50.

7.2K 344 13
                                    

Hej robaczki. Na starcie zła wiadomość. To już ostatni rozdział wiec wczujcie się w niego ;)

Nie wiem ile byłam w szpitalu. Chyba gdzieś tydzień. Nikt się nie dowiedział o ciąży. I tak póki co miało zostać. Matka była na mnie wściekła, na szczęście Tom mi wybaczył więc chociaż do niego mogłam się odezwać.
Dni mijały. Nieustraszeni dali se spokój z przychodzeniem do mnie. Ignorowałam ich na każdy możliwy sposób a ja? Ja myślałam non stop o tym czy Mu powiedzieć? W końcu to ojciec.
Miałam dziś pierwsze Usg. Widziałam moją kruszynke. Dziś skończyła 7 tygodni. A ja już ją pokochałam. Moje maleństwo...

Postanowiłam w końcu i poszłam do Luke'a. Zapukałam.
- to ty- zdziwił się patrząc na mnie gdy otworzył drzwi
- to ja- powiedziałam i bez zaproszenia weszłam do środka mijając go
-musimy pogadać- powiedziałam siadając na sofie w salonie- jesteś sam?- spytałam
-sam. A co? Zmądrzałaś i pojełaś że mnie pragniesz- powiedział delikatnie od tyłu pochylając się nade mną i całując w szyje
Zadrżałam . Nie teraz kurwa. Ogarnij się debilko
Wstałam
- możesz chociaż raz nie odstawiać tych swoich gierek idioto- warknęłam
- sądze że lepiej będzie jak już pójdziesz- powiedział spokojnie
- czemu zawsze musisz być taki, chciałam tylko pogadać- powiedziałam
- teraz nie mam na to ani czasu ani ochoty- warknął
- przecież jesteś sam?- powiedziałam
- zaraz matka przyprowadzi Daniela i Marka - wyjaśnił
(Dzieci sąsiadki)
- no i ?- spytałam
- widziałaś te bachory? Nic tylko wrzeszczą i biegają. Kurwa jak ja niecierpie dzieci- warknął. A ja poczułam, że świat wali mi się pod nogami. Byłam bliska płaczu. Nie mogłam tam dłużej siedzieć. Kurwa
- nie ważne. Ide do domu- powiedziałam a on? Nic nie powiedział to mu było na ręke. Pobiegłam do domu cały czas płacząc. Pierdolony debil. Czego ja się spodziewałam?
Wyjadę. Muszę. Nie mogę mu tego zrobić, nie chce litości, powiedział co miał do powiedzenia. Nienawidzę go.
Jak tylko wróciłam do domu zaczełam szukać szkoły w Londynie i jeszcze tego samego dnia powiedziałam mamie że tam wyjeżdzam że chce w tej szkole pisać maturę a potem w tym mieście studiować. Matka była zszokowana. Wiedziała że i tak wyjade, że i tak postawię na swoim. Pytała czemu? Oo co? Na co? A ja odpowiadałam kłamiąc. Mówiłam że to najlepsza szkoła, że potrzebuje stąd uciec bo się duszę, że potrzebuje zmian. Uwierzyła
- skąd weźmiesz pieniądze?- spytała mama
- zapomniałaś o moim koncie na przyszłość?- zapytałam z uśmiechem
- no tak... spora kwota się uzbierała. Ostatnio nawet ojciec ci coś tam dorzucił. Nie denerwuj się na niego. Chciał dobrze- powiedziała
Byłam wnerwiona, myślał że może mi zapłacić za te wszystkie stracone lata. Ale nie powiedziałam nic. Pieniądze będą mi potrzebne. Szlak.
- wyjeżdzam jutro mamo- powiedziałam tylko
Posmutniała?
- widze, że ci tego nie odradzę? Ale bedziesz mnie odwiedzać prawda?-spytała
Reszte południa gadałyśmy jak nigdy, ale nie powiedziałam jej prawdy. Nie mogłabym. Chciałaby wiedzieć kto jest ojcem i nigdy nie pozwoliłaby mi wyjechać. A ja? Ja musiałam to zrobić. Wieczorem pakowałam już ostatnie rzeczy do kartonów. Rano firma przewozowa ma je zabrać. Wynajełam mieszkanie na przeciwko nowej szkoły więc bedzie dobrze.
- możemy pogadać?- spytał Tom wchodząc razem z Piterem bez pukania do pokoju. Nie da się opisać wyrazu ich twarzy gdy ujrzeli mój opustoszały pokój.
- co robisz?- spytał Tom
- wyjeżdzasz?- spytał Piter w tym samym czasie.
- dostałam stypendium językowe w jednej z Londyńskich szkół- powiedziałam co akurat było prawdą
- co ? Przecież do Londynu jest ponad tysiąc kilometrów - prawie krzyknął Matt wchodzący do pokoju z Hulk'iem i Lukiem.
- wiem, ale nie mogłam zrezygnować. Przecież wiecie jak bardzo chce być prawnikiem. A ta szkoła jest najlepsza- powiedziałam
- a studia? Mieliśmy razem iść na univerek zapomniałaś?- spytał Hulk
- wiem. Wiem to ale... ja nie mogę, zrozumcie mnie, to moja szansa- powiedziałam
- więc tam bedziesz studiować?- spytał Tom zdziwiony
- tak. Przepraszam was bardzo- zaczęłam ale Tom i Piter wyszli z pokoju
- no dajce spokój- krzyknęłam za nimi
- nie miałaś zamiaru nam powiedzieć?-spytał Matt
- chciałam napisać list- wyszpetałam i Hulk z Mattem opuścili pokój
Luke stał i patrzał mi prosto w oczy.
- no co?- spytałam
- uciekasz- powiedział Luke
- nie prawda- powiedziałam
- zawsze to robisz. Jesteś słaba. Nic tylko wiecznie uciekasz- powiedział
- spierdalaj Luke- wrzasnęłam nie wytrzymując
- jedź śmiało jedź, zostaw nas ale drugi raz cię nie przyjmiemy- warknął i wyszedł a ja usiadłam na jednym z kartonów zalewając się łzami.

***
Rano nikt nie przyszedł. Tylko Tom mocno mnie przytulił zanim weszłam do taksówki. Mama nie mogła nawet wyjść przed dom. Bała się pożegnań. Westchnęłam i udając twardą weszłam do pojazdu. I dopiero gdy odjeżdzałam pociekły z moich oczu łzy. Ale wiedziałam że robie dobrze. Wiedziałam że tak trzeba.

***
Po całym dniu byłam na miejscu. Daleko od tego świata. To tu skończę szkołę i wychowam dziecko. To tu zacznę życie od nowa. Trzymajcie za mnie kciuki.
Wasza na zawsze . JULA

HEEEEEJ i to by było na tyle słoneczka ;) nie zawsze życie jest sprawiedliwe nie sądzicie? Trzymajcie się ciepło i przeżywajcie każdy dzień tak jakby był waszym ostatnim, ale też tak aby niczego nie żałować .

PRAGNIJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz