Szybko wypuścili mnie ze szpitala dając kolejną dawkę psychotropów. Teraz dopiero zrozumiałam jakim błędem było moje posunięcie. Nie odstępywali mnie na krok.
Nawet Luke. Ten cholerny przeklęty debil siedział w kącie pokoju z nosem w telefonie. Tom i Piter gadali zawzięcie obok mnie na kanapie. A Matt i Hulk grali na konsoli. Wstałam z łóżka a cała piątka zrobiła to samo.
- do toalety ze mną nie wejdziecie- warknęłam zdenerwowana
- chcesz się przekonać?- spytał Luke
- dajcie już spokój nie można was słuchać. Idz ale masz minute jak nie to wejde- powiedział Tom
A ja poszłam do toalety.
Nie miałam zamiaru nic sobie już robić. Ale i tak gdy wchciał już wychodzić zakręciło mi się w głowie. I upadłam na tyłek.
Rycerze od razu stali i pukali pod drzwiami.
- Jula?- spytał Tom
- co to było?- dorzucił Matt
- odjebcie się- warknęłam a oni słyszac mój głos przy drzwich otworzyli je. Cała piątka patrzyła na mnie z góry
-co ty robisz?- warknął Piter
- oglądam podłogę. Ona zawsze była żółta?- spytałam a oni popatrzyli na niebieskie kafelki to na mnie...
Wstałam i zaczełam się śmiać z ich min.
- idioci- powiedziałam
- nabijala się z nas?!- zrozumiał Tom i wyszedł z mojego pokoju trzaskając drzwiami a za nim pobiegł Piter
- my się martwimy a ty takie kurwa cyrki- powiedział Hulk i wyszedł
- hulk poczekaj - krzyknął Matt i poszedł za nim
Zostałam sama z Lukiem. Stał metr ode mnie patrząc mi prosto w oczy.
- nie martw się. To był dobry żart tylko w złym momencie- powiedział
Czy Luke Stars właśnie próbował mnie pocieszać?????
- zemdlałam- powiedziałam siadając na łóżku
- kurwa . No ja nie mam słów do ciebie. Jak można być tak głupim!!!- warknął - zjedz coś- powiedział podajac mi banana.
Miał racje. Wiem to .
- nie jesteś moim ojcem- powiedziałam rzucając bananem w kąt pokoju
- mam cie nakarmić? Bedziesz mdleć non stop idiotko!- powiedział
- sam sie nakarm frajerze i idz mi stąd- warknęłam
- uspokój się- powiedział i jak gdyby nigdy nic usiadł obok mnie
- co ty odpierdalasz? To moje łóżko!- wrzasnełam ale mimo wszystko wstałam
- boisz się mnie- powiedział i sam też wstał
- chyba cie Bóg opuścił. Nienawidze cie ale napewno się ciebie nie boje- krzyknełam
Zrobił krok w moją stronę a ja odruchowo krok w tył.
- właśnie widze- powiedział i trzaskając drzwiami wyszedł z pokojuDryn dryn
Odczytałam smsa.
Jake: cześć księżniczko. Ciesze sie że już ci lepiej ;)
Ja: kiedy zaczynamy treningi ? ;)
Jake: kiedy chcesz?
Ja: dziś, zaraz
Jake: głupio mi pytać ale wolno ci się przemęczać
Ja: badź po mnie za pół godziny :DUbrałam legginsy i krótki top i po chwili już otwierałam drzwi Jake'owi
Objął mnie a przeszedł mnie skurcz
- wybacz- powiedział szybko się odsuwając
- nie szkodzi- powiedziałam i nałożyłam buty. Chciałam już wychodzić ale matka pojawiła się znikąd.
- wychodzisz? Spytała mierząc Jake'a
- mamo to jest Jake. Jest niegroźny- powiedział Tom ratując sytuację
- idziemy na basen- powiedziałam
- naprawdę? Jezu jak ci się udało ją wyciągnąc? Lećcie już. Miłej zabawy- i wypuściła nas w drzwiach.
