Rozdział 14

2.1K 153 31
                                    

Hyewon westchnęła, go zobaczyła przed sobą kolejny opuszczony budynek. Naprawdę nie ma innych miejsc, do których mógłby ją zabrać?

Uniosła głowę do góry, by przyjrzeć się starej i trochę przerażającej budowli. Na oko był to jakiś magazyn, bo nie było żadnych kominów... było tylko kilka dużych drzwi garażowych oraz ogromne okna, które z wiadomych względów były zabite deskami. Na samym froncie rzucała się w oczy tablica, która dawała oczywisty sygnał, że nie mogą tu wchodzić. Cień jednak był innego zdania...

- Em... nie widzisz tego gigantycznego napisu „WSTĘP WZBRONIONY"? – zagaiła, patrząc na napis oświetlony latarką z jej komórki – Ktoś ewidentnie nie chce, żebyśmy tu przebywali...

Usłyszała w odpowiedzi tylko cichy śmiech.

- Jakbym się tak tym przejmował, to nie miałbym na sobie czarnej maski, nie nazywałbym się Cień i nie należałbym do żadnego gangu, tylko siedział potulnie w domu, popijając herbatkę i czytając gazety. Ewentualnie oglądając mecz przy piwie z kumplami.

- O, to ty masz jednak kumpli? – zapytała złośliwie dziewczyna, przechodząc pod deskami, które były mało wymagającą przeszkodą, odgradzającą drzwi wejściowe do budynku.

- Nie, no coś ty... reszta zespołu to tylko moi niewolnicy! – odrzekł z sarkazmem, wywołując uśmiech na jej twarzy – A teraz za mną. Tylko ostrożnie – dodał już normalnym tonem.

Posłusznie udała się za chłopakiem, starając się ostrożnie stawiać swoje kroki. Podłoga była zaśmiecona różnymi rzeczami, począwszy od odłamków szkła, poprzez cegły i puste puszki po farbie, na zepsutych maszynach skończywszy, dlatego każdy błąd, mógł się przyczynić do złamania nogi bądź innej części ciała. Omijała skrzętnie przeszkody i jednocześnie przyspieszała, chcąc dotrzymać Cieniowi kroku.

W pewnym momencie znalazła się przed schodami, prowadzącymi najpewniej na dach budynku. Nie była przekonana czy to był dobry pomysł... nie wyglądały zbyt stabilnie i mogły się w każdej chwili zawalić.

Cień, widząc niepewność dziewczyny, wszedł na schody i zatrzymał się gdzieś w połowie. Hyewon nie miała pojęcia co zamierzał zrobić, ale była pewna, że to kolejny głupi numer, który tylko niepotrzebnie ją wystraszy.

W jednej chwili chłopak odbił się od podłoża i skoczył. W magazynie rozległ się głośny huk, kiedy jego stopy uderzyły w stopień z dużą siłą.

- Widzisz? Wszystko w porządku. Jeszcze żyję! – powiedział wesołym tonem, po czym nakazał jej za nim podążać.

Chcąc nie chcąc, zdecydowała się wyjść na dach po schodach, które dalej wprawiały ją w niepokój. Nie wiedziała czemu, ale miała wrażenie, że wcale nie jest dobrym pomysłem po nich chodzić. Na całe szczęście nic złego się nie wydarzyło a dwójka bezpiecznie dotarła na samą górę.

- Jejku... - westchnęła dziewczyna, podchodząc do krawędzi dachu.

Przed nią majaczył widok na cały Seul. Ciemne niebo, usłane gwiazdami górowało nad miastem, które tętniło życiem, pomimo późnej godziny. Z tego miejsca mogła bez problemu zobaczyć jej dom, jednak szczegółów takich jak ogród, oczywiście nie dostrzegła. Była pierwsza w nocy, a ulice miasta wcale nie były puste... Dalej jeździły po nich samochody, a po chodnikach chodziły grupki osób, które wcale nie miały ochoty na sen.

Hyewon nie miała pojęcia, że nocą Seul jest tak piękny... mienił się niczym złote miasto. Westchnęła i oparła się łokciami o barierkę. Niegdyś... uciekała z domu by poszwendać się ze znajomymi. Z Baekhyunem...

I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz