32: Kawa u Dallona.

1.8K 199 249
                                    

      Dallon wycierał porysowany blat wyblakłą ścierką, dziurawą w niektórych miejscach. Przygwizdywał, wsłuchując się w odgłosy radio. Nie cierpiał faktu, że tego wieczoru był zmuszony wziąć popołudniową zmianę za Ryana, który musiał „pójść do lekarza”. Doskonale zdawał sobie sprawę, iż było to kłamstwo. Jego przyjaciel cieszył się końskim zdrowiem; nie pamiętał, kiedy ostatnio chorował. Pomimo tego postanowił puścić tę informację mimo uszu i choć raz mu pomóc. Tego wieczoru towarzyszyła mu jedynie
Sarah; niedawno zatrudniona dziewczyna, która przyjechała z Dakoty i w wieku dwudziestu
dwóch lat zmieniła swoje aspiracje. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i powróciła do zamiatania. Pomimo wszystkiego, jej towarzystwo nie było czymś złym.

       Ruch był mały. Parę starszych osób przyszło z dziećmi i Dallon szybko ustawił cztery mniejsze stoliki w jeden. Przyjął zamówienia i przygotował napoje, podczas gdy Sarah nałożyła ciasta i ciasteczka. Współpracując, szybko zajęli się klientami. Dziewczyna usiadła
naprzeciwko niego, na barowym stołku i wyciągnęła dłoń w stronę bez. Uwielbiała podjadać słodycze. Był pewien, że między innymi dlatego postanowiła złożyć tu swoje CV.

― Musisz zawsze podjadać? ― zapytał Dallon, rzucając ścierkę.

― Przepraszam ― odparła z pełnymi ustami. ― Lubię jeść.

― Nie mów tego naszemu szefowi. Wściekłby się.

― On się złości nieustannie i tak… ― Westchnęła. ― Dlaczego to ty dzisiaj
zwracasz mi uwagę? Czy nie powinien pracować teraz Ryan?

― Nie mógł. Zastępuję go dziś.

― A czy nasz kochany szef wie o tym? ― zapytała, śpiewnym tonem.

― Nie i się nie dowie.

― Czy na pewno?

― Tak, bo będziesz za bardzo zajęta podkradaniem jego wypieków. ― Wystawił język w stronę dziewczyny. ― A teraz zajmij się trawieniem tych bez.

― Tak jest!

     Dallon pokręcił głową, po czym poszedł powycierać wszystkie, wolne stoliki. Słychać było odgłosy rozmów i dzieci. Przestrzeń wypełniała wesoła atmosfera, pełna śmiechów. Chłopak puścił piosenkę „You’re In Love with a Psycho”, wiedząc, jak Sarah ją lubi. Zaczął podśpiewywać, kołysząc się na boki.

      Po paru minutach do kawiarni weszło parę osób; cała brygada, można by powiedzieć. Ku zaskoczeniu Dallona i Sarah oraz pozostałych klientów, banda nastolatków wparowała do środka. Nie zwracając na nic uwagi, puściły kolejną piosenkę The cure, odtwarzając ją przez Spotify, jak na prawdziwych emo przystało. Gerard odgarnął włosy z
czoła i umieścił je za lewym uchem. Były już o wiele za długie. Z łatwością mógł ukryć za nimi swoją twarz. Od miesięcy ich nie obcinał. Podobnie wyglądały włosy Pete’a, chociaż ten dbał o to, aby jego grzywka prezentowała się nienagannie. Weszli do środka, roztaczając wokół siebie aurę mistyczności oraz eyelinera.

     Dallon zauważając grupę przybyłych, spiął się. Jego barki zesztywniały, a krystalicznie niebieskie oczy podążały od Brendona do Gerarda i z powrotem. Powolnym
krokiem podszedł do lady i umieścił na niej ręce. Nie mrugając, kiwnął głową w stronę swojego przyjaciela, który szybkim krokiem podszedł do niego i przywitał go, całując jego
policzek. Miał zdecydowanie za dobry humor, aby podobało się to Dallonowi.

― Gerard ― wymamrotał, krzywiąc się. ― W czym mogę wam pomóc?

― Zrób nam wszystkim mocną, słodką kawę i dolej trochę wódki. Na koszt firmy, oczywiście. ― Puścił oczko w jego stronę.

Jacket Slut • FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz