#33 Samotna

376 39 7
                                    

Mama niezwłocznie pojawiła się w salonie. Ciekawe co teraz wymyśli. Nieważne, co by się nie stało, mama zawsze będzie po mojej stronie.

-O co ten krzyk?

-Nie widzisz? Z tą dziewczyną jest poważny problem!

-Ja żadnego problemu nie widzę.

-Spójrz jak wygląda Lars, twoja córka tak go urządziła.

-Niemożliwe, Morti to zrobiła? Przecież ona jest łagodna.

Postanowiłam, że nie będę sie wcale odzywać, niech kłócą się między sobą.

-Elena czy ty nie widzisz problemu czy tylko udajesz? Twoja córka włóczy się po nocach, organizuje imprezy pod naszą nieobecność, spożywa alkohol i nie wiadomo co jeszcze.

Koniec! Nie będę siedziała cicho jak mnie obrażają.

-Nie życzę sobie, żebyś tak o mnie mówił!

Dziwiło mnie, że w tym momencie mama uciszyła mnie, a nie jego. Ponadto ten idiota Lars siedział cicho i ani myślał powiedzieć jak było naprawdę. Znów jestem zdana tylko na siebie. Thomas znów zaczął mówić.

-Sprawa jest poważna El.

Mama długo myślała, ciężko było zgadnąć o czym. Miałam ciągle nadzieje, że wyrzuci tych dwóch pacanów z naszego domu. Niestety pomyliłam się.

-Dzieciaki idźcie do swoich pokoi my musimy porozmawiać.

Zabrzmiało to strasznie groźnie z ust mamy. Co się z nią stało? Wstałam z kanapy bez słowa i pobiegłam do pokoju. Udało mi się zrobić to na tyle szybko, że ominęło mnie wzajemne dogryzanie moje i Larsa. Po wpadnięciu do pokoju zamknęłam za sobą drzwi i rzuciłam się na łóżko. Wzięłam telefon z stolika nocnego, chyba napisze do Olivera. Jeśli tutaj pójdzie coś źle, to może się do niego przeprowadze? Coś się dzieje ze mną nie tak, co ja w ogóle mówię?

22:47 Ja: Co robisz? :)

22:54 Ja: ??

22:58 Ja: Żyjesz? :c

23:09 Ja: Tęsknię..

Może coś mu się stało? Precz! Nie mogę tak myśleć, pewnie już śpi. Leżałam z telefonem w ręce, czekając na jaką kolwiek odpowiedz, na próżno. Po dziesięciu minutach do mojego pokoju wpadł Lars.

-Naucz się pukać!

-Teraz to nieistotne. Masz iść na dół.

Wstałam z łóżka i udałam się w kierunku salonu. Usiadłam naprzeciwko ich. Czułam się jak więzień, który czeka na skazanie za jakąś okrutną zbrodnie, a ja byłam przecież niewinna. Rozmowę zaczęła mama:

-Podjęliśmy decyzje, że musisz zmienić otoczenie. Robimy to dla twojego dobra.

-Słucham?! Dla mojego dobra? Dobrze się czuje w moim otoczeniu, a w ogóle jakim prawem on się odzywa w mojej sprawie?

-Chyba zbyt dobrze, przestań Morti. Decyzja już zapadła.

-Chcecie się mnie tylko pozbyć!

-Nie mów tak. Nie chcemy oddać cię do jakiegoś zakładu, pojedziesz do dziadków.

Skoro mnie nie chcą, to trudno. Wyprowadze się, jeszcze zatęsknią za mną. Dziadkowie mieszkają w małym miasteczku sto kilometrów od Londynu. Kocham moje miasto i mój pokój, który będę musiała opuścić.

-Kiedy jedziemy?

-Jutro.

Już jutro?! Co z Olim? Muszę iść się pożegnać, bo może to być ostatnia okazja. Złapałam kurtkę, która wisiała na wieszaku. Zaczęłam zakładać buty, a nad głową usłyszałam męski głos.

-Dokąd się wybierasz?

-Idę pożegnać się z Olim.

Nie czekając na odpowiedź, zatrzasnęłam drzwi za sobą. Było dość zimno jak na tą porę roku. Po dwudziestu minutach truchtu znalazłam się pod drzwiami domu chłopaka. W każdym pomieszczeniu paliło się światło, a muzykę było już słychać z chodnika. Dzwoniłam kilka razy dźwonkiem do drzwi, ale nikt mi nie otworzył. W sumie to się nie dziwię, w takim hałasie ciężko cokolwiek usłyszeć. Weszłam sama do środka. Było strasznie dużo ludzi. Większości nawet nie znałam z widzenia, na szczęście w tłumie dostrzegłam Ruby. Od razu do niej podeszłam.

-Cześć. Widziałaś Olivera?

-O hej! Wiesz co? Dawno się tu nie kręcił, ale widziałam jak szedł na górę do sypialni.

Przedarłam się przez tłum ludzi w wyznaczone miejsce. Stając w drzwiach sypialni, zobaczyłam to, co zwykle. Oliver obściskiwał się z jakąś dziewczyną i mało brakowało, żeby pozdejmowali z siebie ubrania.

-Nie będę wam przeszkadzać!

Oboje podnieśli swoje oczy na mnie. Wybiegłam z pokoju i kierowałam się w stronę drzwi wyjściowych. Dupek, tylko tyle powiem na jego temat. Ile razy można wybaczać jedno i to samo? Przy samych drzwiach ktoś złapał mnie za nadgarstek. Odwróciwszy się zobaczyłam Olivera. Natychmiast wyszarpnęłam rękę.

-Zostaw mnie!

-Morti..ja..

-Nie chce nawet tego słuchać! Powiesz mi, że nie chciałeś czy, że to było niechcący? Żałosny jesteś!

Wychodząc, trzasnęłam za sobą drzwiami. Szkoda, że nie wie, iż to nasze ostatnie spotkanie. Po wejściu do domu, udałam się odrazu do mojego pokoju. Niedługo już nie będzie mój, niedługo mnie już tu nie będzie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Dziękuję za 3k ^^
Mam też pytanie do was, chcecie, abym dalej kontynuowała tą opowieść?

Ciemne zakamarki duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz