Rozdział 32

1.7K 144 86
                                    

Minhee nie miała zielonego pojęcia czemu środowego popołudnia została nagle wyciągnięta przez Sehuna z pracy, ale musiała wziąć sobie wolne do końca dnia, gdyż tak radził jej chłopak. Heechul nie był zadowolony z nagłej prośby czarnowłosego, ale chcąc nie chcąc musiał wypuścić kelnerkę wcześniej z pracy i nadzwyczajnie wezwać do pomocy Hani, która powinna mieć normalnie drugą zmianę.

Blondynka nie była głupia i jedno spojrzenie jej chłopaka utwierdziło ją w przekonaniu, że coś jest nie w porządku. Nawet uśmiech, który widniał na jego twarzy wydawał jej się sztuczny, próbujący ukryć prawdziwe odczucia. Nie wiedziała dokładnie na czym będzie polegać ich rozmowa, ale przeczuwała, że nie będzie ona należeć do najweselszych.

Powoli przeszli się do parku centralnego, w którym lubili dość często przesiadywać. Panowała tu cisza i spokój, nie zmącone hałasem, który wcale nie był takim rzadkim zjawiskiem na wiecznie przepełnionych ulicach. Tutaj mogli zawsze w spokoju porozmawiać, albo cieszyć się swoim towarzystwem.

Gdy w końcu usiedli, Sehun chwycił się za kark i zaczął intensywnie myśleć nad tym, jak zacząć rozmowę. Choi natychmiast chwyciła go za dłoń i powstrzymała go od drapania własnej szyi, patrząc prosto w jego oczy z nieukrywaną determinacją.

- Po prostu powiedz prosto z mostu co leży ci na sercu.

W momencie gdy dostrzegła ból w jego oczach, zrozumiała. Zdała sobie sprawę do czego to zmierza i musiała w duchu przyznać, że zaczęła się naprawdę stresować.

Sehun spojrzał w dół, gdyż nie mógł wytrzymać natarczywego spojrzenia dziewczyny. Obiecywał sobie, że nie będzie uciekał i zamierzał dotrzymać słowa, ale perspektywa zranienia jej była okropna.

- Przepraszam Minhee – wyszeptał – Ja tak dłużej nie mogę.

Był przygotowany na wszystko. Na płacz, wzdychanie, a nawet krzyk, jednak nie usłyszał żadnej z tych reakcji. Usłyszał... cichy śmiech?

- Jest inna, prawda? – odparła z delikatnym uśmiechem.

- Skąd ty...?

- Zdarzało ci się kilka razy zawahać, gdy chciałeś wypowiedzieć moje imię – wyjaśniła, rozsiadając się wygodnie na ławce i patrząc w niebo – Zawsze zastanawiałam się kogo chciałeś wtedy zawołać... a także zastanawiało mnie kiedy to się skończy. A mogło się skończyć na dwa sposoby: albo zapomnieniem jednej, albo zerwaniem z drugą.

Miał ogromne wyrzuty sumienia. Gdyby jeszcze się na niego wydarła za to cholerne oszustwo z jego strony, albo dała mu po twarzy to byłoby o wiele lżej. Tak to czuł się okropnie, widząc spokój w jej zachowaniu i nikły uśmiech na twarzy. Tak źle nie czuł się jeszcze nigdy...

Przez myśl mu przeszło, żeby teraz objąć tą dziewczynę i powiedzieć, że jest wszystko w porządku i, że jest najcudowniejszą istotą na świecie... ale nie mógł tego zrobić. Bo wcale nie było w porządku.

Dziewczyna delikatnie ujęła jego drugą dłoń i spojrzała na niego z szerokim uśmiechem, na którego widok poczuł się jeszcze gorzej. Będzie tego żałował... będzie tego cholernie żałował... ale nie mógł inaczej.

- Wiesz? Nie jesteś moim pierwszym chłopakiem, Sehun – zaczęła z lekkim wahaniem, jednak zdecydowała się uchylić rąbka tajemnicy – Miałam ich kilku... nastu – speszyła się, kiedy chłopak spojrzał na nią z nieukrywanym szokiem. Chrząknęła znacząco, przywołując się do porządku – Przez jedną głupią i nieodwzajemnioną miłość oddałam się w wir szaleństw i wybierałam w chłopakach jak w rękawiczkach albo skarpetkach... no dobra, w torebkach, bo jednak aż tak wielu ich nie było.

I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz