#37 Koncert

381 45 8
                                    

Naszym oczom ukazał się stolik, który stał pośrodku pomieszczenia. Na ścianach wisiały pułki, wypełnione starymi książkami. Na stoliku były czarne świece i ludziki. Widać było, że figurki wykonywane były ręcznie.

-Jeszcze raz pytam. Co to do cholery ma być? Moja babka jest wiedźmą?!

Nie wytrzymałam, wybuchnęłam śmiechem.

-Nie śmiej się, to poważna sprawa.

Agnes wypełniła panika, jej wyraz twarzy był tak bardzo komiczny. Aż strach pomyśleć co zrobi jak jej nie uspokoję.

-Nie panikuj. To wszystko na pewno da się logicznie wytłumaczyć.

Zawsze byłam osobą twardo stąpającą po ziemi. Nie wierzyłam w duchy i tym podobne. Wierzyłam w czystą logikę.

-A więc słucham jak mi to wytłumaczysz?!

Wyciągnęłam rękę, żeby podnieść i dokładniej obejrzeć jedną z figurek, ale dziewczyna szybko złapała mnie za dłoń.

-Nie dotykaj tego, a co jeśli to jest przeklęte?!

W tym momencie nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać. No okej, jeśli ma się czuć lepiej z tym, że nic nie dotykałyśmy to niech jej będzie. Osobiście jednak, dokładniej zbadałabym wszystkie przedmioty i książki. Agnes podeszła do okna i szybko odskoczyła od niego jak poparzona. Zasłoniła szybko zasłony i biegła w stronę drzwi wyjściowych, a ja obserwowałam to wszystko i myślałam co ona wyprawia.

-Babcia wróciła!

Rzeczywiście mamy przechlapane! Opuściłyśmy strych prawie w locie. Zbiegłyśmy do salonu i zajęłyśmy wcześniejsze miejsca, ale Agnes wrzuciła jeszcze klucze do szafki z której je wzięła. Byłyśmy tak spanikowane, że nie zwróciłyśmy uwagi na Diego, który dokładnie się nam przypatrywał.

-Co wy wyprawiacie?

W tym momencie drzwi wejściowe otworzyły się i do domu weszła Clara z babcią. Rzuciłam nerwowe 'Dzień dobry' i udałam się do drzwi.

-Ja już będę się zbierać. Dzwoń jak będzie ci się nudzić.

-Nie kuś.

Założyłam trampki i udałam się w drogę powrotną do domu mojej babci. Trzydzieści-trzy, trzydzieści-cztery, trzydzieści-pięć, im dalej od tego dziwnego domu tym lepiej. Ciekawe co jest w tym pokoju, który znajduję się obok mojego. Co jeśli tam jest to samo, albo coś gorszego? Z rozmyśleń wyrwał mnie krzyk. Ktoś mnie woła? Odwróciłam się odruchowo i zobaczyłam Diego, który szedł w moją stronę. Co on może ode mnie chcieć? Zatrzymałam się i czekałam na blondyna. Gdy stał już obok mnie, zapytałam:

-Zapomniałam czegoś?

-Nie, ja tak właściwie to mam pytanie do ciebie.

-Tak? A to ciekawe, jakie?

-Nie odbierz tego jakoś źle, czy coś, ale no wiesz.

Wypadałoby mu pomóc, strasznie się kręcił w tym co mówił. Chyba się wstydził.

-Nie wiem, do rzeczy.

Posłałam mu miły uśmiech.

-Może chcesz gdzieś wyjść wieczorem?

Spojrzałam na niego z lekkim zdziwieniem.

-Gdzie tu można wyjść?

-Parę kilometrów stąd jest miasto. Tam jest fajny klub, co ty na to?

Nie myślałam zbyt długo, tym samym nie karząc mu długo oczekiwać odpowiedzi.

-Czemu nie.

Ciemne zakamarki duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz