Gdy wybiegłam z kawiarni Oliver od razu ruszył za mną. Na parkingu przed kawiarnią rozpoznałam samochód chłopaka i z całej siły pociągnęłam za klamkę od drzwi. Wiedziałam, że będą otwarte, ponieważ chłopak ma to w zwyczaju, że prawie nigdy nie zamyka samochodu. Twierdzi, że nie ma tam nic co mogłoby zostać skradzione. Zatrzasnęłam od razu drzwi za sobą i oparłam głowę o zagłówek fotela. Nie wiedziałam czy byłam bardziej zrozpaczona czy wściekła. Coraz bardziej podejrzewam, że mam w sobie swojego rodzaju magnez, który przyciąga psycholi. Nie musiałam długo czekać na Olivera. Wsiadł do samochodu i złapał mnie za rękę. Przez dłuższą chwilę wpatrywał mi się w oczy, a później zadał chyba najgłupsze z możliwych pytań. Przynajmniej mi się tak wydawało.
-Zwolnił Cię?
Miałam wtedy po prostu ochotę załamać ręce.
-Jedzmy do domu.
-Pod warunkiem, że tam wszystko mi wytłumaczysz.
Przytaknęłam, to było najbardziej słuszne rozwiązanie, gdyby brunet dowiedział się jaką mi złożono propozycję napewno rzuciłby się na jego autora z pięściami. Chłopak odpalił silnik i opuściliśmy już znienawidzone przeze mnie miejsce. W połowie drogi ciszę przerwał Oliver.
-To jak? Powiesz co się stało?
Rozejrzałam się wokół.
-Nie jesteśmy jeszcze w domu z tego co zauważyłam.
Chłopak przewrócił oczami i ciągnął dalej rozmowę na temat o którym po prostu chciałabym już zapomnieć.
-Nie zachowuj się jak dziecko Morti.
Z wielką niechęcią opowiedziałam całe zdarzenie, oczywiście w dużym skrócie, jak zawsze zresztą. Reakcja Olivera była do przewidzenia. Po przejechaniu 3/4 drogi chciał zawrócić i 'porozmawiać' sobie z tym 'sukinsynem'. Cudem udało mi się go przebłagać, aby zawiózł nas do domu. Gdy weszłam do domu od razu rzuciłam buty w kąt i zaległam na kanapie. Gdy powoli odpływałam w objęcia Morfeusza usłyszałam głos nad sobą.
-Dlaczego ty zawsze musisz ściągać na siebie kłopoty?
Przetarłam wyschnięte od klimatyzacji w kawiarni oczy i umiejscowiłam je na chłopaka.
-Czy to moja wina?
-Może i nie, ale dlatego od początku mówiłem, że twoje podjęcie pracy będzie zbędne i nie przyniesie nic dobrego. No i zobacz nie pomyliłem się.
Momentami Oliver zachowuje się jak mój starszy, wkurzający brat.
-Daj mi spokój okej?
-Nie wiem po co Ci to było.
Głośno wypuściłam powietrze z płuc.
-Przecież wiesz, że chciałam dobrze..
Zapadła cisza. Ponownie zamknęłam oczy i po chwili poczułam czyjeś ręce na udach. Podniosłam się do pozycji półsiedzącej i zobaczyłam Olivera. Siedział przede mną z wielkim uśmiechem na twarzy. Objął mnie rękoma w tali i przyciągnął do siebie. Położyłam swoją głowę na jego ramieniu i wtuliłam się w tors chłopaka. Po dłuższej chwili wyszeptał mi do ucha:
-Wiem, że chciałaś dobrze, tylko nie rozumiem po co. Kocham Cie.
Nie podnosząc głowy odpowiedziała.
-Ja Ciebie też.
-Proszę Cie daj póki co sobie spokój z szukaniem nowej pracy, okej?
Przytaknęłam. Nie miałam sił na sprzeczanie się. Ostatni dni dały mi ostro w kość. Nagle moich uszu dobiegł znajomy dźwięk. Uwolniłam się z objęć chłopaka i zerknęłam na stolik, który stał obok kanapy. Tak, to był mój telefon. Po spojrzeniu na wyświetlacz zdałam sobie sprawę, że nie znam tego numeru, mimo to odebrałam.
-Halo?
-Czy rozmawiam z Mortishią?
Głos po drugiej stronie słuchawki również nie wydawał mi się znajomy.
-Tak, a kto mówi?
-Z tej strony Noah, zostawiłaś u nas swój numer.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie zabijajcie za to, że tak długo nic nie wstawiałam >< Nie miałam po prostu czasu. Cierpię również na brak weny. Macie jakieś pomysły odnośnie fabuły lub bohaterów? Pomóżcie ;_;
CZYTASZ
Ciemne zakamarki duszy
Fiksi RemajaMortishia całkiem przypadkiem poznaje kogoś kto przeraża ją i szokuje. Momentami ma ochotę zakończyć znajomość z chłopakiem, ale go potrzebuje. Czy coś z tego będzie? Czy chłopak pokaże Mortishi swoją ciemną stronę duszy?