Jeżeli Gerard musiałby określić rok dwa tysiące szesnasty jednym słowem, użyłby z pewnością owego — mianowicie „tragiczny". Nie istniał świat, wymiar, galaktyka, fanfiction, czy też jelito grube, w którym ktoś mógłby rozkoszować się tym jakże beznadziejnym rokiem. Gerard miał wiele zastrzeżeń. Zaczęło się wszystko, gdy Carver Edlund postanowił zawiesić swoją działalność pisarską (po raz drugi), a skończyło się wraz z wygraną Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich, chociaż to akurat miało parę korzyści. Między innymi razem z Frankiem pisywali na lekcjach języka angielskiego listy do obecnego prezydenta oraz prosili swojego tatusia o deportację. Oczywiście Davidowi ten pomysł wielce się spodobał oraz chwalił werwę, która pojawiała się w tych młodych ludziach.
Gerard dostał kota, Gerard zaangażował się emocjonalnie oraz nie dostał w twarz od dobrych kilku miesięcy. Wydawało się, że im bliżej finiszu tego dewastującego zjawiska zwanego rokiem dwa tysiące szesnastym, tym lepiej, jednak biedny emo bałagan nie był w stanie przewidzieć jednego. Bądźmy ze sobą szczerzy: nikt nie był w stanie tego przewidzieć. A mianowicie chodzi o pachnące, różowe zaproszenie, które dotarło do domu Gerarda drugiego dnia świąt, gdy uczył Davida Bowiego wypróżniać się na dywanie w pokoju Mikey'ego (co Frank niesamowicie pochwalał). Było duże oraz przedziwnie ozdobione. Mógł dostrzec liczne pokłady srebrnego brokatu oraz cekinów. Dzięki temu doskonale wiedział, od kogo było. Pewnie, on i Ryan nie znali się jakoś szczególnie, a miłością do siebie tym bardziej nie pałali, jednak Gerard już lata temu rozwinął swoje zdolności stalkowania ludzi w Sieci. Przynajmniej raz dziennie odwiedzał Instagram człowieka, który złamał serce jego przyjaciela, przez co potrafił rozpoznać jego pismo z odległości kilometrów. I tak, pretensjonalny emo nazywa antyczne Czoło płodności „przyjacielem", możecie mnie za to pozwać.
„Ciebie, człowieku, do reszty pojebało" — pomyślał Gerard, uważnie studiując wzrokiem zaproszenie, spoczywające w jego dłoniach.
Nie miał większego wyboru oraz sposobu, aby wyplątać się z tej katastrofy zwanej „imprezą sylwestrową". Jeżeli Gerard był kiedykolwiek w życiu pewien czegoś, to tego, że akademickie imprezy były zwykle przepełnione przez bandę wyedukowanych frajerów oraz faktu, iż Dallon poczuje się niesamowicie nieswojo. Skoro on dostał zaproszenie, na pewno poszedłby też Frank, a co za tym idzie również Pete i w ostateczności Brendon. Siedemnastolatek przeczesał dłonią włosy, usiadł na stołku w kuchni i przez następne pół godziny zastanawiał się, jak skutecznie popełnić samobójstwo. Raz a dobrze. Wszystko było lepsze od witania nowego roku z wielkim, ludzkim bałaganem.
Jednakże pomimo wszystkich zastrzeżeń oraz niechęci, Gerard Way znalazł się w akademiku miejscowej uczelni, podpierając ściany oraz pilnie poszukując jakiegoś podejrzanego dzieciaka pokroju Mike'a Fuentesa, który był w stanie urozmaicić mu to niesamowite marnotrawstwo czasu. Frank znajdował się tuż obok, szukając sposobu, aby uczynić swoją wódkę z wódką nawet mocniejszą. Znudzony, opierał głowę na ramieniu Gerarda i spoglądał na grupkę przed jednym z pokoi. Byli nieprzyzwoicie głośni oraz lekkomyślni. Pili na umór i nie zamierzali pójść na kompromis. Nie zdziwił się, gdy z owej grupy ludzi wyłonił się Pete z ogromnymi, różowymi okularami na twarzy, które kontrastowały z ubiorem Franka i Gerarda.
—Siemaneczko! — krzyknął Pete, obejmując dwójkę złowrogo wyglądających emo. — Co tam u Was słychać, robaczki?
— Zaraz się w trupa zalejesz — skomentował Frank, bacznie przyglądając się ruchom chłopaka. — Ile już wypiłeś?
— Szczęśliwi czasu nie liczą — rzekł. — I wódki.
— No oczywiście — prychnął Gerard, kręcąc głową. — Dlaczego mnie w ogóle dziwi, że z naszej grupy, jako jedyny dobrze się bawisz? I gdzie podział się, do cholery, Brendon?! Ja go dzisiaj niańczę!
CZYTASZ
Jacket Slut • Frerard
Fanfiction❝Czy nosisz coś innego oprócz tych cholernych kurtek, Way?❞ ❝Bielizna się liczy?❞ ➸ Historia opowiada o nastoletnim emo bałaganie - Gerardzie, który ma małą obsesję na punkcie Tumblra, kotów, kurtek i kawy. Jest w szkole znany z tego, że świetn...