Przedostatni podrozdział rozdziału drugiego. Czeka nas jeszcze 2.25, a potem lecimy już z trójką ;)
----------------------------------------------------------------------------------------------------
- ... a potem trafiłeś do Arsfabuli - zakończyła Carmi. - Do miasta, w którym mieszka Faena. Tyle, że zamiast wrócić do niej, zostałeś ściągnięty do pałacu.
- Dokładnie - przytaknął duch.
- Dodatkowo byłeś skołowany nie tylko własną śmiercią, ale także niepewnością, czy powinieneś się u niej pojawić. Łatwiej było cię tutaj przywiązać, bo mimo tego, że twoja energia duchowa jest wyjątkowo silna, sam nie wiedziałeś, gdzie tak właściwie chcesz iść – wyjaśniła czarownica.
Ash błądził spojrzeniem od poltergeista do Carmili. Z zapartym tchem łowił kolejne słowa z opowieści ducha. Była smutna, ale również inspirująca. Słuchając jej, można było w pełni zrozumieć, jak bardzo powinniśmy cenić to co mamy, oraz ludzi, którzy nas kochają. Jak wartościowy jest każdy wspólny moment, kiedy przyszłość może przynieść tyle strat. Ale teraz nadszedł czas, żeby ponownie się skupić na tajemniczym medium, które uwięziło Natriego w pałacu.
- Chciałem jeszcze raz zobaczyć Faenę i Rose, ale nie byłem pewny, czy mogę. Czy zasłużyłem, aby je zobaczyć - duch przytaknął słowom Carmi.
- Yhm. Ale skupmy się teraz na osobie, która Cię tu sprowadziła, powiedz mi wszystko, co wiesz na jej temat.
- Nie jest tego wiele - Natrie wyglądał na speszonego. - Chciałbym pomóc, ale... - Rozłożył ręce w geście niemocy. - Nie widziałem zbyt dużo.
- Nie szkodzi. Powiedz to, co wiesz. Aktualnie nie wiemy nic, więc każda informacja to krok do przodu - powiedział Ash.
Carmi mu przytaknęła, lecz w myślach wspominała rozmowę generała i Miriam. Nie zdążyła jeszcze opowiedzieć o niej Ashowi, więc tylko ona miała pewne podejrzenia, co do owej „Niej", która sterroryzowała biednego Natriego. Chociaż może nie? Widząc skupione, ostre spojrzenie króla, zaczęła się zastanawiać, czy być może Ashowi także nie nasuwają się na myśl pewne osoby, które mogłyby być „Nią". Czyżby jej przyjaciel również rozważał opcję zdrady Miriam? Czy zdawał sobie sprawę z tego, co mogło dziać się w stolicy?
-Mam nadzieję, że te strzępki informacji, które posiadam, faktycznie wam się do czegoś przydadzą. Wezwała mnie w jakimś ciemnym pomieszczeniu. Chyba piwnicy. Nie jestem, pewien. Byłem bardzo skołowany, a po całym rytuale po prostu wysłała mnie na główne schody. Później niestety nie udało mi się trafić z powrotem, w miejsce przyzwania. Ale wiem na pewno, że osoba, która przywiązała mnie do pałacu była kobietą. Smukłą i wysoką. W momencie kiedy ją widziałem miała na sobie czarny płaszcz z kapturem, zakrywającym jej twarz. W dodatku w nikłym świetle świec nie było widać zbyt wiele, ale wydawało mi się, że pod kapturem dostrzegłem rudy kosmyk włosów. Wyczułem też jej magiczną energię. Była bardzo potężna. Potężniejsza od twojej - zwrócił się do Carmili. - Wiem też, że jest mistrzynią maskowania. Jestem czystą energią, a mimo to widziałem jedynie przebłyski jej mocy, prześwitujące przez barierę, gdy rzucała na mnie zaklęcia. Każda żywa istota, bez względu na to, jak potężną magią by władała, nic by nie zauważyła. A sądząc po tym, że jej osłona oszukała mnie, tak, że później nie potrafiłem jej zlokalizować, musi być naprawdę dobra. To wszystko co mogę o niej powiedzieć. Przykro mi, ale nie wiem nic więcej.
Carmi zamyśliła się, przetrawiając usłyszane informacje. Rude włosy? Czyżby nie pomyliła się w swych podejrzeniach? Czy faktycznie winna była księżniczka Miriam i generał Wilhelm?
- Czy jesteś pewien, że w pobliżu tej kobiety nie było nikogo innego? - spytał Ash.
Carmi zerknęła na niego kątem oka. A więc myśleli o tym samym.
CZYTASZ
Carmila
FantasyCarmila jest czarownicą. Ale nie jakąś pierwszą, lepszą babinką z brodawką na nosie i czarnym kotem, mamroczącą niezrozumiałe frazesy nad kotłem o podejrzanej zawartości. Co to, to nie! Jest kimś dużo ważniejszym! To jedyna i niepowtarzalna Królewsk...