47.

6.4K 337 3
                                    

Dotarłam na imprezę razem z Tomem
Kuzyn Luke nic się nie zmienił i od razu po naszym wejściu zaczął się do mnie przystawiać
- Louis przyszłam tylko na chwilę. Zajmij się innymi gośćmi- powiedziałam siadając przy stole.
A on wkońcu zrezygnowany odeszdł. Po całym dniu na plaży nie miałam wcale ochoty na imprezy.
Siedziałam i obserwowałam kumpli. Piter siedział na kanapie i rozmawiał z Tomem, hulk podpierał ścianę z innymi osiłkami a Matt i Luke tańczyli z dwoma mega cycatymi blondynami. Typowe. Spojrzałam uważnie na Luke'a i coś ukuło mnie w brzuchu gdy jego ręka zjechała na tyłek blondynki.
Kurwa mać nie gap się na niego idiotko! Warknęłam sama na siebie w myślach. I z zamyślań wyrwał mnie sms. Odczytałam go. I zamarłam
NAPRAWDE SĄDZIŁAŚ ŻE SIĘ UWOLNISZ? MAM ARESZT DOMOWY ZAMIAST TRZECH LAT W PIERDLU. ZNAJDE SPOSÓB MALUTKA . ZACK.
Siedziałam i po prostu tępo gapiłam się w telefon.
- może jednego?- spytał Matt siadając obok z kieliszkiem i wódką. Wyrwałam mu cała butelkę i przechyliłam pijąc dopóki on nie wyrwał mi jej z rąk.
- chcesz sie skończyć?- zaśmiał się a ja odeszłam dod niego w tłum ludzi szukając alkoholu. Tym sposobem wypiłam pare piw i pare większych kielonów popijając winem musującym. I przed północą chciałam wyjść do domu lecz nie mogłam nawet się ruszyć od ściany którą podpierałam. Kurwa. Jaki zgon.
- ładnie żeś sie wstawiła- powiedział Piter stając obok
- odwieziesz mnie- wybełkotałam
- dziś kolej Luke'a on jest trzeźwy-powiedział
-ide pieszo- i poszłam chwiejnym krokiem w stronę wyjścia.
Na dworze poczułam się troszkę lepiej choć ledwo ogarniałam gdzie ide.
- nie mogłaś zaczekać?- warknął Luke łapiąc mnie za nadgarstek- ile ty wypiłas?- spytał patrząc na mnie
- odjeb się- warknełam i poszłam dalej lecz nagle poczułam jak moje nogi się unoszą... Ale faza...
To tylko Luke mnie podniósł i zręcznym ruchem wsadził do auta zapinając pasy.
- tylko nie usypiaj nie wniose cie do domu jak zaśniesz grubasie- powiedział żartując ale ja już w tamtym momencie byłam daleko po za samochodem.usnełam

-myślałaś że się mnie pozbędziesz mała- warknął Zack i uderzył mnie w twarz zaczął mnie rozbierać, i zrobił to co chciał zrobić od samego początku a ja tylko wrzeszczała
- obudź się- powiedział znany mi głos
- obudz się Jula- i w tym momencie otworzyłam oczy całe mokre od łez. Byłam w swoim pokoju a obok mnie na łóżku leżał Luke.
- to tylko zły sen- wyszeptał
- co tu robisz??- spytałam
- wniosłem cie i usnełem- powiedział- znów masz koszmary?- zapytał
A ja nie wiem czemu bez słowa wziełam z szafki nocnej komórke i mu ją podałam wchodząc wcześniej w smsa od Zacka.
Widziałam jak zmieniają się rysy jego twarzy. Ale gdy spojrzał na mnie tylko się uśmiechnął
- ej ej jesteś z Nieustraszonymi. Z nami nic ci nie grozi mała- powiedział obejmując mnie ramieniem
- on nigdy nie da mi spokoju Luke. Nawet jak skończy mu się ten areszt domowy. Znajdzie mnie. Ja nie bede się pół życia ukrywać- powiedziałam
-spokojnie maleństwo. Coś wymyślimy- powiedział mocno mbie przytulając
MALEŃSTWO??!!
- dobrze się czujesz?- zaśmiałam się a on od razu mnie puścił.
- umiesz zepsuć nawet takie momenty- zawarczał wstając
- gdzie idziesz?- spytałam
- do domu. I tak się zasiedziałem- powiedział
- jest zaraz trzecia. Siedź już- powiedziałam wskazując na łóżko
- wiesz że jesteś jedyną dziewczyną z którą spałem?- powiedział patrząc mi głęboko w oczy a ja zatraciłam się w nich całkowicie.
- spokojnie nie powiem nikomu. Twoja reputacja złego chłopca nie jest zagrożona- zażartowałam i poczułam jak kładzie się obok mnie. Przyciągnął mnie do siebie tak mocno że tyłkiem uderzyłam o jego krocze. I tak o to największy Bad Boy w szkole spał z kumpelą przytulony na łyżeczkę. W sumie to nawet gdybym komuś powiedziała czy ktoś by mi uwierzył? Nie sądze. Poczułam że jego oddech się uspokoił a to oznaczało że usnął. Wyślizgnełam mu się z objęć, musząc pilnie skorzystać z toalety.
Już miałam wyjść z łazienki gdy mój wzrok przykuła żyletka leżąca pod umywalką. Podniosłam ją i wyszłam z łazienki. Usiadłam pod oknem bawiąc się żyletką w dłoni. Taki mały przedmiot a daje tyle??? No czego ? Zadowolenia? Pomocy? Ulgi? Na co mi to? Po raz setny w tym tygodniu biłam się z myślami. Rany dopiero się zagoiły chciałam nowe?
- potrzebuje pomocy- wyszeptałam sama do siebie
- Jula? Co robisz?- spytał Luke podparty na ramieniu na łózku . Gdy zobaczył co mam w rękach znalazł się przy mnie i wyrwał żyletkę. Popatrzał na mnie i dokładnie obejrzał moje nadgarstki
- nie nie zrobiłam- wyszeptałam- tylko siedziałam i myślałam- powiedziałam
-kurwa no Jula. Weź się w garść co on z tobą zrobił. Ile jeszcze będziesz wrakiem samej siebie.- spytał podnosząc na mnie głos. Zabolało. Chciałam wstać lecz mi nie pozwolił łapiąc mnie za ręke.
- nie rób sobie krzywdy- wyszeptał całując mnie w nadgarstek tam gdzie miałam te największą blizne
Zesztywniałam
A on popatrzył mi prosto w oczy
- może jednak pójdziesz do psychologa?- spytał
- obiecałeś. Dałeś słowo że nie powiesz nikomu - warknęłam
- nie powiem. Bez twojej zgoda nic nie zrobie - powiedział
- boże jak mnie wkurwiasz- warknełam wstając . On zrobił to samo stając ze mną twarzą w twarz
- pociągam cię- wyszeptał i podszedł jeszcze bliżej.
- Luke... tak nie można...- powiedziałam szepcząc
- jak nie można?- spytał z chytrym uśmieszkiem i pocałował mnie w szyje.
- jesteśmy przyjaciółmi- wyszeptałam choć moje ciało kazało mi się mu oddać
- co z tego? Przyjaciele sobie przecież pomagają- powiedział nadal namiętnie całując to moją szyje to dekold lub kark a jego ręce zataczały kółka na moich pośladkach.
- przyjaciele z korzyściami?- zadrwiłam
- dokładnie mała- i pchnął mnie lekko na łóżko.
Wiecie jak to jest raz popełnić błąd? Każdy wie. Ale popełnić ten sam błąd dwa razy w tygodniu?

PRAGNIJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz