34.

6.2K 342 2
                                    

Wstałam rano z największym kacem jaki miałam w życiu. No może nie do końca wstałam ,a raczej wyczołgałam się w kierunku biurka po szklankę z wodą.
- ładnie się załatwiłaś debilko nie ma co...- mruknęłam sama siebie i usłyszałam czyjś śmiech przede mną stał Piter z głupawym uśmieszkiem.
- Jakbym widział dawną Jule- skomentował nadal się śmiejąc
- nie ma dawnej Juli- warknęła bo głowa bolała jak nigdy
- to kara za picie. Wiesz, że przy twoich lekach nie możesz pić nawet pepsi, a najebałaś się w trzy dupy-
Wiem że miał racje... niestety
- ja wiem że kręce z twoim bratem i wogóle ale to nie znaczy że kobiety mi się już nie podobają i tak w sumie... mogłabyś się ubrać- powiedział a ja dopiero teraz spojrzałam na siebie. W ściągnęłam czoraj po imprezie po prostu sukienkę i walnęłam się spać. A teraz stałam przed Piterem w czerwonym zestawie praktycznie prześwitującym.
- kurwa - warknęłam owijając się kołdrą- zboczeniec- dodałam i poszłam do łazienki ubrać jakieś spodenki.
Gdy wróciłam chłopaka już nie było zapewne siedzi teraz u Toma.
Niewiele myśląc poszłam do brata pokoju. Przez głośną muzykę chłopcy nie zauważyli mnie stojącej w drzwiach. A że siedzieli tyłem mogłam ich wystraszyć
- nie mów jej- powiedział Tom
- ona musi wiedzieć- powiedział Piter
- zrobi coś głupiego - powiedział Tom
Nadal słuchałam o czym gadają
- jakim cudem go wypuścili- powiedział Piter
- kaucja. Jego starzy mają kase... do rozprawy może siedzieć w domu- Powiedział Tom a ja bezszelestnie wyszłam z pokoju.
Zamarłam... Zack wyszedł? Jakim cudem? Przecież on...
Czy to się nigdy nie skończy??!!
Wybiegłam z domu biorąc po drodzę z wieszaka białą bluze. On będzie chciał się zemścić. Zabije mnie.
Nie wiedziałam gdzie biegne do momentu aż zauważyłam że jestem w miejscu w którym czułam się bezpieczna. Pod domem Jake. Gdy zapukałam i otworzył drzwi widziałam po jego minie że wie. Ale on nie miał pojęcia że ja wiem
- stało się coś? Trening mamy za pare godzin- powiedział
- byłam niedaleko i pomyślałam że zaprosisz mnie na kawe- skłamałam a on wpuścił mnie bez żadnego ale..
- wiem że to głupie ale co robisz tu rano? Dość daleko od domu- powiedział prowadząc mnie do kuchni. I zamarłam. Znowu siedzieli tam Nieustraszeni w toważystwie Any.
- hej- powiedział Matt
- cześć- wydukali inni
- czemu mi nie powiedziałeś, że oni tu są- warknęłam do Jake - pójde już- powiedziałam i poszłam w kierunku drzwi
- nie idz- powiedział Matt. Odwróciłam a oni wszyscy stali za mną. Tylko Ana im się gdzieś zgubiła
- stało się coś?- spytałam
- zostań. Napij się tej kawy- powiedział Luke
Spojrzałam na niego zdziwiona. Był miły. Od kiedy??
- macie mnie za idiotkę?- warknęłam- wiem, że wyszedł wiem to!- krzyknęłam nie wytrzymując
- skąd ty..- wyszeptał Matt
Patrzyli na mnie tępym wzrokiem
- wiecie co się stało! Wiecie jak mnie upokorzył. Nie dam mu drugi raz tej satysfakcji. Zabije go- powiedziałam i nacisnęłam na klamkę wychodząc z domu...

Cały dzień za mną chodzili doprowadząjac mnie tym do szału. Ochrona się znalazła . Po chuju... idioci!!!

Narazie taki krótki. Cierpię na chwilowy zastój weny i brak czasu. Ale obiecuje że wieczorem coś naskronie :D bedzie się dziać :D jesli sie pododało star please :D

PRAGNIJ MNIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz