Drobna brunetka siedziała na schodach z notesem na kolanach. W ręku miała ołówek, którego końcówkę zawzięcie gryzła, czego nie zdążyła jeszcze zauważyć lecz co jakiś czas przykładała go do kartki, rysując pojedyncze linie, po czym znów odrywała i zaczynała go gryźć na nowo. W pewnym momencie uniosła głowę i zapatrzyła się w krajobraz, który miała przed sobą.
To miejsce zawsze miało jakąś magię. Wielkie schody, prowadzące do głównego wejścia na uczelnię, były naprawdę stare, ciosane z ciemnego kamienia. Jednak nie były zimne. Nie o tej porze roku, kiedy promienie słońca okalały cały dziedziniec przed budynkiem, rzucając cudowną poświatę na liście drzew, znajdujących się w pobliżu. Mała fontanna, stojąca na środku, tylko dodawała uroku, idealnie dopełniając całokształt.
Mając taki obraz przed sobą, łatwo było oddać się ulubionemu zajęciu...
- Studentka medycyny, a bazgroli na każdej przerwie – cały czar prysł wraz ze zdaniem wypowiedzianym przez jedną, szczególną osobę.
Niska blondynka, o ciekawskim spojrzeniu przysiadła się do młodej artystki, zerkając jej przez ramię, by zobaczyć nowe dzieło koleżanki. Na widok rysunku kąciki jej ust uniosły się ku górze, dając obraz pięknego uśmiechu.
- Niezłe to! – zauważyła, wyrywając jej kartkę, z zamiarem przyglądnięcia się jej – Jesteś pewna, że nie pomyliłaś kierunków?
Ciemnowłosa cicho westchnęła, ostrożnie odbierając swoją własność zaintrygowanej oraz zachwyconej Koreance.
- Wiesz dobrze, że od zawsze chciałam robić to, co mój ojciec. Rysowanie to hobby – dodała, chowając kartkę do torby i podnosząc się z miejsca.
- Znam takich, co za hobby uważają krojenie innych ludzi... brr!
- Minhee! To, że lubię sobie czasem coś naszkicować, nie znaczy, że chcę to robić w życiu!
Blondynka tym razem się uspokoiła i przepuściła przyjaciółkę w drzwiach. Gdy tylko znalazły się na terenie uczelni, rozdzieliły się po uprzednim pożegnaniu i udały się na swoje zajęcia.
Hyewon odetchnęła z ulgą, gdy tylko znalazła się na swoim miejscu w sali wykładowej. Teraz mogła spokojnie wyciągnąć zeszyt i skupić się na nadchodzących zajęciach. Wiedziała, że musi to zrobić, bo nie chciała zawieść ojca i godnie go reprezentować w ich szpitalu. Dobre skupienie przekłada się na dobre wykształcenie, a co za tym idzie, dobrze wykonywany zawód.
Nie mogła się jednak skupić na zajęciach, nieważne jak bardzo chciała, gdyż głowę zaprzątały jej dzisiejsze odwiedziny u matki. Gdy usłyszała, że mama chciała się z nią zobaczyć i porozmawiać to wiedziała, że nie oznacza to pogaduszek przy herbatce i ciasteczkach...
***
Wybijała powoli godzina 16:00, kiedy Hyewon dotarła do domu, w którym niegdyś mieszkała i w którym się wychowała. Co prawda, nadal był to jej dom, do którego mogła wrócić, jednak życie w akademiku odpowiadało jej bardziej, chociażby z tego względu, że mogła w spokoju oddać się nauce, bądź rozmyślaniu nad nowym rysunkiem, nie martwiąc się narzekaniem rodzicielki raz jej ciągłą troską.
Stała przed bramą, prowadzącą na duże podwórko. A raczej podwórze, bo teren dookoła rezydencji był naprawdę spory. Spojrzała na wielkie wrota, które kiedyś wydawały się jej o wiele większe, jednak nadal miała w sobie to uczucie niepokoju, gdy na nie patrzyła. Grube, żelazne pręty nie wyglądały zbytnio przyjaźnie, a wręcz przypominały strefę zastrzeżoną dla osób, które urodziły się wśród wpływowych i zamożnych ludzi.
CZYTASZ
I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]
FanfictionDo Hyewon została postawiona w trudnej sytuacji. Musi wyjść za mąż za człowieka, którego nie widziała od sześciu lat i nie jest z nim w najlepszych stosunkach. Niedługo potem napotyka na swojej drodze mężczyznę, który, ratując ją z opresji, zaintryg...