12.

7.4K 342 6
                                    

Rozdział dość smętny ale mega ważny w akcji opowiadania :D może uda się wamgo jakoś przebrnąć :D powodzenia

Dzień minął bez zbędnych atrakcji. O dziwo grzecznie siedzieliśmy oglądając durne komedie wybierane przez Matt'a. Trzeciej nie udało nam się dokończyć. Zadzwonił John z wiadomością o mega imprezie
- ja odpadam - powiedziałam na starcie wracając do łóżka pod ciepłą kołdrę
-musisz naprawdę źle się czuć- skomentował Piter
- ty odpuszczasz impreze? To jakby Luke odpuścił ruchanko- powiedział Hulk a my wybuchliśmy śmiechem. To akurat była prawda. Jak Luke'owi wpadła jakaś niunia do głowy... nie przestał jej adorować póki jej nie zawładnął.

***
Nareszcie sama.
Pomyślałam gdy wyszli wkońcu za drzwi. Uwilebiam ich ale bez nich też jest pięknie ;D
Co za dużo, to nie zdrowo. Zgadzam się z tym. Postanowiłam reszte dnia i nocy nie wychylać się po za teren mojego łóżka.
Całe moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Ta jasne to czemu tak chętnie bawiłaś się z Luke'm? Moja podświadomość dawała się we znaki. Często biłam się ze swoimi myślami. Nigdy nie byłam niczego pewna na sto precent.
Od niechcenia wzięłam z półki zeszyt z chemii i patrzałam tępym wzrokiem na układy wzorów, tabele i analizy. Nic nie rozumiałam. Tak było zawsze. No nie zawsze... w podstawówce gdy dałam się namówić na trochę nauki dostawałam nawet piątki. Teraz?? Przez cały rok szkolny książki otwieram może ze trzy razy i to zazwyczaj na poprawki pod koniec drugiego semestru. Westchnęłam i rzuciłam chemią prosto w kąt pokoju
-przynajmniej próbowałam- powiedziałam sama do siebie dumna ze swoich doczynań.

***
Obudził mnie dzwięk smsa. No tak bo kto by spał o 2 w nocy . Pomyślałam zapalając lampkę przy łóżku.
Piter: śpisz? Mamy problem
Kurwa gorzej jak z dziećmi. Czasem miałam wrażenie, że kumplują się ze mną tylko po to aby miał kto ich wyciągać z kłopotów.
Ja: co znowu
Piter: jesteśmy na wybrzeżu. Auto zniknęło. Reszta nawalona w trzy dupy, nic nie kontaktują
Ja: nie mam prawka. Zapomniales?
Piter: wymyślisz coś jak zawsze ;)
Ja: nienawidze was
Piter: a my cie ;)
Wstałam z łóżka, ubrałam tylko kurtkę, związałam włosy i po balkonie wyszłam z domu zabierając po drodzę kluczyki brata. To nie mogło być przecież aż tak trudne? Kogo ja okłamuje... nie zdałam siedem razy :/ wsiadłam do czerwonej terenówki i przekręciłam kluczyk. Odpalił. Wybrzeże jest jakieś 10km stąd...kurwa. Jak się zabije to nikomu nie pomoge. Julia skup się.
Jakimś cudem dałam rade w nic nie wjechać ani nikogo nie potrącić. Przyjaciele leżeli na molo a Piter wrzeszczał nad nimi coś czego nie słyszałam.
Gdy podeszłam umilkł i wpatrywał się zdziwiony.
- podobno tyle razy nie zdałaś- zażartował ale mi nie było do śmiechu. Gorączka ostro dawała się we znaki i szlak mnie trafiał jak patrzyłam na tych debili.
- zawsze to samo- powiedziałam krótko- jutro szkoła. Mamy test- powiedziałam
- teraz bawisz się w kujonke- zaśmiał się pijany Luke.
- pakuj ich do auta, bo za moment was tu zostawie- powiedziałam
Piter prowadził. Był trzezwy jak zawsze.
- co z twoim autem? - szepnęłam tak aby nie obudzić baranów śpiących na tylnich siedzeniach
- też chciałbym to wiedzieć... jestem pewny że zostawiłem go właśnie tam- powiedział - co z nimi robimy?
- zakopiemy i spierdolimy jak najdalej- powiedziałam - stój - warknełam widząc siedzącą dziewczyne na ławce.
-ale...
-stań do cholery- warknęłam
Co robimy dziewczyna w centrum miasta sama na ławce o drugiej w nocy? Gdy Piter stanął a ona z przerażeniem podniosła głowę zamarłam. To jeszcze dziecko... nie ma pewnie nawet 16 lat... płacze...
Podeszłam do dziewczyny a Piter wyszedł za mną
- ty zostań- powiedziałam i posłuchał
- nie bój się. Jestem Jula- powiedziałam siadając obok niej na ławce. Była bardzo ładna.
- Clara- wymamrotała przez łzy- chce do domu- poprosiłam zanosząc się płaczem.
- wezwe ci taksówkę dobrze? Ja zaplace. Czemu tu jestes o tej porze Clara? - pytałam dalej a Piter tylko mi się przyglądał
- Nieustraszeni robili impreze... - powiedziała cicho nie zdajac sobie sprawy nawet że ma ich przed oczami...
- byłaś na tej imprezie? Masz 18 lat? Wpuścili cie? - rzeklam coraz bardziej zdziwiona
- Luke wszystko załatwił... obiecał że będziemy się świetnie bawić- wymamrotała i zaniosła się płaczem... Piter kaszlnął znacząco.
- Luke załatwił? - podniosłam głos
- mówił że mnie kocha... ja nie wiedziałam że on chce tylko... ja moge mu dac wiecej ale niech mnie nie zostawia- płakała coraz bardziej. Przytuliłam ją.
W tamtej chwili coś we mnie. Pękło. Milczałam. Zamówiłam dziewczynie taksówke i odesłałam do domu. Stałam dalej milcząc
- Jula? Próbowałem im powiedzieć naprawdę- powiedział Piter
- dlatego nie chciałeś sie zatrzymać. Wiedziałeś. Jak mógł? Kurwa jak on mógł... to dziecko jeszcze.- powiedziałam spokojnie. Za spokojnie jak na mnie. - odwieź ich do domu a jutro odstaw auto przed szkoła- wymamrotałam
- a ty gdzie?
- nie wsiąde z wami do auta.- powiedziałam i poszłam. Sama. Jedna. Do domu.

PRAGNIJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz