Następnego dnia wstałam z towarzyszącym mi dudnieniem w uszach. Taka mała pozostałość po wczorajszym koncercie. Olivera jak zwykle nie było, ostatnio to normalne. Ciekawe czy w ogóle wrócił na noc do domu. Założyłam na siebie bluzę za dużą o dwa rozmiary i zeszłam na dół do kuchni. Zajrzałam do lodówki, która świeciła pustkami. Czas uzupełnić zapasy. Gdyby teraz nastała apokalipsa zombi bylibyśmy z chłopakiem zgubieni. Usiadłam na krześle i zaczęłam pić herbatę. Odruchowo złapałam za telefon, który zaczął dzwonić. Serce szybciej zaczęło mi bić, na wyświetlaczu widniało imię Theo. Dziwne, dawno się tak nie czułam.
-Halo?
-Cześć. Już myślałem, że podałaś mi fałszywy numer.
Przez telefon miał równie olśniewający głos.
-Nie no co ty. Nie jestem taka.
-Dzwoniłem do Ciebie wcześniej, ale nie odbierałaś i się trochę przestraszyłem.
-Zostawiłam telefon w kuchni, a przed chwilą wstałam i nawet nie zdążyłam oddzwonić.
Dlaczego tak się tłumaczyłam? Nie chciałam wyjść na jędze.
-Nie ma sprawy. Robisz dziś coś specjalnego?
-Mam nudne życie, a czemu pytasz?
Theo głośno się roześmiał. Jaki on miał wspaniały śmiech. Co się ze mną dzieje?
-A nie chciałabyś się zobaczyć?
-Moment.
Niech chwilę poczeka, żeby nie myślał, iż mam aż tak nudne życie.
-Sądzę, że nic nie stoi na przeszkodzie.
-To wspaniale! Trzecia ci odpowiada?
W jego głosie było słychać prawdziwą ekscytacje. Strasznie ciepło mi się na sercu zrobiło. Dawno tego nie czułam.
-Jasne.
-Wiesz gdzie jest taki mały pub, często grają tam amatorskie zespoły?
-Tak, wiem.
-A więc do później.
-Narazie.
Na mojej twarzy malował się ogromny uśmiech. Odłożyłam telefon i w mojej głowie malowała się wizja idealnego spotkania, które odbędzie się za cztery godziny. Strasznie dziwne było takie cieszenie się ze słów obcego chłopaka. Nagle usłyszałam głos za swoimi plecami.
-Z kim rozmawiałaś?
Podskoczyłam przestraszona, od razu odwróciwszy się. To był Oliver. Stał oparty o ścianę w korytarzu. Musiał tu stać i słyszał pewnie cała rozmowę.
-O co ci chodzi?
Chłopak zaczął iść w moją stronę i ciągnął dalej temat.
-Z kim rozmawiałaś? Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi.
Powinien się cieszyć, że mnie widzi i ma możliwość spędzenia ze mną chociaż odrobinę czasu.
-Z kolegą.
-Gdzie byłaś wczoraj wieczorem?
Chłopak stał naprzeciwko mnie i znów miał ten obłęd w oczach. Przez moje ciało przeszedł lekki dreszcz. Cofnęłam się dwa kroki do tyłu, ale dalej udawałam niewzruszoną.
-Co to ma być? Przesłuchanie?
- Nie denerwuj mnie bardziej,
Standardowy tekst, gdy kończą się mu argumenty.
-Jestem wolnym człowiekiem i mam prawo mówić i robić to co chce, a tobie nic do tego!
Niech myśli, że się go nie boję..
-Odpowiedz mi na pytanie!
-Nie krzycz na mnie!
-Tylko ty możesz podnosić głos?!
Nienawidzę tych momentów. Wiem, że on nie odpuści, ale w obecnej sytuacji lepiej, żeby nie wiedział. Przez cały czas wycofywałam się do tyłu i stałam już praktycznie pod samą ścianą. Oliver stał naprzeciwko mnie i trzymał rękę opartą o ścianę.
-Ostatni raz pytam, gdzie byłaś wczoraj wieczorem?
-Na koncercie.
-Z kim? Z tym chłopakiem?
-Dużo jeszcze będzie tych pytań?
Chwila zdawała się dłużyć w nieskończoność, w myślał prosiłam, aby on się już odsunął. Nie czułam się wcale bezpiecznie.
-Nie.
Dla świętego spokoju postanowiłam mu odpowiedzieć. Chciałam odzyskać już swoje bezpieczeństwo.
-Może.
Niestety myliłam się, Oliver jeszcze bardziej się zdenerwował. Złapał mnie za nadgarstki i mocno uścisnął.
-Jak ty możesz? Zapomniałaś, że jesteś moją dziewczyna?!
-Puść mnie!
-Jesteś moja i należysz do mnie!
Próbowałam uwolnić ręce, ale bez skutku. Chłopak stał tak blisko mnie, że nawet nie mogłam się odsunąć. Dzikość w jego oczach była przerażająca.
-Nie jestem twoją własnością! Puść mnie wreszcie!
-Przestań się tak rzucać!
-Oliver to mnie boli!
Chłopak odsunął się u uwolnił z mocnego uścisku moje obolałe nadgarstki. Złapał się za głowę, zupełnie tak jakby dopiero doszło do niego co zrobił. Spojrzał się na mnie ze łzami w oczach.
-Nie chciałem.
-Ale to zrobiłeś.
Oliver zrobił niepewny krok w moją stronę i wyciągnął ręce. Z tego co wywnioskowałam chyba chciał się przytulić. Natychmiastowo odsunęłam się na bok.
-Nie dotykaj mnie.
-Kwiatuszku..
-Nie mów tak do mnie. Bierzesz leki?
Obserwowałam każdy gest i ruch chłopaka.
-Zapomniałem raz czy dwa, maksymalnie trzy.
Parsknęłam śmiechem.
-Nie traktuj mnie jak potwora.
Wyciągnęłam czerwone nadgarstki przed siebie.
-A jak mam cię traktować?
Chłopak próbował mnie przytulić, szybko obeszłam stół i udałam się po schodach do sypialni, po drodze krzycząc:
-Pomyśl trochę i weź leki.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jak obiecywałam łapcie rozdział :D Trochę krótki, ale publikuje szybciej niż poprzedni. :D
CZYTASZ
Ciemne zakamarki duszy
Подростковая литератураMortishia całkiem przypadkiem poznaje kogoś kto przeraża ją i szokuje. Momentami ma ochotę zakończyć znajomość z chłopakiem, ale go potrzebuje. Czy coś z tego będzie? Czy chłopak pokaże Mortishi swoją ciemną stronę duszy?