13: Gerard 'Pretensjonalny' Way na obiedzie u Franka.

3.4K 325 295
                                    

       Dzień szkolny dobiegł końca i zanim zauważyli, Frank i Gerard stali przed czerwonymi drzwiami, prowadzącymi do średniej wielkości domku jednorodzinnego. Oczywiście, była to posiadłość rodziny Iero. Jak wcześniej ustalili, nie zamierzali przebywać w domu Gerarda, gdy gościł tam Alex. Ostatnim razem siedzieli niekomfortowo naprzeciwko siebie i wsłuchiwali się w odgłosy płaczu chłopaka. Nie byli złymi ludźmi, lecz nie zamierzali znosić tych hałasów, a pocieszanie kogoś takiego, jak on nie wchodziło w grę. Kolejnym aspektem, przez który wybrali dom Franka, była Linda przygotowująca obiad, ciasto czekoladowe oraz ubrania należące do Gerarda. Frank postanowił w końcu oddać mu wszystkie - oczywiście, oprócz tej pięknej koszulki Green Day, bez której nie wyobrażał sobie życia. Lecz to było łatwe do przewidzenia.

       Skończyli wypalać swoje papierosy przecznicę dalej. Znajdując się pod drzwiami, pachnieli jak popielniczka i mieli nadzieję, że nikt tego nie zauważy. W przeciwieństwie do Donny, Linda nie pozwalała swojemu synowi palić. Oczywiście, nieświadomie wspomagała jego nałóg, dając mu pokaźne sumy kieszonkowego. Kobieta myślała, że jej syn wydaje pieniądze na słodycze i ubrania. Ostatnimi czasami zauważyła sporo nowych rzeczy w jego szafie, co było doskonałą wymówką według Franka. Jednak Lindzie najbardziej podobała się skórzana, porządna kurtka, którą dostał od Gerarda. I była to jedyna rzecz, o jakiej nie skłamał. Po powrocie do domu tego szczególnego popołudnia od razu zaprezentował swojej rodzicielce prezent. Do tej pory mogła odtworzyć ten radosny uśmiech na jego twarzy. Pragnęła częściej oglądać swoje dziecko w takiej ekstazie.

       Wbrew pozorom, Frank był postrzegany, jako ukochane, grzeczne dziecko. Jego napady złości, wyrywność oraz wulgarny język tłumaczono burzą hormonów, z czego chłopak nieustannie kpił. Wiedział, że jego rodzice zrobiliby wszystko, aby znaleźć wytłumaczenie na zachowanie ich jedynego dziecka. I odpowiadało mu to. Gdyby tylko przejrzeli na oczy i zrozumieli, iż to nie przez okres dorastania jest taki, a nie inny -zapewne wysłaliby go do jakiejś prywatnej szkoły po drugiej stronie świata. W szczególności teraz byli do tego zdolni, gdy zerwał z Alexem i spędzał czas z chłopcem, którego jeszcze nie poznali.

       I w końcu nadszedł ten dzień. Czwartkowe popołudnie w środku listopada. Temperatura była o wiele niższa, niż podczas ich pierwszej, prawdziwej rozmowy, na początku października. Już w krótce miał spaść śnieg, a chandra zawitać. Frank nie cierpiał tego okresu. Halloween i Święta Bożego Narodzenia były świetne, lecz wszystkiego innego nie znosił. Nie chciał chodzić ubrany w pięć warstw, opatulony szalikiem i czapką, w głupich butach, których nienawidził. Chłopak pragnął jedynie móc pokazywać światu swoją ówczesną fryzurę, nosić trampki i koszulki, które odsłaniały jego ramiona. Tym bardziej, iż już za parę tygodni miał zrobić sobie swój pierwszy tatuaż — jak to jego rodzice nazywali to jego prezentem na gwiazdkę, ale Frank wiedział, że czekają na niego inne dobra materialne. Był po prostu rozpieszczony.

       Gdy zdecydowali się wejść do środka, do ich nozdrzy dotarł przepiękny zapach jedzenia. Ciężko wzdychając, chwilę rozkoszowali się tym, co czuli, po czym postanowili zdjąć nakrycia. Frank uśmiechnął się, gdy powiesił obok siebie dwie identycznie wyglądające, skórzane kurtki. Cieszył się, że nikt nie będzie w stanie zauważyć napisu „lachociąg" na tej należącej do Gerarda. Nie miał najmniejszej ochoty oglądać zszokowanej i zdegustowanej miny swojej matki. Upewniając się, że wszystko zostanie niezauważone, zrzucił z nóg swoje buty i kazał siedemnastolatkowi powielić swoje działania. Po chwili obydwoje stali na korytarzu  — bez obuwia, a Frank miał ochotę rozpłakać się ze śmiechu, gdy tylko zobaczył skarpetki Gerarda.

—  Ładny kolorek —  skomentował, podziwiając różową parę skarpetek na stopach swojego znajomego. Frank nie mógł poradzić, jak westchnąć, gdy usłyszał jęknięcie. — Męskich nie było?

Jacket Slut • FrerardOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz