Gerard pamiętał, jakby to było wczoraj, gdy po raz pierwszy, dnia dwudziestego trzeciego września dwa tysiące szesnastego roku zapalił z Frankiem Anthonym Iero przy kantynach szkolnego boiska. Choć od tego wydarzenia minęły niemalże trzy miesiące, a zmieniło się praktycznie wszystko, Gerard nieustannie uśmiechał się, wspominając o obelgach, które rzucał pod adresem Franka, o jego pretensjonalnym zachowaniu oraz oczom, które nie wyrażały chociaż odrobinę zainteresowania. Minęło sporo czasu, lecz jedno się nie zmieniło — Frank.
Ten mały, nadęty buc, który bez przerwy szukał sposobu, aby kogoś sprowokować. Nieustannie palił, nieustannie mówił, co myśli i nigdy nie zastanawiał się nad konsekwencjami swoich czynów. Żył chwilą. Frank Iero stanowił coś niezwykłego dla Gerarda. Nie chciał tego przyznać, bał się prawdy, jednak nie mógł jej zmienić. Niski, pyskaty oraz złośliwy chłopak w zaledwie trzy miesiące stał się jego światem. Widywał się z nim każdego dnia. Widzieli się w szkole, w domu, we własnych snach i marzeniach. Wielu nie potrafiło zrozumieć, dlaczego Frank i Gerard ze sobą nie chodzili. Zawsze coś między nimi się kroiło, ale ta absurdalna cisza jedynie frustrowała wszystkich. Nawet wskazaną dwójkę, chociaż nie zdawali sobie do końca z tego sprawy.
Po trzech dniach, gdy Frank kompletnie ignorował Gerarda, siedemnastoletni emo bałagan postanowił wreszcie zadziałać. Była sobota. Dzień, który poświęcał na spanie oraz hejtowanie. Długo czekał na ten weekend. Już dawno temu zapowiedział, iż te dwa dni spędzi na swoim Tumblrze: gerard-hejtuje.tumblr.com, nadrabiając braki na blogu. Minęło sporo czasu od ostatniej chwili, gdy kogoś obraził. Choć Gerard przeżywał teraz rozterki sercowe, nadal pozostawał samą. I tak się właśnie składało, iż miał niepohamowaną ochotę napisać długą jak czoło Brendona listę rzeczy, przez które nienawidził Mikey'ego. Następny w kolejności miał być Tom DeLonge i jego niedzielne polowanie na Marsjan na dachu budynku szkoły. Szykował się istnie pracowity weekend dla Gerarda.
Jednak wybrał inaczej. Po wielokrotnych próbach dodzwonienia się do Franka, a nawet długiej rozmowie telefonicznej z Lindą, Gerard wziął długi prysznic, założył swój czysty, czarny sweter oraz resztę ubrań, które miały mu zapewnić ciepło oraz nie zrujnować jego reputacji emo, chłopak udał się do domu Państwa Iero — zupełnie nie wiedząc, czego mógł się spodziewać. Oczywiście Linda zapoznała go z sytuacją. Zdawał sobie sprawę, iż Frank zachowywał się kapryśnie oraz zgorzkniale, ale nie miał pojęcia, co zrobi, gdy ujrzy jego twarz. Ich ostatnie spotkanie nie zakończyło się dobrze. Po konfrontacji, podczas której Frank nie powiedział ani jednego słowa, wybiegł z sali i zamknął się w swoim domu. Ostatnią rzeczą, jaką ujrzał Gerard, były jego załzawione oczy, których wspomnienie do tej pory przyprawiało go o ból serca.
Gerard przywędrował do domu rodziny Iero około czwartej popołudniu. Oczywiście mógł stawić się tam wcześniej, lecz był to Gerard, a ten nie zamierzał wstać przed trzynastą z łóżka. Dodatkowo Donna zmusiła go do zrobienia prania oraz umycia naczyń, ponieważ — podobno — właśnie wypadała jego kolej. Chłopak niechętnie wykonał owe zajęcia, a gdy już skończył oraz najadł się naleśników z czekoladą —opuścił dom. Pół godziny później znajdował się w kuchni Lindy, która z ogromną chęcią zrobiła mu kawy oraz dopytała się, jak radzi sobie w szkole. Zrobiła wszystko, aby poczuł się komfortowo. Kobieta nawet kazała jechać swojemu mężu do sąsiedniego stanu, aby odwiedził swoją matkę. Wszystko dopięła na ostatni guzik.
— A więc... Gerard, — zaczęła, podając chłopakowi kawę. Wkrótce potem usiedli na kanapie w salonie, naprzeciwko siebie. — Co zamierzasz zrobić w sprawie mojego syna? Nie mam pojęcia, co się z nim dzieje. W środę wrócił do domu wcześniej niż powinien. Otrzymałam nawet telefon od dyrektora, który wygłosił długi monolog o tym, jak to Frank i Mikey nieodpowiednio zachowywali się na zajęciach praktycznych i używali nieprzyzwoitego słownictwa. A Frank nie chce ze mną rozmawiać. Nie patrzy mi w oczy, zamyka się w sobie i nie wychodzi z pokoju. Zanoszę mu pięć posiłków dziennie, aby nie zgłodniał oraz butelkę wody. Muszę dbać o to, aby moje maleństwo było nawodniane...
CZYTASZ
Jacket Slut • Frerard
Fanfiction❝Czy nosisz coś innego oprócz tych cholernych kurtek, Way?❞ ❝Bielizna się liczy?❞ ➸ Historia opowiada o nastoletnim emo bałaganie - Gerardzie, który ma małą obsesję na punkcie Tumblra, kotów, kurtek i kawy. Jest w szkole znany z tego, że świetn...