Rozdział 34

1.5K 157 81
                                    

Było zimno. Jak na środek lata było tu naprawdę zimno... i do tego wilgotno. Co to było u licha za miejsce?

Słyszała miarowe uderzanie kropel o podłogę, prawdopodobnie przez dziury w rynnach... chyba, że ktoś zamierzał ją torturować podtapianiem. Jednak nie była do końca pewna, czy ktokolwiek chciał sobie brudzić ręce.

Powoli otworzyła oczy, ciągle czując małe zawroty głowy, spowodowane chemiczną substancją, którą potraktowali ją ci dziwni goście. Pierwsze co zobaczyła, to dziwne pomieszczenie z szarą betonową podłogą i równie gołymi ścianami. Było tu cholernie nieprzyjemnie, ale czego się spodziewać po porywaczach?

- Obudziłaś się już?

Chciała obrócić się do tyłu w kierunku znajomego głosu, ale wtedy zorientowała się, że ma związane ręce na plecach. Westchnęła zniecierpliwiona, bo więzy były strasznie niewygodne, jednak nogi na szczęście miała wolne, toteż nie było większych problemów by wstać i zobaczyć kto do niej mówił.

Poczuła się lepiej gdy zobaczyła po drugiej stronie pomieszczenia, słabo uśmiechającego się Myungsoo, który siedział oparty głową o ścianę z rękami tak samo spiętymi od tyłu.

Na tyle, na ile pozwalały jej siły, podeszła do niego, uklęknęła obok i zaczęła się wpatrywać w niego ze strachem.

- Zanim zaczniesz panikować – powiedział chłopak – Zwróć uwagę, że masz związane ręce liną. Ci idioci jednak mają trochę przyzwoitości, że potraktowali kobietę nieco delikatniej, ale za to inteligencji im Bóg poskąpił...

Hyewon nie wiedziała jak to odebrać. Od kiedy niby bycie związaną miało ją uspokoić?

Jednak chwilę później wszystko się wyjaśniło, gdy Kim uderzył piętą prawego buta o ziemię. Ku zdumieniu dziewczyny, gdy ostrożnie podniósł nogę do góry, z podeszwy wysunął się mały nożyk, liczący około pięciu centymetrów, na którego widok aż wytrzeszczyła oczy.

- Odwróć się i chwyć ten nóż, tylko uważaj, bo jest ostry – poinstruował ją dokładnie – Potem spróbuj przeciąć linę.

Jak prosił, tak zrobiła i chwilę później męczyła się z grubym sznurem uciskającym jej nadgarstki, jednak nie poddawała się tylko jeździła ostrzem po linie, czekając aż w końcu uda jej się wyswobodzić. Była pewna, że trochę jej to zajmie, więc postanowiła nieco zorientować się w sytuacji, która była cholernie nieciekawa.

- Kim są ci ludzie? – zadała najbardziej nurtujące ją w tamtej chwili pytanie.

Nie widziała jego ekspresji, ale usłyszała za to ciche prychnięcie.

- Diabły. Gang uliczny zajmujący się włamaniami i aktami wandalizmu. Pobicia również nie są im obce. Jednak to idioci, więc się nie przejmuj. Szybko ich zamkną.

Nie miała pojęcia, że poza Jeźdźcami w Seulu działała jeszcze jedna organizacja przestępcza... tym razem prawdziwa i niebezpieczna, no bo zwykli ludzie od tak nie noszą ze sobą pałek, pistoletów i ściereczek z płynem usypiającym!

- Ale co ty masz z nimi wspólnego? – spojrzała na niego, czując, że więzy powoli zaczynają ustępować.

To najbardziej nurtowało brunetkę. Ten najwyższy... zwracał się do Myungsoo jak do kogoś, kogo bardzo dobrze znał. Mało tego, wspomniał o tym, że chłopak miał mu dostarczyć Cienia... Ten szef musiał być naprawdę głupi, skoro nie zorientował się, że Cień stał zaraz przed nim.

- Powiedzmy, że... byłem jednym z nich.

Hyewon zatkało. Myungsoo? Jednym z nich? Działał na dwa fronty?

I'm right behind you || EXO [W trakcie poprawek 6/52]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz