#21 Straszny widok

451 44 4
                                    

Złapałyśmy taksówkę i po trzydziestu minutach byłyśmy w szpitalu. Miałam wątpliwości czy powinnam tam iść, bałam się co zobaczę. Od lekarza prowadzącego usłyszałam, że jest w śpiączce. Kiedy Merc dowiedziała się w której leży sali od razu tam pobiegła, a ja stałam przed drzwiami i myślałam. Czy powinnam, a może lepiej zostawię ich samych? To jest mój przyjaciel, jestem mu to winna. Złapałam klamkę i weszłam do pomieszczenia. Widok był przerażający. Był cały połamany, wszędzie miał siniaki. Stan ciężki to mało powiedziane. Łzy napłynęły mi do oczu.
-Ja już pójdę.
-Dopiero przyjechałaś.
-Wiem, ale nie mogę, to za dużo dla mnie.
Wybiegłam z pomieszczenia, żeby Mercedesa nie przekonywała mnie do zostania z nią. Siedziałam zapłakana na ławce przed szpitalem. Współczuję personelowi szpitalnemu, oni mają takie widoki i sceny codziennie. Nie wiem czy dałabym radę tam pracować. Zbiore się do domu, nie chce spotkać mojej przyjaciółki w takich chwilach zawsze byłam sama, więc zaczęłam sie do tego przyzwyczajać. Ciekawe jak to jest mieć kogoś w takim momencie. Szłam powoli do domu krętymi uliczkami. Mój telefon zaczął dzwonić, to Oli. Od razu odrzuciłam połączenie, dając tym samym do zrozumienia, że nie mam ochoty rozmawiać. Pięć minut po jego telefonie, obok mnie zatrzymał się znany mi samochód. Czemu akurat teraz? Szyba opuściła się, tak jak myślałam to był Oliver.
-Czemu nie odbierasz?
-Nie miałam ochoty rozmawiać.
-Wsiadaj, powiesz mi co się stało.
-Nie chcę.
-To nie była prośba.
Niech mu będzie, wsiadłam do środka. Chłopak zadawał pytania, na żadne właściwie nie udzieliłam konkretnej odpowiedzi. Zatrzymaliśmy się pod jego domem. Chłopak otworzył mi drzwi do mieszkania. Rozejrzałam się, wszędzie panował bałagan. Chyba na poważnie zwolnił Lene. Była pora obiadowa, chłopak prawdopodobnie wyczytał z moich myśli, że jestem strasznie głodna.
-Zamówimy pizze?
-A może mi coś ugotujesz?
-Teraz twoja kolej.
-Sadzę, że pizza będzie okej.
Chłopak zaśmiał się głośno, bardzo mi tego brakowało.
-Jaką chcesz?
-Bez różnicy.
Chłopak zadzwonił, żeby złożyć zamówienie, a ja zajrzałam do lodówki. Po za alkoholem nie było w niej nic.
-Serio nie masz nic do jedzenia?
-Jestem ja, ale nazywa się to kanibalizm.
-Odmówię, jesteś nieświeży.
Nie odpowiedział mi nic, chyba się obraził.
-Przeszkadza ci, że jestem pięć lat starszy?
Złapałam chłopaka za dłonie i przyciągnęłam w swoją stronę. Spojrzałam się mu głęboko w oczy i pocałowałam.
-Żartujesz sobie?
Chłopak uśmiechnął się i odwzajemnił mój pocałunek. Podniósł mnie i posadził na blacie kuchennym. Ręce położył na moje biodra.
-Teraz mów, co się stało?
-A co miało się stać?
-Nie kłam widzę, że płakałaś.
Nastała cisza, nie lubie się zwierzać. Nie mam pojęcia dlaczego, może wpływ miał na to fakt, iż odkąd sięgam pamiętam, nie miałam poprostu komu.
-Niko miał wypadek samochodowy, leży w śpiączce, może umrzeć.
Znów wybuchłam płaczem, chłopak wycierał każdą moją łzę, rękawem od bluzy.
_____________________________________________

Reszta dnia minęła spokojnie. Cały czas przytulałam się do niego, było naprawdę miło. Teraz siedziałam w samochodzie Olivera, uparł się, że mnie odwiezie do domu. Chłopak zatrzymał się.
-To tutaj, dobrze pamiętam?
-Tak, brawo!
Dałam chłopakowi buziaka w polik i wyszłam. Byłam przy samych drzwiach, gdy Oliver krzyknął czy zobaczymy się jutro, moją odpowiedzią był ciepły uśmiech, rzucony w stronę chłopaka. Usiadłam w korytarzu i ściągnąłam buty kiedy usłyszałam nad sobą głos Thomasa :
-Co to za chłopak?

Ciemne zakamarki duszyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz