Dziewczyna poruszyła się niespokojnie na łóżku, kiedy ostre promienie słoneczne zaczęły świecić jej po przymkniętych oczach. Doskonale wiedziała, że nie da rady po raz kolejny zasnąć, więc powoli podniosła powieki, mrużąc je przy tym nieznacznie. Potarła je swoimi dłońmi i pierwsze co ujrzała, to taca postawiona na stoliku nocnym obok łóżka.
Była nieco zdezorientowana, gdy zobaczyła kilka małych, ale przy tym ślicznie upieczonych bułeczek, miseczki napełnione po kolei marmoladą, dżemem i czekoladą oraz dużych rozmiarów szklankę z sokiem.
Chciała się dowiedzieć cóż to za sok, bo musiała przyznać, że była naprawdę spragniona, ale nie wzięła pod uwagę jednej rzeczy. Była osłabiona i długo nie utrzymała naczynia w ręce, upuszczając je zaraz po tym na ziemię.
Na głośny dźwięk tłuczonego szkła zatkała uszy. Jednak dopiero po chwili dotarła do niej jedna bardzo istotna informacja... Gdzie ona była? Znajdowała się w przestronnej sypialni, całej w bieli i odcieniach szarości. Pokój był urządzony w bardzo gustownym jednak i nowoczesnym stylu... jednocześnie surowy i przytulny. Nie ukrywała, że bardzo jej się tu podobało, ale to nie był jej pokój... w takim razie czyj?
I jej odpowiedź wpadła do pomieszczenia niemalże sekundę później.
Gdy ujrzała przed sobą blond czuprynę, zdębiała. Miała przed sobą swojego dobrego szefa, który w tej chwili wpatrywał się w nią ze strachem pomieszanym ze zmieszaniem ale i troską.
- Luhan? – zapytała z głupia, widząc przyjaciela w drzwiach sypialni – Co ja tu...?
I nagle do jej głowy zaczęły napływać obrazy z dnia poprzedniego. Poranek w pracy... rozmowa z Sehunem... burza... wizyta u Luhana...
- Boże – wyszeptała, odkrywając kołdrę. Z ulgą zauważyła, że ciągle jest w swoich ubraniach – Tyle kłopotu... ja przepraszam, nie powinnam...
- Siedź w miejscu – odparł chłopak, twardo patrząc na zaskoczoną Minhee – Ja idę po miotłę i szmatkę, a ty masz zjeść i nie ruszać się z łóżka.
Kiedy wyszedł z pokoju, dziewczyna ani śmiała się poruszyć. Targały nią ogromne wyrzuty sumienia. Miała swoje głupie problemy i akurat z tymi problemami musiała się zwalić na głowę swojego szefa, a co więcej, koniec końców spała w jego łóżku.
No brawo, Minhee. Masz się czym pochwalić.
Spojrzała w lewo na tacę pełną bułek i z lekkim wahaniem sięgnęła po jedną, czując mimo wszystko delikatny ucisk w żołądku. Ostatnim razem jadła poprzedniego dnia rano, zanim wyszła do pracy...
Powoli odłamała kawałek pieczywa i wpakowała sobie do buzi, nadal czując się bardzo nieswojo. Ale i tak najgorzej było w momencie, gdy Luhan wkroczył do sypialni z miotłą i szufelką i zaczął sprzątać po jej akcie największej niezdarności.
Jednak jej niepokój odwróciła jedna rzecz. Smak pieczywa, które ciągle miała w ustach.
- Matko... - westchnęła – Skąd ty wziąłeś te bułki? Są przepyszne!
Blondyn delikatnie uśmiechnął się na słowa Minhee, po czym zamiótł szybko odłamki szkła na łopatkę i podniósł się do pionu.
- Z mojej kuchni – odparł – Miło mi, że ci smakują.
Nie powiedziała więcej ani słowa z otwartą buzią wpatrując się w chłopaka, który stał w tamtej chwili obok niej. To on je upiekł? Kiedy on zdążył to zrobić? Przecież były wciąż miękkie i świeże... Na dodatek były niesamowite. Lekko słodkawe, ale nie za bardzo żeby można było bez problemu dodać do nich jakąś słodką konfiturę lub coś podobnego... i już wiedziała czemu ma w miseczkach czekoladę, marmoladę i dżem.
CZYTASZ
I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]
FanfictionDo Hyewon została postawiona w trudnej sytuacji. Musi wyjść za mąż za człowieka, którego nie widziała od sześciu lat i nie jest z nim w najlepszych stosunkach. Niedługo potem napotyka na swojej drodze mężczyznę, który, ratując ją z opresji, zaintryg...