― Jesteś pewny, że naprawdę chcesz to zrobić?
― Oczywiście, że jestem. Od tygodni.
― Ale... Czy jesteś pewny w stu procentach? Wiesz, że potem nie będzie już odwrotu.
― Doskonale zdaję sobie sprawę, że mogę zrobić to tylko raz. Spokojnie.
― Ale czy na pewno?
― Tak.
― Ale na pewno, na pewno?
― Kurwa mać, mówię, że tak!
Gerard miał powoli dość konwersacji z Henrym. Była godzina szósta trzydzieści rano, a oni blisko od godziny siedzieli w pokoju zajmowanym przez Davida i Henry'ego, próbując nie obudzić jego współlokatora. Wszyscy inni słodko spali (oraz chrapali). Tymczasem dwójka miłośników sztuki pastwiła się nad najnowszym obrazem Gerarda. Farby wyciągnięte, płótno zapełnione, a dłonie ubrudzone. Od godziny omawiali każdy, mało znaczący element, aby mieć pewność, że zrobili wszystko, co w ich mocy. Zaczynali być tym wszystkim sfrustrowani.
― Ta ręka jest odrobinę nierealna... ― wymamrotał Henry, uważnie skanując płótno.
― Co masz na myśli? ― Gerard uniósł brew do góry, śledząc wzrokiem swojego nauczyciela. Nie chciał tego przyznać, ale w tamtym momencie każda jego rada miała wagę złota.
― Wydaje się, że nie należy do tego ciała... Jest za swawolna, niezależna, za bardzo żywa. ― Westchnął. ― Spójrz tylko na ten kciuk. Jest odrobinę za ostry i za bardzo doprecyzowany w porównaniu z resztą.
―No dobra , a co z tymi guzikami?
― Nie podoba Ci się coś w guzikach, które sam namalowałeś? ― zapytał. Kpina była jasno widoczna w jego głosie.
― Brakuje jednego. ― Westchnął. ― A koszula jest krzywo zapięta. Nie sądzisz, że zrobiłem z tego za bardzo niechlujny wizerunek?
―Guziki mi się podobają. ― Wzruszył ramionami. ― Lubię też, że postać nie ma twarzy, ale pomimo tego ma pełno siniaków oraz wycieka z niej krew. Choć to dla mnie trochę za mroczne. Nie sądziłeś, że to może odrobinkę za bardzo uderzać?
― Jakoś miałem to w dupie. Stwierdziłem, że skoro to mój obraz i mam być z niego w pełni usatysfakcjonowany, muszę pokazać to, co chcę w stu procentach. Nie chciałem zataić czegoś, tylko dlatego, że mi to nie leżało. A uwierz mi, jest tutaj sporo takich rzeczy.
― Mam nadzieję, że Frank poradzi sobie z tym obrazem... Powiedziałeś mu już?
―Do reszty mnie nie pojebało, Henry. Może jestem głupi, ale nie aż tak. Do końca świata, by się do mnie za to nie odezwał.
― Więc jest już po Tobie, dzieciaku. ― Poklepał go po plecach.
― Będzie dobre! Wystarczy, że nie pójdzie na tę głupią wystawę.
― Powodzenia Ci w tym życzę ― prychnął, dopijając resztkę kawy.
― Sceptyczny, stary skurwiel ― wymamrotał pod nosem. Gerard wziął swoją kurtkę i narzucił ją na plecy, a następnie udał się w stronę wyjścia. ― Zostawię go u Was. Nie chcę, aby ktokolwiek inny go widział.
― Dobra, dobra.
― Mówię poważnie, Henry. Przykryj go ponownie i pilnuj klucza.
― Nie za wiele ode mnie wymagasz, chłopaku?
― Po prostu rób to, co mówię i się nie wtrącaj. ― Westchnął, poirytowany. ―Po prostu się nie wtrącaj.
CZYTASZ
Jacket Slut • Frerard
Fanfiction❝Czy nosisz coś innego oprócz tych cholernych kurtek, Way?❞ ❝Bielizna się liczy?❞ ➸ Historia opowiada o nastoletnim emo bałaganie - Gerardzie, który ma małą obsesję na punkcie Tumblra, kotów, kurtek i kawy. Jest w szkole znany z tego, że świetn...