3.25

998 136 18
                                    


No i koniec rozdziału trzeciego. Jak byście go podsumowały?

---------------------------------------------------------

- I nic się już nie da zrobić? – wyszeptał Miro pobladłymi wargami.

Był lekkoduchem, ale nie tak głupim, jak wydawało się Ashowi. Mimo wszystko, czasami zdarzało mu się rozumieć powagę sytuacji. To był jeden z takich momentów. Z jednej strony Ruby, a z drugiej ukochany brat. Już teraz nie umiał sobie wyobrazić życia bez smoczycy. Była częścią niego samego. Jej utrata byłaby dla niego gorsza od śmierci. Ale stanąć po stronie przeciwnika Asha? Zdradzić rodzinę? Wolał sam się zabić. Ale w ten sposób zraniłby Ruby. I tak koło się zamykało. W co on się wpakował?

- Postarajmy się nie dramatyzować – odpowiedział rzeczowo Ash. – Po pierwsze jeszcze nie złożyłeś przysięgi. Napiszę do Seweryna. Może uda mi się coś z nim wynegocjować. Po drugie, nawet jeśli ją złożysz, nie jest powiedziane, że zakon będzie chciał nas zdradzić. To tylko nasze spekulacje. Sytuacja jest trudna, ale jeszcze nie tragiczna. Muszę po prostu wszystko przemyśleć i zastanowić się nad możliwymi scenariuszami wydarzeń. A ty się nie przejmuj. Skup się na Ruby i swoim treningu z Sir Calaghanem. A właśnie, skoro już przy nim jesteśmy,... - zaciekawiony Ash spojrzał w stronę Carmi – ... co o nim sądzicie?

Mirodon wzruszył ramionami.

- Wydaje się być w porządku. Nie narzucił mi jakiegoś morderczego tępa treningów, nie narzeka. Nic do niego nie mam.

- Calaghan jest... bardzo miły. – Carmila sama nie wiedziała dlaczego, ale zarumieniła się na wspomnienie Serpenity. – Jak na razie, wygląda na ten typ szczerego, bezpretensyjnego, stereotypowego, szlachetnego rycerza. Chętnie oferuje swoją pomoc, potrafi nawiązać ciekawą rozmowę, jest inteligentny i...

Nie wiedzieć czemu, Ashowi bardzo nie spodobała się ta odpowiedź. A jeszcze mniej rumieniec na twarzy dziewczyny.

- Wystarczy – warknął. – Rozumiem. To chodzący ideał.

- To chyba dobrze prawda? – spytała Carmi. - Mniejsze szanse, że będzie cię szpiegował. Nie wiem czemu się tak złościsz.

- Jakoś wciąż go nie lubię.

- Uprzedziłeś się. – Machnęła ręką. – Nawet nie wiem czemu. Powiedz mi Ash, od kiedy tak pochopnie oceniasz ludzi? – spytała niby obojętnie.

Król przymknął oczy. Miała rację. Od kiedy sądził ludzi po pozorach?

- Od kiedy Carmila uśmiecha się do nich w ten sposób – odpowiedział cichy głosik w jego głowie.

Ash kazał mu się zamknąć. Nie chciał teraz o tym myśleć. Zupełnie nie rozumiał tego uczucia zazdrości. Tak, nie ma co się okłamywać. To była zazdrość. Tylko dlaczego ją czuł? Była zupełnie bezpodstawna. Niby o co miałby być zazdrosny? O Carmilę? Przecież nic do niej nie czuł. Znaczy czuł. Lubił ją i to bardzo, ale tylko i wyłącznie jako przyjaciółkę. Niczego więcej między nimi nie było. Prawda?

- Masz rację, Carmi. Nie wiem skąd to się wzięło. Chyba jestem przepracowany.

- A do tego zestresowany. Powinieneś odpocząć. Weź przykład ze mnie. Codziennie dostarczam organizmowi odpowiednią ilość snu oraz relaksu i czuję się świetnie. – Uśmiechnęła się.

- Carmi, ty właściwie przesypiasz całe życie – wtrącił Mirodon. – Śpisz po szesnaście godzin dziennie...

- Mój organizm potrzebuje dużo snu – prychnęła. – I twój też – zwróciła się do Asha surowym tonem.

Król wywrócił oczami.

- Dobrze, już dobrze – powiedział, podnosząc się z krzesła. – Na dzisiaj kończę z pracą. Pójdę do siebie i odpocznę.

- Świetny pomysł! Zrobię dokładnie to samo – zaśmiała się Carmi.

Ona też była zmęczona. Przez czas trwania misji spała zaledwie po siedem, osiem godzin dziennie. Aby wypocząć potrzebowała przynajmniej trzech więcej. Więc, jako, że raport został już złożony, pożegnała się z przyjaciółmi i pognała do swojego domu. Czekało na nią jej ukochane łóżeczko, które na pewno umierało z tęsknoty za nią. Przecież nie mogła pozwolić mu dłużej czekać!


CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz