. Ma dużo obowiązków. A twój braciszek Mirodon jest bardzo malutki. Ty jesteś już dużym, dzielnym chłopcem i sam bardzo ładnie dajesz sobie radę. Miro nie potrafiłby wspiąć się na drabinkę i ściągnąć ciastek, tak jak ty to zrobiłeś.
- Wiem. On przecież jeszcze wcale nie umie chodzić. Tylko się czołga – Ash przytaknął, robiąc minę znawcy.
- No widzisz. Potrzebuje więcej pomocy niż ty. I dzidziuś, który teraz jest w brzuchu u twojej mamusi, będzie potrzebował jej jeszcze więcej. Ale mama nadal będzie kochała cię tak samo mocno. – Uśmiechnęła się do niego, ciepło spoglądając na chłopca dużymi, zielonymi oczami.
- A ty? – królewicz zerknął nieśmiało na swoją opiekunkę.
- Oczywiście, że ja też będę cię kochać. Tak samo jak twoja mamusia i twój braciszek. I twoja nowa siostrzyczka, albo braciszek. No i moja córeczka.
Ciasteczko zamarło w połowie drogi od szklanki, do ust chłopczyka.
- Ciociu Eileen, a skąd wiesz, że to będzie dziewczynka?
Kobieta puściła mu oczko, biorąc łyk mleka ze swojego kubka.
- Wiem i już. To musi być dziewczynka, żebyś mógł się z nią ożenić. Tak ustaliłyśmy z twoją mamusią.
Ash zmarszczył czółko. Taki pomysł chyba nie bardzo przypadł mu do gustu.
- Muszę się z nią żenić? – zajęczał.
Eileen zaśmiała się.
- Jeszcze zobaczysz, że kiedyś sam będziesz chciał się z nią ożenić. Ustaliłyśmy już wszystko z twoją mamą. Najpierw zostaniecie najlepszymi przyjaciółmi i będziecie się razem bawić, później się w sobie zakochacie, a jak dorośniecie, to weźmiecie ślub.
W tym momencie trzasnęły drzwi wejściowe, z korytarza dobiegł ich stukot obcasów i już po chwili w kuchni stanęła elegancka, rudowłosa dama. Pod drogą suknią rysował się wyraźnie okrąglutki brzuszek, a na jej lewym ręku siedział roczny chłopczyk.
- Ash! Co ja ci mówiłam o ciastkach przed obiadem?! – spytała groźnym głosem marszcząc brwi.
- Oj Ennie, daj spokój. To była wyjątkowa sytuacja. Opowiadałam mu, jak kiedyś w przyszłości ożeni się z moją Carmi – Eileen stanęła w obronie dziecka, jednocześnie klepiąc się delikatnie ręką po brzuchu.
Twarz królowej złagodniała.
- No skoro tak, to ja też się chętnie poczęstuje. – Eneida podeszła do stołu i wolną ręką sięgnęła po ciasteczko.
- Nie! Są moje! – Ash obronnym gestem przyciągnął słoik do siebie. – Wy macie dzidziusie, a ciasteczka są moje!
- I nie podzielisz się ze swoim braciszkiem lub siostrzyczką? – spytała Eileen, pochylając się w stronę chłopca.
- Siedzi w brzuchu. I tak nie może ich zjeść.
- Ale jak mamusia zje ciasteczko, to dzidziuś też poczuje ten smak. I będzie wiedziało, że to smakołyk od jego dużego, starszego brata. Na pewno będzie sobie myślało jaki jesteś wspaniały i jak bardzo cię kocha za to, że poczęstowałeś je ciasteczkami.
Ash popatrzył w skupieniu na słoik. Zrobił poważną minę, później zerknął na mamę, a następnie skierował swój wzrok na ciocię.
- W takim razie ty zjedz.
Eileen spojrzała na niego zaskoczona.
- Carmila też ma spróbować ciasteczka? Chcesz, żeby też sobie pomyślała jaki jesteś wspaniały i jak bardzo cię kocha?
Ash nadął policzki.
- Skoro ma zostać moją żoną... - odpowiedział, wzruszając ramionkami.
Król skrzywił się, czując ból żeber. Twarz ulubionej cioci zamigotała i rozmyła się. Ash zamrugał kilka razy, by w końcu otworzyć oczy i spojrzeć złowrogo na czarownicę, która przerwała mu sen bolesnym kuksańcem.
CZYTASZ
Carmila
FantasyCarmila jest czarownicą. Ale nie jakąś pierwszą, lepszą babinką z brodawką na nosie i czarnym kotem, mamroczącą niezrozumiałe frazesy nad kotłem o podejrzanej zawartości. Co to, to nie! Jest kimś dużo ważniejszym! To jedyna i niepowtarzalna Królewsk...