Sobota, godz. 8:40.
- Biorąc pod uwagę twój posiłek, który kosztował cię 60 000 won, oraz stawkę godzinową, za którą otrzymasz 2000 won, wychodzi nam pełne 30 godzin pracy. Przeliczając to na dni, będziemy się tu widzieć pięć razy, przez sześć godzin dziennie w weekendy, zważywszy na większe zapotrzebowanie pracowników właśnie w te dni oraz dostosowując się do twojego grafiku na studiach. Unifrom otrzymasz od Heechula, który przygotował ci go wcześniej. Powinnaś znaleźć go w szatni dla personelu. To te drzwi na lewo od kuchni, które ci pokazałem zanim tutaj przyszliśmy. Są jakieś pytania? Jeśli nie, to podpisz się na samym dole umowy po prawej stronie. Jeśli są... słucham uważnie.
Dobrotliwy uśmieszek Luhana przeszywał ją na wskroś i doprowadzał do szału. Im bardziej sztuczny był, tym bardziej miała ochotę go rozszarpać na strzępy byleby zdjąć mu z twarzy ten denerwujący grymas.
Wszystko ubrał w tak piękne słowa, że nie można mu było nic zarzucić. Przygotował się perfekcyjnie! Napisał umowę o pracę, obliczył co do grosza ile musiała mu odpracować, wytłumaczył kiedy ma przychodzić i przez ile godzin ma pracować, a nawet... zatroszczył się o jej strój roboczy!
Minhee siedziała przed nim i patrzyła się uważnie na plik kartek, na których spisana była umowa. Musiała się pod nią podpisać i po prostu rozpocząć pracę, ale coś jej mówiło, że powinna to dokładnie przeczytać. Tak jak uczył ją tata... zawsze czytaj to, co podpisujesz!
Przeglądnęła dokładnie umowę, napisaną bardzo profesjonalnie, klarownie i bez jakichkolwiek zastrzeżeń... Trochę to zdenerwowało dziewczynę, bo nie miała się do czego przyczepić. Westchnęła krótko i spojrzała na uśmiechniętego od ucha do ucha blondyna, który opierał głowę na swoich dłoniach, przypatrując się jej z zainteresowaniem.
- Czy taka biurokracja jest naprawdę konieczna? – jęknęła Minhee, patrząc na swojego tymczasowego szefa, machając mu przed oczami plikiem kartek, które cały czas trzymała w ręce.
- Jeśli chcemy żeby nasza współpraca była dobra i dobrze zorganizowana, to tak, biurokracja jest konieczna – odparł wesoło, powodując u dziewczyny kolejną falę irytacji.
- Mój rozmiar był ci potrzebny do uniformu, tak? Dlatego o niego wczoraj prosiłeś przez telefon?
- Dokładnie tak.
- Jeśli podpiszę tą umowę, to wtedy muszę ci mówić sajangnim, prawda?
- Oczywiście.
Podporządkowywanie sobie złośliwej blondynki, sprawiało Luhanowi niemałą frajdę. Widział, że zaczyna wyprowadzać młodą Choi z równowagi, ale nie przejmował się tym w ogóle. Ba! Czerpał z tego niewysłowioną przyjemność, a świadomość, że dziewczyna nie może nic z tym zrobić (bo w końcu nie robił nic złego, będąc dla niej miłym i serdecznym) tylko dodawała mu pewności siebie.
- Dlaczego nie mogę pracować po dwanaście godzin? Spokojnie bym wyrobiła w takim trybie i dzięki temu pracowałabym tylko przez trzy dni!
- A znasz prawo pracy, Minhee? Nie zatrudniam cię na cały etat. Nie mogę cię trzymać więcej niż sześć godzin dziennie, kochana.
Kochana, tak? Dziewczyna zadrżała słysząc w jego głosie nutkę satysfakcji, która zapewne wypełniała go od środka. On specjalnie chce ją u siebie trzymać dłużej! Dla tej jego chorej satysfakcji!
Westchnęła po raz drugi i przejechała długopisem po kartce, zostawiając na umowie swój podpis oraz datę. Właśnie wydała na siebie wyrok i od teraz będzie pracować pod rozkazami przyjaciela Hyewon, który wcale nie wydaje się taki świetny, na jakiego wyglądał na samym początku.
CZYTASZ
I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]
FanfictionDo Hyewon została postawiona w trudnej sytuacji. Musi wyjść za mąż za człowieka, którego nie widziała od sześciu lat i nie jest z nim w najlepszych stosunkach. Niedługo potem napotyka na swojej drodze mężczyznę, który, ratując ją z opresji, zaintryg...