- miła - powiedział otwierając mi drzwi auta.
Zawachałam się
- mi możesz zaufać. To ty do mnie napisałaś- powiedział. Ma racje. Weszłam do auta. Wspomnienia wróciły, a ręce same zacisnęły się w pięść.
- spokojnie- wyszeptał - ten skurwiel siedzi w pierdlu i szybko nie wyjdzie - powiedział i odpalił auto.Trenowaliśmy u niego w domu, do późnego wieczora. Nie miałam siły się ruszyć ale byłam szczęśliwa. Leżałam na jego łóżku i sprawdziłam godzine
- jezu zabiją mnie. Musze spadać- powiedziałam wstając
- nie nie nie. Odwioze cie- powiedział i jak powiedział tak zrobił.I tak było codzień. Zaplanowałam sobie dni. Każdy tak samo.
Pobudka
Bieganie
Obiad
Trening z Jake'm
Kąpiel
SpaćDziś jak zwykle po treningu poszliśmy do kuchni z Jake'm po sok.
Wchodząc ze śmiechem do kuchni zobaczyłam tam Luke, Matt'a i Hulka z Aną. Robili pizze. Nie widzieli nas jeszcze. Stanęłam wryta.
- jeszcze możemy się wycofać. Chociaż w tym staniku sportowym i tych warkoczykach wyglądasz mega seksownie - powiedział . Zaśmiałam się i weszłam do kuchni z Jakem. Ich rozmowy ucichły.
-Jula?- zdziwił się Matt. Mierzyli mnie od głowy do nóg.
- mówiłam że się spotykają to wy nie- powiedziała Ana przytulając się do Luke'a.
- nie spotykamy się- powiedział Jake
- nie pierdol głupot Ana- dodał
- codzinnie ją widuje w moim domu. To nie spotykanie sie? -pytała Ana
- spotykamy się- powiedziałam nalewając sobie sok pomarańczowy do szklanki. Zapadła cisza. Wszyscy patrzyli i mierzyli nas.
- nie wierze - powiedział Luke
- spierdalaj- powiedziałam - nie musisz wierzyć- dodałam- chodźmy stąd- powiedziałam i wyszłam z kuchni a Jake za mną.
Odwiózł mnie do domu.***
- młoda umrzesz w tym domu. Chodź z nami- poprosił milinowy raz Tom
Chciał mnie wyciągnąc za wszelką cene na jakąś denną imprezę.
- to nie zwykła impreza. Nie pamietasz? - spytał Piter wpatrując się we mnie...
- urodziny Luke'a- powiedział Tom
- co? Nie nie możliwe. On ma urodziny
w lipcu...- powiedziałam chwile się zastanawiając- no tak jest lipiec...kurwa - powiedziałam
- idziesz?
- nie. To idiota. Po co mam tam iść? Nawet nie mam prezentu- powiedziałam
- masz pół dnia- powiedział Tom- kup prezent. Zrobisz co zechcesz- powiedział i wyszli z mojego pokoju zostawiając mnie samą z tysiącem myśli.
Napisałam do Jake
Ja: wiedziales o urodzinach?
Jake: Luke'a? Owszem.
Ja: idziesz?
Jake: nie ma mnie dziś już w mieście. Idz zabaw się***
Nawet nie wiem kiedy znalazłam się w centrum handlowym szukając jebanego prezentu. Wkońcu kupiłam u jubilera srebrną grubą bransolete w czarnym pudełku. Baaardzo w jego stylu... pomyślałam wracając do domu.
CZYTASZ
PRAGNIJ MNIE
Teen Fiction02.12.2017r. #24dla nastolatków !! KSIĄŻKA W TRAKCIE KOREKTY :) A W ZASADZIE TYLKO POPRAWA WIELU BŁĘDÓW -jesteś taka jak ja Jula, nie oszukuj sie- warknął -tego nie zrobiłabym nigdy pierdolony debilu, ona ma 15 lat kurwa - wrzasnęłam - sama się pc...