#52 Zazdrośnica

354 38 10
                                    

Po wejściu do domu rzuciłam torbę z rzeczami gdzieś w kąt. Przez całą drogę powrotną ignorowałam Olivera. Cały czas jestem wkurzona za ten incydent po koncercie. Źle spałam a autokarze, jestem cała obolała. Rzuciłam się na kanapę i nawet nie spostrzegłam kiedy przymknęło mi się oko. Obudził mnie delikatny pocałunek. Nie otwierając oczu, przekręciłam się na drugi bok, ignorując tym samym czuły gest chłopaka.

-O co Ci chodzi?

Zachowam się w tym momencie jak każda wkurzona dziewczyna.

-O nic.

A on dalej próbował się dowiedzieć o co takiego mi chodzi, bo to przecież taka wielka zagadka.

-Przecież widzę.

-Naprawdę?

Zapytałam ironicznie. Tylko facet może nie rozumieć o co mogę być zła. 'Zła', to mało powiedziane, jestem wściekła, ale emocje jak zwykle duszę wewnątrz. Rzadko kiedy okazuje, to co czuje.

-Nie musisz być taka podła.

To był jego błąd, że to powiedział. Odwróciłam się natychmiast w jego stronę i podniosłam do pozycji półleżącej.

-Ja jestem podła?!

-A kto?!

Krzyk rodzi krzyk, ale nie mogłam inaczej. Za bardzo mi na nim zależy, żebym puściła to w niepamięć. Ja niestety wszystko pamiętam.

-Przypominam ci drogi Oliverze, że to ty miziałeś się z nieznajomą dziewczyną na moich oczach!

-Nie miziałem się z nią tylko ona mnie.

Odpowiedział tak spokojnie, jakby to było czymś zupełnie normalnym.

-A ty na to pozwoliłeś, nie zapominaj!

Mój ton głosu nawet na chwilę nie łagodniał, a wściekłość i złość narastały we mnie. Kiedy ja się zrobiłam taka zazdrosna o niego?

-A co miałem zrobić?

Typowa odpowiedz mężczyzny 'co ja mogłem zrobić?'. Zrobił z siebie jak zwykle ofiarę całego wydarzenia.

-Bidulko ty moja, zmolestowała Cię?!

-Możesz przestać? I nie drzyj się na mnie!

Jego głos zdecydowanie zagłuszył mnie. Rozbrzmiał w całym domu i nastała cisza. Mi zrobiło się duszno i zakręciło się w głowie. Podniosłam się i z tyłu podparłam rękoma. Brunet natychmiast to zobaczył i lekko zakłopotany spoglądał na mnie spod bujnej grzywki.

-Wszystko dobrze?

-Pójdę się położyć na chwilę, jestem tylko zmęczona po podróży.

Wstając lekko się zatoczyłam na co chłopak krzyknął.

-Ani kroku dalej! Zaniosę Cię!

Zaprzeczałam, ale to jak zwykle na nic. On zawsze wie lepiej. Złapał mnie za nogi i pod plecy i zaniósł do sypialni. Co prawda czułam jak na schodach było mu ciężko, ale nic się nie odzywało. Śmieszyło mnie jak pomimo trudu i ciężaru dalej zgrywa opiekuńczego rycerza. Na łóżko odłożył mnie delikatnie zupełnie jak swoją księżniczkę. Nie powiem, schlebiało mi to. Chwila, ja dalej jestem na niego zła!

-Dziękuję.

Tylko tyle wydukałam z siebie. Co prawda nie brzmiało to zbyt przekonująco, ale co ja poradzę? Chłopak nic więcej nie powiedział, podszedł do okna i uchylił je, aby do pokoju wpadało świeże powietrze. Następnie położył się obok mnie i delikatnie przytulił.

-Lepiej Ci już?

-Może.

-Kwiatuszku nie gniewaj się już na mnie. Wiem, ż zrobiłem źle, ale..

-Ale co?

Ciekawe czy przeprasza, bo ma dość niezręcznej ciszy czy zrozumiał swój bolesny błąd.

-Ale nic, po prostu przepraszam.

-Kiedy następny koncert?

Oliver lekko się zamyślił. Poprawił spadające na ciemne oczy, włosy.

-Nie wiem jeszcze, a dlaczego pytasz?

-Ciekawość.

Lekko się uśmiechnął jednocześnie przysuwając mnie bliżej siebie.

-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła.

Wyszeptał, a ja jestem w stu procentach pewna, że się zarumieniłam. Swoją ręką gładził mój policzek, składając przy tym czułe pocałunki na moich ustach. nie pozostawałam dłużna, każdy z nich odwzajemniałam. Niestety jak zwykle zadzwonił telefon, który wszystko przerwał. Chłopak zerknął na wyświetlacz telefonu, po czym się podniósł i powiedział.

-Muszę odebrać.

Po tych słowach zniknął za drzwiami, a ja leżałam i myślałam. Zdałam sobie sprawę, że nie zaplanowałam nic związanego z moją najbliższą przyszłością. Nie wiedziałam nawet gdzie pójdę do szkoły po wakacjach. Nie mogę też przecież mieszkać tak u chłopaka cały czas i nie dołożyć nawet grosza do wspólnego budżetu. Nie jestem przecież w 'rodzinnym' domu, a on nie ma obowiązku mnie utrzymywać. Już dawno rozmawiałam z nim, że pójdę do dorywczej pracy, ale jak zwykle spotkałam się z sprzeciwem. Może postawie go przed aktem dokonanym? Tak chyba byłoby najlepiej. Do pomieszczenia wszedł Oli z dziwnym uśmiechem na ustach. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak.

-Co się stało?

W jednej chwili jeszcze bardziej się speszył.

-Będziemy mieli gościa..

Coś nie tak, ciekawe kogo.

-Jakiego gościa?

-Mam być w stu procentach szczery?

Co to w ogóle za pytanie? Umieram z ciekawości.

-Tak!

-Moja mama będzie za dwadzieścia minut.

-Za ile?!

-Za dwadzieścia.

Pierwszy raz będę widziała kogoś z rodziny Olivera.

-Dlaczego mówisz mi to tak późno?!

-Sam się przed chwilą dowiedziałem.

Tak mało czasu, ja muszę się ubrać, umalować, wykąpać. Gdybym dowiedziała się wcześniej mogłabym coś ugotować, a tak nawet wykąpać się nie dam rady. Poderwałam się szybko z łóżka i popędziłam do szafy.

-Już Ci lepiej?

Usłyszałam za sobą głos chłopaka.

-W co ja się ubiorę?

-No tak, największy problem każdej kobiety.

-Idź lepiej posprzątaj kuchnie!

-Masz rację to dobry pomysł..

Chłopak zniknął za drzwiami pokoju a ja wyciągnęłam a szafy czerwone rurki i koszule w moro. Ładnie i elegancko, wręcz idealnie. Rozczesałam włosy i upięłam je w koka, tylko ten był bardziej staranny. Nie malowałam się, już bym nawet nie zdążyła. Zeszłam do kuchni, która teraz aż błyszczała.

-Można jeść z podłogi!

Wykrzyczał chłopak. Odwrócił się do mnie i zamilkł natychmiast, niestety tylko na chwilę.

-Ślicznie wyglądasz, jakoś tak, poważniej.

Roześmiałam się, niestety Oli i powaga to dwie różne, dalekie od siebie rzeczy. Siedzieliśmy teraz oboje przy blacie kuchennym i czekaliśmy na panią Sykes.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ciekawi następnego rozdziału? :D

Ciemne zakamarki duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz