4.21

1K 126 14
                                    


Eeemmm... Tak. Zdecydowanie za dużo Kuroshitsuji. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie.

A tak poza tym, to w tym podrozdziale troszkę o przeszłości Simona ( Wiieelkaaa tajemnica. Sama do końca jeszcze nie jestem pewna co się tam właściwie zadziało. Jak chcecie, to możecie zgłaszać swoje pomysły.) no i bardziej ludzka twarz generała. Wyjaśni nam, dlaczego robi, to co robi. A przynajmniej wyjaśni częściowo ;)

-----------------------------------------------------------

- Ty też Will – Królowa zwróciła się do generała. – Idź spać. Po prostu mi zaufaj. Tak jak ufałeś mi kiedyś, gdy musiałam sama rządzić Astrią. Pamiętasz?

Generał ukląkł przed nią i chwycił jej rękę w swoje dłonie.

- Pamiętam. Byłaś wspaniała. Taka silna i nieugięta. Wskoczyłbym wtedy za ciebie w ogień. Byłaś najlepszą władczynią jaką miała Astria i dalej powinnaś...

- Nie zaczynaj znowu tego tematu. Mój czas się skończył, a Ash dorósł do tego, żeby zostać królem.

- Nadal uważam, że jest za młody. On sobie po prostu nie poradzi. Astrii potrzebny jest ktoś starszy i bardziej doświadczony. Nie zrozum mnie źle. Twój syn mógłby być wspaniałym królem, kiedyś w przyszłości, ale nie teraz. W tej chwili może tylko zaszkodzić Astrii. A wiesz, że cokolwiek by się nie działo, ja zawsze postawię dobro kraju na pierwszym miejscu. Dla mnie nie ma nic ważniejszego. No i jeszcze ta sprawa z chłopakiem z Ostrzy. Czy ty naprawdę myślisz, że to dobry pomysł?

- Drogi przyjacielu. – Eneida położyła mu wolną rękę na ramieniu. – Twój zmysł percepcji chyba się ostatnio stępił. Czy ty nie widziałeś jakie spojrzenie miał ten chłopak? Nie widziałeś ile w nim ognia, zapału i inteligencji? Czas nas, starych, przemija, a Astria potrzebuje młodych. Ten chłopak ma zadatki na jednego z ważniejszych ministrów, a może nawet i doradcę Asha. Pamiętam go z innych czasów. Gdyby nie ten ambaras, w który wdał się jego ojciec, jestem pewna, że dzieciak zajmowałby już bardzo wysokie stanowisko. Ma potencjał. Trzeba nim tylko odpowiednio pokierować.

- Tak, kiedyś też tak mi się wydawało. Że też stary Taszir dał się wplątać w coś takiego! Kiedy jego ojca stracono, a matka popełniła samobójstwo, próbowałem odnaleźć chłopaka, ale zapadł się pod ziemię. Kto by przypuszczał, że wstąpi do Ostrzy? Jednak czy jesteś pewna? Nie uważasz, że te wszystkie lata odcisnęły się na nim za mocno? Psychika, to nie ciało. Takie rany mogą się nigdy nie zagoić.

- Jestem pewna. Po prostu mi zaufaj. – Delikatnie się do niego uśmiechnęła.

- Jak sobie życzysz. Ale powiedz mi jedno. Rozumiem, że wiążesz z nim pewne plany i chcesz zatrzymać go w pałacu, ale dlaczego akurat w roli osobistego lokaja Miriam?

Eneida zachichotała jak mała dziewczynka.

- No tak. Ty zawsze byłeś tępy w tych sprawach. Pamiętam, jak zalecałeś się do Anieli. „Pani, promieniejesz dziś niczym dokładnie wypolerowany hełm" – naśladowała niski baryton Azotana.

- Owszem, ale pozwól, że ci przypomnę, że w ostatecznym rozrachunku odniosłem zwycięstwo. Aniela została moją żoną. Szkoda tylko, że dane nam było tak mało czasu...

- Tak, drogi przyjacielu. – Eneida posmutniała, wzdychając ciężko. – Obojgu nam się nie poszczęściło. Najpierw odeszła twoja Aniela, potem mój ukochany Kerton... Minęło tyle czasu, a ja nadal nie mogę się z tym pogodzić. Wciąż mam wrażenie, że wyskoczy nagle zza rogu, krzycząc „Wcale nie umarłem! To był tylko żart!". Że będę mogła nakrzyczeć na niego, za jego okropne poczucie humoru, a potem mocno się do niego przytulić. Dotknąć go. Poczuć, że jest obok.

- Wiem o czym mówisz. Ciągle wydaje mi się, że gdy tylko wrócę do domu, poczuje słodki zapach placka z gruszkami, który tak lubiła. Że przywita mnie swoim łagodnym uśmiechem, który pozwalał mi zapomnieć o wszystkich zmartwieniach... - Wilhelm westchnął przeciągle. – Ale wciąż nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Lokaj Miriam?

- Czy ty naprawdę nie widziałeś, jak oni na siebie patrzą? On wpatruje się w nią jak w ósmy cud świata. Chociaż właściwie robił to bardzo dyskretnie. Ktoś o mniej wprawionym oku, faktycznie mógłby niczego by nie zauważyć. A ona zerkała wciąż na niego, niby z niesmakiem, ale widać, że jest zainteresowana. W przyszłości stworzą wspaniałą parę.

- Jesteś starą, niemoralną swatką – zaśmiał się generał, podnosząc się z klęczek.

- Jak ty mnie dobrze znasz – zawtórowała mu królowa.


Chyba wiem, w kogo wdał się Mirodon...

i

CarmilaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz