6: Pośladki Gerarda przypominają brzoskwinię.

4K 353 455
                                    

       Kolejny tydzień Gerard i Frank spędzili okazyjnie spotykając się i wymieniając zdaniami na szkolnym korytarzu. Nikt oprócz Michaela nie miał pojęcia, o co chodzi. Nawet Alex pozostawał cicho. Wydawał się być przytłoczony całą tą sytuacją. Nigdy wcześniej nie zanosiło się, aby jego chłopak (który w końcu zaczął z nim uprawiać regularnie seks) mógł zaprzyjaźnić się z Gerardem Way'em  —największą i najbardziej pretensjonalną wywłoką w całej szkole. Alex często spoglądał na niego z nienawiścią, lecz nie odważył się wypowiedzieć jakiegokolwiek komentarza pod jego adresem. Nienawidził tego, że teraz, gdy Frank postrzegał siedemnastolatka jako swoją zabaweczkę, musiał się pilnować. Miał często zły humor, a jego romantyczne chwile z osobą, którą kochał, były zazwyczaj przerywane, ponieważ Frank  — od tak — przypominał sobie o niesamowicie ważnej rzeczy, o której musiał powiedzieć Gerardowi. Życie Alexa zamieniło się w prawdziwy koszmar i nie mógł nic na to poradzić.

       Był wtorek i żaden z nich nie chciał pójść do szkoły. Gerard w szczególności, lecz to nikogo nie dziwiło. Częściej szantażował nauczycieli, aby go zwalniali, czy wykradał się za szkolne boisko, aby palić, niż chodził na lekcje. Oczywiście Frank niemalże błagał, aby do niego dołączyć. Obydwoje zauważyli, jak bardzo młodszy z nich stał się uciążliwy. Choć Gerardowi to nie przeszkadzało, ponieważ był absolutnie piękny i doskonale się z sobą dogadywali (gdy nie dyskutowali na temat wyższości kotów nad psami), dostrzegał, że Frank pragnie obok niego być. Przez miniony tydzień praktycznie nie mógł wyrzucić go z domu. Zawsze pisał do niego — używając miliona emotikonek, lub przychodził po szkole. Odbierał mu wolność, lecz szybko potem przestało mu to przeszkadzać. Gerard zaczynał przyzwyczajać się do ciągłej obecności Franka przy jego osobie.

       Jednak szkoła stanowiła odmienne terytorium. Tutaj obydwoje mieli swoje światy i nie lubili poza nie wychodzić. Gerard świetnie bawił się w towarzystwie Pete'a. Nie potrzebował tabunu obok, ani Franka. Obecność swojego najlepszego przyjaciela mu wystarczała. I może dlatego właśnie tak się zdziwił, gdy w porze lunchu, kiedy to opowiadał chłopakowi obok o kurtce, którą widział na jednej z wyprzedaży, parę osób do niego się dosiadło. Oczywiście Gerard — będąc Gerardem — nie zauważył tego. Dopiero głośne odchrząknięcie sprawiło, że siedemnastolatek ulokował swoje spojrzenie na osobach, które usiadły naprzeciwko. Nie wiedział, kto był bardziej martwy: on czy Pete.

       Chłopak prawie zakrztusił się swoim soczkiem marchwiowym, gdy zorientował się, że był w dupie. Nie miał bladego pojęcia, dlaczego Frank postanowił do niego się dosiąść i zabrać przy okazji swoich kolegów. Jedynym, czego był świadom w tamtym momencie, to tego, iż miał stracić w niedługim czasie życie. Frank wydawał się być spokojny. Zajął miejsce obok niego. Ich nogi się stykały. Szesnastolatek próbował wykraść jedno z ciastek, podczas gdy reszta spoglądała na nich, nie mając bladego pojęcia, co zrobić. Mikey i Pete wydawali się być speszeni swoją obecnością. Trzymali głowy nisko i wpatrywali się w swoje jedzenie. Vic, Kellin, Austin, Ray, Brendon i Justin uważnie przyglądali się swojemu przyjacielowi. Oczywistym było, że coś unosiło się w powietrzu. Doskonale widzieli sposób, w jaki Frank patrzył się na Gerarda i jak śmiał się z rzeczy, które robił. Jego oczy świeciły się radością, a wargi były nerwowo przygryzane. Nie mogli być bardziej wdzięczni za to, że Alex zdenerwował się i postanowił opuścić szkołę.

—  To są moje ciastka, jakbyś nie zauważył  — powiedział Gerard, posyłając mordercze spojrzenie swojemu znajomemu.  — Już je nawet obmacałem.

—  Spójrz na te ręce — powiedział Frank, unosząc swoje dłonie do góry  — i zastanów się, ile obrzydliwych rzeczy nimi zrobiłem, a potem nawet ich nie umyłem.

—  Teraz już na pewno nie dostaniesz moich ciastek. — Skrzywił się, przez co szesnastolatek wywrócił oczami.

— Wyluzuj, Way.  — Westchnął, po czym postawił przed twarzą chłopaka duży, papierowy kubek.  —  Masz, kupiłem Ci kawę.

Jacket Slut • FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz