Rozdział 36

1.6K 149 92
                                    


Korytarz w dalszym ciągu był pusty, nie licząc jednego ciała, spokojnie leżącego na ziemi. I widok nieprzytomnego gangstera wywołał szok i nieprzyjemne ciarki na plecach Hyewon, którą aż otrzepało gdy zobaczyła gościa na podłodze.

- On... nie żyje? – wymruczała, wskazując palcem na mężczyznę, który nie wykazywał żadnych oznak życia.

Cień tylko wywrócił oczami, po czym wlepił w nią swoje spojrzenie. Aby bezpiecznie uciec z tego miejsca musieli sobie wyjaśnić kilka ważnych punktów, bez których ewakuacja mogłaby być utrudniona.

- Po pierwsze – zaznaczył – Trzymasz się mnie i nie oddalasz na więcej niż metr. Po drugie – zaakcentował, widząc że dziewczyna była już gotowa mu przerwać – Nie dyskutujesz ze mną i zachowujesz się cicho. Najlepiej jakbyś w ogóle nie wydawała żadnych dźwięków, ale wiem, że w twoim przypadku to niemożliwe. Po trzecie i najważniejsze. Spróbuj mi się sprzeciwić a inaczej pogadamy.

Powiedziawszy to, odwrócił się z zamiarem opuszczenia tego miejsca, lecz Hyewon nie byłaby sobą, gdyby ułatwiła mu robotę i potulnie zgodziła się na jego warunki.

- Ty chyba żartujesz? – zaśmiała się, nie ruszając się ani o milimetr – Serio myślisz, że będę cię teraz słuchać?

- Błagam cię, kobieto, nie graj w tej chwili twardszej niż jesteś w rzeczywistości, bo to nie czas i miejsce – odpysknął chłopak, odwracając się znowu do brunetki.

Ta tylko zaczęła się wpatrywać w niego z nieukrywanym gniewem i w dalszym ciągu nie zamierzała ulec jego rozkazom.

- Nie zmusisz mnie do tego, żebym wykonywała twoje polecenia.

W sekundzie skrócił dzielący ich dystans, po czym pochylił głowę i spojrzał na nią zupełnie inaczej niż wcześniej. W jego spojrzeniu było coś, co nie pozwalało Hyewon odwrócić wzroku. Jednak nie zmieniało to faktu, że sposób w jaki na nią patrzył, napawał ją niepewnością...

- Dałem ci się spoliczkować, bo zasłużyłem. Pozwoliłem na siebie nawrzeszczeć, bo wiem, że mi się należało. Ale dla twojej wiadomości, księżniczko... gdybym tylko chciał, to nie zdążyłabyś nawet podnieść swojej rączki, nie mówiąc o uderzeniu mnie, więc bądź cichutko i słuchaj co mówię.

Myungsoo, Kameleon i Kudłacz patrzyli na całe zajście, ale nie odezwali się ani słowem. To nie była rozmowa, w którą mogli się wcinać, ale wszyscy trzej doskonale wiedzieli, że jeśli dziewczyna przesadzi, to będą musieli interweniować. I mieli szczere nadzieje, że opamięta się zanim wyprowadzi swojego chłopaka z równowagi.

Ku ich uldze, nie odezwała się więcej, tylko niewzruszenie wpatrywała się w Cienia, nie bojąc się jego reakcji. Znała tego człowieka za dobrze i nawet jeśli jest jakimś tam gangsterem, nie ugnie się przed nim. To nie było w jej stylu, zwłaszcza jeśli chodziło o Baekhyuna.

W jednej chwili zachichotała, budząc niepokój w trójce przyjaciół. Czyli jednak nie da spokoju.

Myungsoo natychmiast stanął za Cieniem i pokręcił głową, dając znać dziewczynie, że to, co robi jest bardzo nierozsądne. Ale wiedział, że nie udało mu się przemówić dziewczynie do rozsądku, w momencie gdy zobaczył jej kpiący uśmieszek.

- Nie jestem twoją służącą – wycedziła przez zęby, czego naprawdę szybko pożałowała.

Następne co pamiętała to zimna ściana za jej plecami, o którą uderzyła wystarczająco mocno, aby poczuć ból w górnych partiach pleców, a także mocny ucisk ręki na jej lewym ramieniu.

I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz