31.

6.4K 380 9
                                    

Nawet nie wiedziałam kiedy zaczęły się wakacje. Nauczyciele przymrużyli oczy i przepuścili mnie bez poprawek. A ja? Ja byłam wrakiem.. nie ruszał się z pokoju. Nie wychodziłam z domu. Mijały kolejne dni. Nie pozwalałam mamie nikogo wpuszczać. Nie chciałam litości. Chciałam spokoju...
Sms za smsem przychodziły na mój telefon. Odczytałam
Piter: mała...wyjdź z tego pokoju wariatko :D
Matt: hej piękna ;) naprawdę masz znów focha?
Piter: ile jeszcze ??
Luke: znowu ci odpierdala?

Westchnęłam i odpisałam po kolej
Do Pitera: nigdy
Do Matta: mam
Do Luke : pierdol się cioto

I odłożyłam telefon na pułke. Dres stał się moim najlepszym przyjacielem. A łóżko całym życiem. W nocy koszmary nie dawały spać wszystkim w domu. Rany na ciele pomału się goiły... ale te w głowie z każdym dniem bolały nawet coraz bardziej. Nawet głupi jogurt mi przypominał. Do lasu nie wejde nigdy... nigdy nie wyjde z łóżka... chce umrzeć!!!!!!!!!
Mama cieszyła się że już po wszystkim że już wszystko dobrze... nic nie było dobrze. Nigdy nie będzie dobrze.
Wiedziałam co muszę zrobić, i teraz gdy mama przeprowadza rozmowę z Tomem i Piterem na Poważne sprawy jest na to idealny moment. (wczoraj zobaczyła jak się całują)
Pomału podeszłam na biurka stojącego pod oknem i wziełam do ręki pudełko z tabletkami uspokającymi. Na necie wyczytałam że przedawkowanie takich tabsów to pewna śmierć. Nie chciałam litości. Chciałam to zakończyć raz na zawsze. Chciałam spokoju. Usiadłam na podłodze rozsypując wszystkie tabletki z dwóch opakowań. Niebiesko fioletowe pigułki upadły na kupke razem z czerwonymi. Przynajmniej moja śmierć będzie kolorowa. Zaczęłam pomału wkładać tabletki do buzi. Jedna po drugiej myśląc o tym co Zack mi zrobił. Z oczu poleciały łzy. Nie chciałam tak żyć. Wstydziłam się spojrzeć komuś w oczy. Moja pewność siebie zniknęłam a brak szacunku do własnej osoby nie pomagał...
Świat zaczął wirować a nie połknełam nawet połowy ... weź sie w garść debilko!! Jak teraz zemdlejesz to skończy się tylko płukaniem żołądka . Nawrzeszczałam na siebie w myślach.
- co ty odpierdalasz- do pokoju wszedł Luke a za nim reszta nieustraszonych. Zabrali mi tabletki myśląc że jeszcze nie zdążyłam żadnej wziąć.
- wziełaś coś?- spytał Hulk
- zawsze cie lubiłam - powiedziałam i nagle moje ciało stało się bardzo ciężkie. Położyłam się na podłodze.
- odpalaj auto. Jazda. Wzieła- powiedział Piter. Ktoś podniósł mnie na ręce i poczułam strach. Strach przed tym że znowu nie umre.
- chce umrzeć- płakałam ale nikt mnie nie słuchał...w samochodzie zaczęłam odpływać. Luke siedzący obok mnie starał się mnie zagadywać
- jak można być taką idiotką- warknął na mnie
- ucze się od najlepszych- powiedziałam cicho odpływając
- Nie dopierdalaj jej Luke- powiedział Piter prowadząc samochód
- nie ma ze mną szans osioł- wymamrotałam i poczułam jak powieki same sie opuszczają.
- osioł? Odezwała się słonica!- warknął- wszyscy się o ciebie martwią a ty ? Ty masz wszystkich w dupie. Mało łez twoja mama wylała?mało?- warknął
- zamknij morde Luke- warknął Matt widząc jak po moim policzku leci mała pojedyncza łza.
-frajerami sie nie przejmuje- powiedziałam starając się na uśmiech.
- frajerka- powiedział Luke
- baran-
- idiotka
- idiota
- wariatka
- wariat
-nie masz własnych tekstów- spytał Luke.
- przepraszam - powiedzialam cicho i nic juz nie dodałam pogrążając się w błogiej ciemności. Słyszałam ich. Cały czas ich słyszałam. Nie mogłam noc powiedzieć. Nie mogłam otworzyć oczu. A myślałam że gorzej być nie może.
- Jula!!- krzyczał Luke i potelepał mną- straciła przytomność- powiedział do reszty.
- już szpital. Wyciągaj ją ja biegne od razu po lekarza- powiedział Piter.

***
- jak do tego doszło?- moja mama płakała przy moim łóżku rozmawiając z lekarzem
- śpiączka często jest wynikiem próby samobójczej. Miejmy tylko nadzieję że wkrótce się obudzi- powiedział lekarz.
A ja leciutko otworzyłam oczy
- żyje...- wyszeptałam a mama rzuciła mi się na szyje.

Badań było masa...nie dawali mi spokoju . Mama kazała wszystkim mnie pilnować.
- możesz mnie zabić? - spytałam Luke
- chciałbym wierz mi ale nawet ja nie poradzę sobie w walce pięć na jednego mała- powiedział żartując

Podobało się? Proszę o pamiątke w postaci * lub kom ;)

PRAGNIJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz