Dobra! Cieszcie się kotki, bo jestem dzisiaj wykończona i wstawiam to wyjątkowo wcześniej... prawie półtorej godziny uhuhu :D Mogłam to wstawić jutro rano, ale że siedzi to już na wattpadzie od przedwczoraj i chcę mieć to z głowy to proszę :D na rozdział specjalny jednak będziecie musieli poczekać... chociaż to zależy od mojej bety :p bez jej poprawek nie wstawię :D no chyba, że ładnie poprosicie :3
Poza tym ten epilog jest taki mainstreamowy... ale zamysłu nie zmienię hahaha :D jestem taka zła :p
Ja lecę sobie spać, a wy bawcie się dobrze! :3
Zegar w komputerze wskazywał 9:30. Niby dość wczesna pora, ale jednak wielu ludzi o tej godzinie już pracowało bądź oddawało się innym rutynowym czynnościom. Ekran urządzenia był włączony, tak jakby jego właściciel włączył go i zostawił samemu sobie, nie wyłączając nawet pliku, który uruchomił.
Gdzieś w oddali rozległo się szczekanie psa oraz drapanie pazurami w dość spore drewniane drzwi, co mogłoby zbudzić niejednego człowieka wrażliwego na tego typu nieprzyjemne dźwięki. Właśnie... wrażliwego.
- Hyewon? Hyewon!
Zaspana brunetka poderwała głowę do góry i zdezorientowana rozejrzała się po pokoju. Gdy zobaczyła, że znajduje się w swoim przytulnym salonie, który był w tamtej chwili oświetlony promieniami porannego słońca, odetchnęła cicho, po czym przeniosła spojrzenie na postać stojącą nieopodal niej. A owa postać trzymała się za boki i wpatrywała się w nią groźnym spojrzeniem, godnym samej Choi Minhee.
Brunetka zignorowała przyjaciółkę, po czym spojrzała na laptopa, którego miała przed sobą. Znowu ośliniła klawiaturę... znowu zasnęła... i pomyśleć, że większość ludzi, których zna jest święcie przekonanych, że kawa działa pobudzająco...
Zerknęła na pusty kubek, leżący zaraz obok komputera, po czym znowu popatrzyła na Minhee, drapiąc się po głowie.
- Która godzina? - zapytała, ziewając. Poprawiła okulary na swoim nosie, będąc pewną, że ma przez to teraz niezłe odbicia na twarzy.
- Wpół do dziesiątej! Za pół godziny wystawiają na sprzedaż twoją książkę, a ty śpisz w podartym swetrze, poplamionych spodniach i rozczochranych włosach?! Co ja ci mówiłam o wysypianiu się?!
- Miałam wenę... - wymruczała Hyewon, zerkając na ekran komputera.
Uśmiechnęła się pod nosem, widząc w dokumencie tekstowym opis z życia Choi Minhee. Jej książkowej Minhee, nie tej prawdziwej. Nowe fanfiction będzie miłą niespodzianką dla wiernych czytelników. Tylko czy na pewno będzie dobrze zacząć następną część właśnie od niej? To była cholerna niewdzięcznica!
- Wena, wena, wena! Tylko słyszę, że masz wenę! Wyjdź w końcu z domu, znajdź sobie faceta i załóż jakąś rodzinę!
- Przecież mam rodzinę - burknęła Hyewon, wstając z kanapy, po wcześniejszym wyłączeniu laptopa - Kudłacz jest moją rodziną.
Blondynka westchnęła i usiadła załamana w fotelu, patrząc na swoją przyjaciółkę z nutą litości. Wskazała jej tylne drzwi wyjściowe, ulokowane w kuchni.
- Nie wiem ile on już próbuje dostać się do domu ze swojej małej zagrody, ale jak tu przyjechałam, to drzwi były nieźle odrapane, a sam pies rozpaczliwie trącał o nie nosem.
Wystraszona brunetka popędziła do drzwi i jednym ruchem wpuściła do domu swojego czarnego labradora, który zaczął wokół niej skakać, a ona ze smutnym wyrazem twarzy przytuliła go do siebie, nie wierząc, że o nim zapomniała.
CZYTASZ
I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]
FanficDo Hyewon została postawiona w trudnej sytuacji. Musi wyjść za mąż za człowieka, którego nie widziała od sześciu lat i nie jest z nim w najlepszych stosunkach. Niedługo potem napotyka na swojej drodze mężczyznę, który, ratując ją z opresji, zaintryg...