Pamiętacie, jak wspominała, że niedługo nadejdzie podrozdział, w którym Ash i Carmi wylądują razem w łóżku? Oto on :) Przepraszam wszystkich, którzy wyobrażali sobie coś innego ;)
---------------------------------------------------------------------------
Tymczasem Ash chodził niespokojnie po korytarzu przed drzwiami, za którymi piętnaście godzin temu zniknęła Carmila. Czuł się wyczerpany, pod jego oczami widniały ciemne worki spowodowane zmęczeniem. W głowie mu huczało, a organizm głośno domagał się odpoczynku. Jednak król był zbyt zdenerwowany, by udać się na spoczynek. Martwił się o to, jak radzi sobie Carmi, jednak, zgodnie z poleceniem czarownicy, nie śmiał wejść do pokoju. Dlatego też krążył niespokojnie po korytarzu, zadręczając się pesymistycznymi myślami. Może gdyby nie był sam, nie dostawałby takiej paranoi, ale nie miał co liczyć na wsparcie kochającej rodzinki. Początkowo to Rosemary miała czatować z nim pod pokojem na jakąś wiadomość od Carmi. Lecz kiedy dziewczyna zemdlała po raz dziesiąty w przeciągu półgodziny, król wezwał służących, aby zanieśli ją do jej komnaty, a sam udał się po Mirodona. Jednak poproszony o wspólne czekanie na Carmi, Miro spojrzał się na starszego brata z politowaniem i nie wykazując najmniejszych oznak szacunku wobec korony, znacząco popukał się w czoło. Po co niby mają marnować czas na bezsensownym umartwianiu się? Mirodon zdecydowanie nie poczuwał się do roli ascety, a Carmi na pewno doskonale da sobie radę. Ash powinien przestać biadolić i spożytkować ten czas w lepszy sposób. Oburzony reakcją brata, Jego Królewska Wysokość postanowił poszukać wsparcia u Królowej Matki, gdzie... również się to nie udało. Królowa Matka nawet nie zaszczyciła syna spojrzeniem. Skupiona na przeglądaniu jakichś papierków, zganiła go za głośne zachowanie i odprawiła z kwitkiem. Cóż... Nieważne kim jesteś. W starciu ze swoją rodzicielką i tak nie wygrasz. Dotyczy to nawet koronowanych głów. Chcąc, nie chcąc, Ash opuścił komnaty królowej Eneidy w dość pesymistycznym nastroju. W desperacji znalazł się nawet pod pokojem swojej młodszej siostry Miriam, ale zrezygnował z tego pomysłu, jeszcze zanim zapukał do jej drzwi. Proszenie Miriam o cokolwiek nie miało najmniejszego sensu. Właściwie nigdy nie byli sobie bardzo bliscy. Nie mieli wspólnych zainteresowań i nie spędzali ze sobą wiele czasu. Łączyło ich tylko rodzinne przywiązanie i pewnego rodzaju sentyment do posiadania młodszej siostry, czy starszego brata. Jednak od ośmiu lat Ash miał wrażenie, że nie dzielą już nawet tego. Siostra stała się dla niego odległym, dziwnym zjawiskiem, którego większość czasu i tak nie ma w pobliżu, a gdy już jest, to przyprawia go o ból głowy i irytację. Tak więc opuszczony i olany przez wszystkich Ash, w samotności oczekiwał, aż Carmi upora się z poltergeistem. Mijała kolejna godzina, a on czuł się coraz bardziej zdenerwowany. Miał coraz większą ochotę wyżyć się na czymś, coś zniszczyć, coś potłuc, coś rozbić. Uczucia były bardzo silne, zupełnie irracjonalne i jakby nie jego. Na pewno poddałby się im, gdyby nie ogólne wyczerpanie. Jeśli on był w takim stanie, to bał się myśleć, jak czuła się Carmi, tocząc przez cały ten czas mentalną walkę z poltergeistem. On niewątpliwie nie wytrzymałby tak długiego starcia. Ponure rozmyślania przerwał mu nagły, niemal namacalny spokój. Wszystkie poprzednie uczucia zniknęły. Ogarnęło go poczucie harmonii i nagła pewność, że wszystko jest w porządku. Niesiony na fali tej obezwładniającej emocji, bez namysłu podszedł do drzwi, za którymi znajdowała się Carmi i otworzył je. Widok, który tam zastał powonień nim wstrząsnąć. Ostatecznie jego przyjaciółka leżała nieprzytomna na podłodze w solnym kręgu, a nad nią unosiła się przeźroczysta sylwetka ducha. Jednak Ash, jakby nie będąc sobą, zwyczajnie skinął poltergeistowi na powitanie, pochylił się, aby przesunąć sól i tym samym zneutralizować moc zatrzymującą niematerię w środku, a następnie wziął Carmilę na ręce. Co prawda chwiał się przy tym trochę na nogach, ale wszechobecny spokój i harmonia dodawały mu sił. Przeniósł czarownicę do swojej komnaty, ułożył ją na łóżku i szczelnie przykrył kołdrą. Zasłużyła na odpoczynek. On zresztą też. Był skrajnie wyczerpany, a spokój, który wcześniej dodał mu sił zniknął tak samo nagle, jak się pojawił. Pod Ashem załamały się nogi i opadł na posłanie obok Carmili, zapadając w zasłużony sen.
CZYTASZ
Carmila
FantasyCarmila jest czarownicą. Ale nie jakąś pierwszą, lepszą babinką z brodawką na nosie i czarnym kotem, mamroczącą niezrozumiałe frazesy nad kotłem o podejrzanej zawartości. Co to, to nie! Jest kimś dużo ważniejszym! To jedyna i niepowtarzalna Królewsk...