15.

7.1K 322 2
                                    

Świetlica była spora. Jak na tak małą wiochę....
Nie mogłam tak stać w nieskończoność więc podeszłam do kącika muzycznego w którym tylko jeden chłopiec siedział i bezskutecznie usiłować brzdękać na gitarze.
- umie pani glać?-wyjąkał patrząc na mnie cudownymi wielkimi niebieskimi oczkami. Na oko miał około 6 lat choć może nawet i 8...?
- pomoge ci- powiedziałam i wziełam drugą gitarę stojącą w kącie po czym usiadłam na mięciutkiej pufie obok chłopca. Był niesamowity. Mądry i grzeczny i szybko się uczył. Czemu faceci gdy dorosną tracą mózgi? Westchnęłam cicho. Alan, bo tak miał na imię blondasek już po dwóch godzinach umiał świetnie zagrać kawałek Green Day'a.
-masz talent- powiedziałam czochrając chłopca po głowie ;)
- Alan? Idziemy?- spytał jakiś koleś stojąc nad nami.
- Wies ze umiem glać Gleen daja?- pochwalił się Alan
- kto to?- spytał chłopak obrzucając mnie zimnym spojrzeniem
-Jula a ty- spytałam dość nie miło.
- Mój blat Zack- powiedział wesoło chłopak wskakując bratu na ręce i głośno się śmiejąc.
Alan pobiegł się ubierać a Zack usiadł przy mnie.
- nauczyłaś go grać- zaczął temat
-jest świetny. Ma talent - powiedział nawet na niego nie patrząc.
- co tutaj robisz? Nie widziałem cie wcześniej w naszej okolicy- starał się nawiązać jakąś niby rozmowę
- wakacje. Przerwa od szkoły. Jestem u ciotki- wyrecytowałam bez jakich kolwiek emocji i pierwszy raz spojrzałam na chłopaka dokładniej. Na pierwszy rzut oka widać że są braćmi: te same oczy, ten sam nos i te same janse włosy.
- Jula bedzies jutlo- spytał Alanek obejmując mnie w talii
- a kto inny nauczy cię grać-  a on aż podskoczył po moich schodach i rzucając krótkie ,, pa" oddalił się za bratem. Po chwili również i ja wyszłam ze świetlicy. Pierwszy dzień dobiegał końca jeszcze tylko 29 przede mną. Pomyślałam i usnęłam gdy tylko znalazłam się w końcu w łóżku.

*** 29 DNI***
Obudziły mnie pierwsze promienie słońca padające mi na twarz. Jakby nie było można zamontować rolet. Po raz milionowy tylko cicho westchnęłam i udałam się do łazienki. Nalałam sobie calą wanne wody i zanurzyłam się w pianie po same uszy. Tylko to pozwalało mi się jakoś zrelaksować. Tylko że już po chwili nie było mi tak przyjemnie gdyż wychodząc z wanny upadłam boleśnie tłukąc kolano. Nałożyłam sukienke i zawołam ciotkę nie mogąc wstać z podłogi.
- to musi zobaczyć lekarz. Sąsiad cię zawiezie. Czekaj tu - powiedziała sadzając mnie na kanapie
,, no raczej kurwa nie zwieje ,,

Sąsiadem okazał się Zack, i jakby był rozbawiony całą tą sytuacją. Co za dupek
- zawieź ją do doktora. Wydaje mi się że jest zwichnięta - wymądrzała się Helen pokazując na moją noge
- setny raz mówię że zaraz mi przejdzie - wycedziłam zaciskając mocno zęby
- pewnie że ją zawiose - i nawet nie wiem kiedy podniósł mnie i wziął na ręce niosąc do wyjścia.
- puszczaj! Umiem chodzić- warknełam cicho aby ciotka nie słyszałam
- jakbyś umiała to by tego nie było- i znów ten cwaniacki uśmieszek pojawił się na jego twarzy. Nie wyglądał na typowego faceta ze wsi. Nie miał ogrodniczek, gumiaków ani nic podobnego. Starannie ułożone włoski idealnie współgrały z niebieską koszulą i granatowymi spodniami. Nie tak wyobrażałam sobie rolników.
- co się tak gapisz? Wpadłem ci w oko?- spytał sadzając mnie w aucie
- słonko jakie ty masz marzenia. Jedź już- ponagliłam go i chyba troszkę się uraził bo całą drogę nie odezwał się do mnie choćby jednym słowem.
- Alan pyta czy mimo wszystko bedsziesz go uczyć?- spytał dopiero jak staliśmy w kolejce przed gabinetem
- tak ale niech przychodzi do nas może? Mam swoją gitarę jedną pożyczymy- powiedziałam
- szukasz pretekstu?
- pretekstu??- nie zrozumiałam go
- żeby częściej mnie widywać- dokończył. Już chciałam mu dowalić jakimś tekstem ale zamiast tego powiedziałam tylko
-pewnie - i zadrwiłam pod nosem. Palant. Dupek. Skurwiel. Czemu ich pełno mwet na wiochach. Gdzie mam jechać? Na bezludną wyspe? Pewnie i tam znajdzie się jakiś rozbitek bez gaci albo napolony szympans. Wszyscy faceci są tacy. Myślą kutasem a nie mózgiem. Z rozmyślań wyciągnął mnie lekarz który odczytał moje imie i nazwisko nawołując bym weszłam do środka.
Stłuczona. Usłyszałam tylko.
- cotka się uparła- wyjaśniłam
- Helen ma racje. Lepiej dmuchać na zimne- wytłumaczył.

***
Nauka tego malca sprawiała mi ogromną frajdę i pochłaniała cały wolny czas. Dopiero gdy do powrotu  zostały dwa tygodnie odważyłam się włączyć telefon....

PRAGNIJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz