#35 Odwiedziny

395 45 2
                                    

Temperatura jest tu o wiele wyższa niż w Londynie, stwierdziłam przewracając się z lewego na prawy bok. Nie mam tu właściwie żadnych obowiązków, do szkoły jeszcze chodzić nie muszę. Moi znajomi zostali w 'starym' mieście. To wszystko spowodowało, że strasznie się nudziłam. Mój telefon wydał dźwięk, to chyba pierwszy raz od dwóch dni. Ciekawe kto zauważył moją nieobecność. Niezwłocznie otworzyłam smsa.

16:12 Oli: Możemy dziś porozmawiać?

Co on w ogóle sobie wyobraża? To się teraz zdziwi. Jak dla mnie to wszystko jest już skończone, zanim tak na dobrą sprawę się zaczęło. Usłyszałam ciche wołanie babci z kuchni. Leniwie podniosłam się z hamaka. Całe popołudnie wylegiwałam się, a wcale nie mam siły. Odsłoniłam moskitierę, która wisiała w drzwiach kuchennych prowadzących na dwór.

-Wołałaś mnie?

-Tak, przebierz się. Idziemy za pół godziny do sąsiadów.

Całe szczęście myślałam, że się tu zanudzę. Ciekawe do których sąsiadów udajemy się w gościnę. Wokół domu dziadków są same lasy i łąki. Czyli czeka mnie długi spacer. W sumie fajnie mieszkać na odludziu z dala od tego miastowego pędu, ale z drugiej strony trochę bym się bała. W połowie korytarza zaczęłam biec, nie zatrzymując się chciałam popchnąć drzwi barkiem, bo zostawiłam je otwarte, zupełnie tak jak okno. Niestety mam takie wspaniałe szczęście (czytaj "niesamowity pechowiec"), zrobił się przeciąg, który zamknął drzwi, a ja z wielką prędkością odbiłam się od drzwi. Leże teraz na podłodze przed drzwiami innego pokoju. Nie wstanę, za bardzo boli. Na piętrze są dwa pokoje, łazienka i wejście na strych. Jeden pokój jest mój, a co z tym drugim? Dlaczego zawsze zamknięty jest na klucz? Nawet jak byłam małym brzdącem nie pamiętam, żebym kiedykolwiek odwiedziła ten pokój. Muszę koniecznie zapytać o niego babcię, a teraz wypadałoby wstać i się ogarnąć przed wyjściem. Podniosłam się, przypominając w tym osobę, którą potrącił pociąg! Złapałam za klamkę i weszłam do pomieszczenia. Wyciągnęłam z szafy niebieskie rurki i czarną koszulkę nirvany. Przeczesałam włosy i wyszłam z pokoju. Teraz zamknęłam to głupie okno. Brakuje mi zapachu róż, w moim pokoju po otwarciu okna zawsze czułam przyjemną woń owego kwiatu. Schodząc po schodach dostrzegłam babcię, która już czekała na mnie w korytarzu.

-Jestem już gotowa.

Uśmiechnęłam się do starszej kobiety.

-Nasi sąsiedzi mieszkają kawałek od nas, więc zrobimy sobie miły spacer.

'Kawałek', w ustach babci tak bardzo podejrzliwe. Dla niej pięć kilometrów do krótki spacer. Jak na starszą panią ma świetną kondycję. Szłyśmy wąskim poboczem, a słońce pomimo godziny siedemnastej doskwierało niesamowicie. Teraz jest dobra okazja, żeby zapytać o tajemniczy pokój.

-Babciu..Jest taka sprawa.

-Jaka?

-Bo obok mojego pokoju jest takie pomieszczenie..Co tam jest?

Babcia lekko się zamyśliła, ale po krótkiej chwili milczenia zapytała opryskliwie:

-A co?

-Tak tylko zapytałam.

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, zapamiętaj.

-No tak ja wiem, ale naprawdę jestem ciekawa. Nigdy nie byłam w tym pokoju, nie pamiętam go nawet gdy sięgam pamięcią do dzieciństwa.

-Mortishia, nie powinno cię to interesować. Ten pokój zawsze był zamknięty i taki pozostanie!

Krzyk spokojnej zawsze babci, był dość dziwny. Zapytałam tylko o jedno pomieszczenie. Co mogło ją tak zdenerwować? Reszta spaceru minęła w ciszy. Po dwudziestu minutach byłyśmy już na miejscu. Babcia skręciła w ciemną uliczkę i kiwała tylko ręką w moją stronę, szłam za nią. Zaraz za zakrętem był ogromny stary dom. Miał przynajmniej dwieście lat, jak nie więcej.

-Tak właściwie kto tu mieszka?

-Moja stara, dobra przyjaciółka. Za chwilę ją poznasz.

Ustałyśmy pod masywnymi, drewnianymi drzwiami. Rozglądałam się za dzwonkiem, ale bezskutecznie. Przypatrywałam się starszej kobiecie, a ona zamiast pukać, waliła ciężką kołatką. Zdecydowanie, ten dom jest starszy. Drzwi uchyliły się, a w nich ukazała się mała dziewczynka. Miała długie blond włosy upięte w dwa kucyki. Jej duże błękitne oczy wpatrywały się we mnie z ciekawością. Odetchnęłam z ulgą. Po takim domostwie można spodziewać się wszystkiego, ale jak jest dziecko to mogę być spokojna. Babcia uśmiechnęła się do dziewczynki, widocznie znały się już wcześniej.

-Cześć Clara, jest babcia?

-Dzień dobry tak jest! Proszę wejdźcie.

W domu panował chłód i groza. Na ścianach stare obrazy i portrety. Wokół stare, pokryte grubą warstwą kurzu meble. Ciemne tapety i zasłony podtrzymywały atmosferę horroru. Szłyśmy za dziewczynką zidentyfikowaną jako Clara do salonu. Tam na sofie siedziała właścicielka domu. Z wyglądu przypominała zwykła staruszkę. Babcia przywitała się z przyjaciółką i przedstawiła mnie. Obydwie starsze panie kazały mi iść na górę do starszego rodzeństwa Clary. Dziewczyna złapała mnie za rękę i po skrzypiących schodach zaprowadziła na pierwsze piętro. Pokazała palcem drugie drzwi po lewo i pobiegła na dół. Szczerze mówiąc, boję się. Odczuwam w tym domu straszny niepokój. Pewnie dlatego, że jestem tu po raz pierwszy. Udałam się w wskazane miejsce. Po otwarciu drzwi spostrzegłam wysoką blondynkę siedzącą na łóżku. Rzuciłam nerwowo:

-Cześć.

Dziewczyna podniosła swoje błękitne oczy na mnie. Widać, że jest rodzeństwem z Clarą.

-Hej. Sorry, że zapytam, ale kim ty do cholery jesteś?

-Jestem Mortishia i od wczoraj mieszkam z tobą po sąsiedzku, jeśli można to tak nazwać.

-Widzę, że też wkurza cię to odludzie.

Dziewczyna przesunęła się z środka łóżka na jego prawą stronę.

-Siadaj. Jestem Agnes. Opowiadaj co sprowadza cię na to zadupie?

Usiadłam obok dziewczyny. Wydaje się miła i szczera. Może nie będzie tu, aż tak nudno.

-Można powiedzieć, że mama się mnie pozbyła.

-Rozumiem, ja swojej nawet nie znałam, ale nie będę ci teraz o tym przynudzać. Opowiedz coś o sobie.

W taki oto sposób minęła reszta mojego dnia. Świetnie się nam rozmawiało. Okazało się, że mamy wiele wspólnego. Babcia się zagadała chyba, na dworze robi się już szarawo. Nie chcę wracać przez te odludzie po ciemku.

-Ja się będę zbierać.

Rzuciłam, wstając z łóżka.

-Co ty już? Tak szybko?

-Pogadamy jutro. Narazie.

-Pa.

Uśmiechnęłam się do blondynki i wyszłam z pokoju. Ostrożnie zeszłam na parter po schodach, które skrzypiały jakby miały się zaraz rozlecieć. Babcia stała już przy drzwiach.

-Zapomniałabyś o mnie?

-Miałyśmy właśnie wysłać Clare po ciebie.

Myśl o tym, że musiałabym wracać sama do domu przeraziła mnie. Pożegnałyśmy się i ruszyłyśmy z babcią w drogę powrotną. Telefon wydał znów dźwięk wiadomości. Odblokowując telefon okazało się, że Oliver dzwonił do mnie jakieś dwadzieścia razy. To jest nieważne, od kogo jest wiadomość. Wypuściłam powoli powietrze z ust, sms niestety też od niego.

21:08 Oli: Proszę odezwij się kwiatuszku.. ;c <3

Nie odpiszę, nie zadzwonię. Nie warto. Po powrocie do domu wzięłam kąpiel i położyłam się do łóżka, długo jeszcze tej nocy myślałam.

Ciemne zakamarki duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz