#30 Dlaczego ona?

435 43 3
                                    

Od wczoraj bez przerwy myślę o osobie, która kiedyś była jedną z najważniejszych, a dziś? Kim ona jest dziś? W moim sercu powoli tworzy się cmentarzysko, straszne miejsce. Takie ponure i samotne.. Dosyć tego użalania się nad sobą, trzeba się ogarnąć. Wstałam od stołu i udałam się na kanapę, może zdobędę pilota od telewizora. Lars jak zwykle leżał, zajmując tym samym całe siedzisko. Jego głównym zajęciem i hobby było oglądanie telewizji. Jak to mówią: 'bogatego człowieka poznasz po ilości książek, które ma w domu'.

-Przesuń się!

Uderzyłam chłopaka z pięści w nogę. Chyba cios był dość mocny, bo Lars, aż złapał się za uderzone miejsce.

-Nie umiesz poprosić?!

-Mam cię uderzyć jeszcze raz?

Bez najmniejszego problemu znalazło się miejsce dla mnie. Przełączyłam kanał na program z bajkami, co oczywiście nie zostało bez komentarza.

-Żartujesz?

-Zamknij się dupku. Lepsze to, niż oglądanie po nocach seriali, za które twój ojciec by cię zabił, nie sądzisz?

-Nie zrobisz tego.

Poczułam jak triumfuje nad chłopakiem, a on robi się coraz mniejszy. Mam z tego nawet niezły ubaw.

-Nie? To patrz. Ej Thomas!

Chłopak rzucił się na mnie i rękami próbował zasłonić moje usta. Niestety on nie mógł uderzyć dziewczyny, niestety bez wzajemności. Lars wyłapał dwa uderzenia w żebra, dzięki czemu natychmiast odsunął się ode mnie, postanowił zmienić taktykę.

-Będę zmywać naczynia przez tydzień.

-Zacytuje cię 'żartujesz'?

Uwielbiam momenty, w których jest taki zagubiony i przerażony.

-To co mam zrobić?

-Zobaczysz później.

Puściłam oczko do chłopaka, potrzymam go trochę w niepewności. Zaczęłam oglądać moją ulubioną kreskówkę, ale znów ktoś mi przeszkodził- mama i Thomas. Ustali przed nami z walizkami.

Lars: -Wyprowadzacie się?!

Ja: -Jaki ty jesteś głupi. To wy się wyprowadzacie!

Szeroki uśmiech pojawił się na mojej twarzy.

Mama: -Możecie dać nam coś powiedzieć?

Ja: -O ile jego od jutra tu nie będzie!

Wskazałam palcem na Larsa, który niezbyt wiedział co się dzieje. Oboje wdaliśmy się w słowną potyczkę.

Thomas: -Zamknijcie się! Nikt się nie wyprowadza, wyjeżdżamy po prostu na weekend za miasto.

Ja: -Wyjeżdżamy, czyli kto?

Thomas: -No właśnie..

Mama: -Ja i Thomas, zostaniecie sami w domu, błagam nie puśćcie go z dymem.

Ja: -Będę o niego dbać.

Rodzice widocznie uświadomili nam, że zostajemy sami dopiero przed samym wyjściem, bo po zakończeniu rozmowy, złapali za walizki i udali się do drzwi. 'Rodzice', jak ja mogłam tak powiedzieć? On nie jest nikim ważnym. Niedługo i tak go tu nie będzie. Thomas rzucił jeszcze na wychodne:

-Tylko żadnych imprez!

Drzwi zamknęły się z hukiem. Wyszli, wrócą dopiero w niedzielę. Przez moją głowę przeleciały setki pomysłów, ja to mam jednak wspaniałą wyobraźnię.

Ciemne zakamarki duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz