33.

6.1K 358 5
                                    

Na imprezę Luke'a pojechałam razem z Tomem i Piterem. Po co? Sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.
Jeszcze pare miesięcy temu byłabym na niej pierwszym gościem.... wiele się zmieniło...
-nie myśl tyle- powiedział Tom zza kierownicy
- nie wiem po co ja tam jade. Nie zaprosił mnie- powiedziałam
-dziwisz się? Pewnie myślał że i tak byś nie przyszła- powiedział Piter wysiadając z auta a ja za nim. Muzykę słychać było już z ogrodu. Luke nie robi kameraknych imprez. W sumie nawet nie wiem czy on zna takie słowo? ;)
Wchodząc do środka zauważyłam że wszyscy mi się przyglądają. Pewnie jest milion plotek o moim zniknięciu. A może nikt tu z obecnych nie myślał że przyjdę.
No i biała sukienka na ramiączkach opinająca ciało też robiła swoje.
Weszłam w tłum ludzi za Tomem i Piterem kierując się do głównego stołu przy którym to siadali nieustraszeni.
Luke siedział z Aną na kolanach a obok siedzieli Matt i Hulk.
Uśmiechneli się do mnie. Podeszliśmy. - przyszłaś- zdziwił się Matt
- na chwile. W zasadzie tylko zostawić prezent- powiedziałam dając Luke'owi mały pakunek.
- sto lat- powiedziałam
- nie przytulisz mnie?- spytał mrugając
- Ana mnie wyręczy. Jeszcze nie czuje się na siłach- powiedziałam
- zostań troszkę- poprosił Piter
- koniecznie- powiedziała Ana ze sztucznym uśmiechem.
I teraz dopiero zauważyłam bruneta na przeciwko wpatrującego się we mnie. Na przeciwko nas.
- a to kto?- spytałam Pitera
A on zaśmiał.
- mój kuzynek- wymamrotał Luke
- chyba jednak na chwilę zostane- powiedziałam
- zatańczysz?- spytał Matt
- nigdy nie odpuszczasz? Chodzmy- powiedziałam
Nie umiałam już tańczysz. Wiem jak to dziwnie brzmi. Ale nawet jak dotknął mnie przypadkiem... nie mogłam.
- Matt wybacz na chwilę...toaleta- powiedziałam i zostawiłam go z inną laską

Po drodze do łazienki schowałam do torebki butelke wódki. Nie ma innego sposobu. To musi wyjść mi z głowy. Zamykając się w łazience pomału nie spiesząc się wypiłam prawie całe pół litra czystej. Efekt był taki że ledwo stałam na nogach. Ale chciało mi się tańczyć.
Działa!!
Wróciłam na parkiet ale Matt już wpychał język do gardła blondynce. Typowe.
- może ja go zamienie?- spytał tajemniczy brunet. Spojrzenie miał ciemne jak noc, mógłby nim zabijać.
- a ty jesteś?- spytałam
- Louis- powiedział - ty zapewne Julia mam rację? - spytał czystym męskim głosem aż nogi same mi się ugieły
- to jak - spytał
I wziełam go za ręke prowadząc bliżej głośników. Objełam go rękoma na szyji a on mnie delikatnie w talii.
- Luke na ciebie leci- powiedział mi na ucho
- większej bzdury na uszy nie słyszałam- powiedziałam
Śmiejąc się
- wiedziałem że to powiesz. Chciałem usłyszeć twój śmiech- powiedział i delikatnie przysunął mnie do siebie
- nie przepadasz za nim- powiedziałam dalej kołysząc się na boki
- on mie przepada za mną- wyszeptał. No tak ...kolejny chłopak z serii BAD BOY.
Zaśmiałam się cicho
- widać że rodzina- powiedziałam
- powinienem się obrazić- powiedział
Teraz za jego plecami zobaczyłam Luke całującego się z Aną. Eh nie którzy lubią stale popełniać wciąż te same błędy.
Ledwo stałam na nogach. Nie pamiętam nawet czy dziś coś jadłam. Jedzenie przypominało mi o Zacku. Bolał mnie każdy kęs.
- musisz usiąść- powiedział przytrzymując mnie od upadku i zaprowadził na kanapę.
- pójde poszukać wody. Zostań tu - i odszedł. Nie chciałam być sama . Nie teraz. Poszłam za nim i usłyszałam jego rozmowe w kuchni z Lukiem.
- odwal się od niej- warknął Luke
- daj spokój, ona jest duża, sama decyduje- powiedział Louis
- odwal się od niej. Nie ona. Tyle jest tu lasek. - powiedział
- a widziałeś te jej sukienke?- spytał Louis
- masz ją zostawić- warknął
- nie bądź zazdrosny. Masz Ane. Daj mi tez poruchać warknął Louis
- nie jestem zazdrosny. Ona dużo przeszła! - krzyknął Luke
Wpadłam do kuchni nie mogąc już dłużej tego słuchać.
- gdzie moja woda?- spytałam a oni spojrzeli na mnie jak na wariatkę..
Louis znalazł się przy mnie ze szklanką wody. Popatrzałam na nią i wylałam mu prosto na głowę.
Luke stał obok patrząc
- ochłoń i idź se zwalić - powiedziałam
- głupia suka- warknął i odszedł a mi serce zamarło. Stałam sama z Lukiem w dużej kuchni
- pójde już- powiedziałam
- stój- powiedział łapiąc mnie za ręke
- musze isc. Dzieki za niego. Słyszałam was- wytłumaczyłam mu i odrzuciłam jego ręke.
- nie będziesz chodzić po ciemku- powiedział
- moge robić co chce debilu- warknęłam
- mam dość twoich chumorków. Nie jesteś czasem w ciąży- warknął i zesztywniał po tych słowach.
Patrzyłam mu prosto w oczy.
- nie to miałem na myśli- powiedział
- wszyscy faceci mają tylko jedno na myśli - powiedziałam i wyszłam z kuchni. Znalazłam w tłumie Pitera i poprosiłam o odwiezienie. Miałam dość przeżyć jak na jeden wieczór. Wchodząc na przedpokój wpadliśmy na Luke i pół nagą blondynke. Macającą go przy rozporku.
- idziecie? - spytał odsuwając dziewczyne
- współczuje ci- powiedziałam do dziewczyny i wyszłam z domu mocno trzaskając drzwiami.

Podobało się?
Zostaw po sobie pamiątke w postaci gwiazdki lub kom.
To motywuje do dalszego pisania;)

PRAGNIJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz