Rozdział 4

2.5K 208 48
                                    

Budzik wskazywał 7:30 rano. Mimo wczesnej pory, Baekhyun zdecydował się wstać z łóżka i wziąć się do roboty. Miał na głowie jeden z departamentów firmy swojego ojca i chcąc nie chcąc, musiał zachowywać się jak na szefa przystało, a dwa miesiące poza kontrolą rodzica wcale nie zwalniało go z tego obowiązku.

Postawił nogi na ziemi i się przeciągnął. Po wczorajszej akcji u Jongdae czuł duże zmęczenie, a dwie godziny snu wcale nie ułatwiały mu pobudki. Biorąc jeszcze pod uwagę mocny ból głowy, dzień wcale nie zapowiadał się tak dobrze.

Gdy zdążył się umyć i ubrać, otworzył drzwi na korytarz i momentalnie poczuł słodki zapach dochodzący z piętra niżej. Zaciekawiony zszedł po schodach i zerknął do kuchni, starając się zachowywać jak najciszej.

Zobaczył dobrze znaną mu sylwetkę jego przyjaciółki z dzieciństwa, która w tamtej chwili stała przy kuchence i zdejmowała z patelni naleśnika. Na sam widok zrobił się głodny i błagał w duchu aby brzuch nie wydał żadnych niepotrzebnych dźwięków.

– Siadaj, na pewno burczy ci w brzuchu – powiedziała dziewczyna, zawijając w ciasto różne owoce i posypując je białym, słodkim proszkiem – Zaraz zrobię ci kawy. Pewnie i tak za chwilę będziesz pędził do pracy, to chociaż zjedz śniadanie jak normalny człowiek.

Baek zaklął cicho pod nosem, że nie zachowywał się wystarczająco cicho, skoro Hyewon z taką łatwością go usłyszała. Druga sprawa... nie wyglądała już na złą ani smutną. Ucieszyło go to, jednak doskonale wiedział, że to wcale nie oznaczało końca ich zatargów.

Mimo wszystko usiadł przy stole, dostał świeżą porcję ciepłych naleśników i od razu wbił w jednego widelec, biorąc kawałek do buzi. Poczuł niemałą ulgę w końcu dostarczając żołądkowi czegoś, co mógł przetrawić. Jednak drugiego kawałka nie wziął. Spojrzał na dziewczynę, która usiadła naprzeciwko niego z jakimiś papierami pod ręką. Wyczuła to, bo po chwili popatrzyła na niego z pytaniem wypisanym na twarzy.

– Hyewon... co do wczorajszej rozmowy... – zaczął, lecz brunetka mu przerwała.

– Nie przejmuj się tym. Musiałam w końcu wybuchnąć, bo trzymanie tego w sobie przez tak długi czas mi nie służyło. Po prostu pozostańmy przy tym, że mieszkamy razem – posłała mu delikatny uśmiech.

On miał jednak wrażenie, że ten uśmiech dalej skrywał w sobie ból i ogromny zawód.

– A jeśli chodzi o nasze małżeństwo...

– Już ci mówiłam, że po powrocie mojej mamy z delegacji znów będziesz wolny. Dała mi słowo, że mi odpuści jeśli po dwóch miesiącach nadal będę temu przeciwna.

Jasnowłosy westchnął cicho, nie mając zamiaru kontynuowania tego tematu. Jeśli Hyewon zacięcie coś twierdziła, to każde słowo mogło wywołać kłótnię. A tego nie chciał, zwłaszcza teraz.

– Smacznego – powiedziała uprzejmie, zanim zaczęła zbierać kartki ze stołu – Wychodzę na zajęcia, a potem lecę do szpitala zapoznać się z zasadami zarządzania, przy okazji sprawdzając czy wszystko jest na swoim miejscu. Więc nie martw się o mnie, jakbym późno wracała.

– Mówisz jak prawdziwa pani prezes – zaśmiał się chłopak, patrząc jak Hyewon wywraca oczami – Przyjechać po ciebie?

Spojrzała na niego nieufnie, lecz chwilę później jej wyraz twarzy złagodniał i delikatnie się uśmiechnęła.

– W razie potrzeby będę dzwonić.

Chwilę później już jej nie było, a zamyślony „narzeczony" dalej wpatrywał się w drzwi, którymi wyszła. Miał nadzieję, że w końcu dostanie szansę, aby spędzić z nią chwilę czasu i przypomnieć jej kim był i kim dalej jest Byun Baekhyun.

I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz