Rozdział 37

5.1K 366 13
                                    




- Wstawaj chłopie - krzyknął Andre wchodząc do mojego pokoju.

- Zamknij się i wynoś z mojego pokoju- odpowiedziałem ciskając w niego poduszką.

- Ale jest już 13 a dziewczyny zrobiły obiad?

- Co na obiad?

- Grillowany stek

- Co?!

- To, co usłyszałeś, więc jeśli chcesz zjeść to rusz swój tyłek i wstań

Chłopak wyszedł z pokoju, leniwie się podniosłem. Wstałem wziąłem ciuchy z szafy i  poszedłem do łazienki. Poranny prysznic dobrze mi zrobił, zszedłem na dół i poszedłem w stronę ogrodu. Cała ekipa siedziała przy wielkim stole. Usiadłem koło Lucy, całując ją w policzek na przywitanie. Nałożyłem na talerz kotleta, ziemniaki i surówkę. Zacząłem jeść, wszyscy na mnie patrzyli ze zdziwieniem w oczach oprócz blondynki, która była bardzo zainteresowana swoim talerzem.

- Czy możecie się tak nie gapić, rozpraszacie mnie - powiedziałem

Wszyscy powrócili do rozmów i jedzenia. Zerknąłem na dziewczynę, rozmawiała z Eli. Ja również pogrążyłem się w rozmowie z chłopakami. Cały dzień minął nam szybko, wieczorem wszyscy siedzieliśmy przed telewizorem i oglądaliśmy "Jupiter". Sam film okej, ale fabuła trochę przerysowana jak dla mnie. Więc zamiast interesować się filmem to zacząłem delikatnie jeździć swoim nosem po szyi Lucy, widziałem, że to nie przeszkadza dziewczynie. Przybliżyłem się trochę bardziej i składałem delikatne pocałunki na jej szyi i obojczyku. Blondynka nie był skupiona na seansie tylko na mojej pieszczocie.

- Ej, ej - zaczął Tom - nie rozwijajcie się tak, bo zaraz to się inaczej skończy, więc lepiej idźcie to skończyć w pokoju, bo jakoś nie mam ochoty na to patrzeć - skierował całą wypowiedź w naszą stronę

- Oj cicho siedź - odpyskowała mu Lucy

- Nie tak ostro siostro

- Zabronisz

- Na pierwszy rzut oka widać, że masz okres - odpyskował a blondynka w zamian rzuciła go poduszką

- Chwila, czujecie to? - zapytała

- Co dokładnie? - patrzyłem na nią

- Ten smród

- Chwila, złapałem trop

- Dochodzi z ogrodu

Wszyscy pokierowaliśmy się w stronę podwórza, jako alfa byłem na czele. Wyszliśmy a na dworze stało dwóch osiłków. Pierwszy stał bliżej nas, wyskoki brunet ubrany cały na czarno. Drugi w sumie nie był lepszy, różnili się tylko kolorem włosów ten był rudy. Wyszedłem kilka kroków na przód, zatrzymując ruchem ręki resztę. Jednak Lucy nie posłuchała i zrównała mi kroku chwytając mnie za dłoń.

- Czego tu chcecie? - warknąłem w ich stronę

- Przyszliśmy po alfę - odpowiedział pierwszy

- Po co ja wam jestem?

- Nie ty tylko dziewczyna - wskazał palcem na blondynkę

- A do czego jestem wam potrzebna? - wtrąciła się Lucy

- Nasz alfa chce byś była jego partnerką - odpowiedział jej rudy

- Ale ja już mam swojego alfę - warknęła w ich stronę, mocnej ściskając moją rękę

- I co z tego masz być jego

- Ona nigdzie z wami nie idzie - wtrąciłem

- Twoje zdanie nie ma znaczenia

- Ale moje ma - powiedziała Lucy - nigdzie nie idę

Widać, że nie zafascynowała ich ta odpowiedź, popatrzyli na siebie i natychmiast zmienili się w dwa ciemno brązowe wilki. Nie zostaliśmy im dłużni cała nasza wataha zmieniła się. Zawarczałem a wataha mi zawtórowała. Panowie wycofali się w pobiegli do lasu. Przemieniliśmy się i patrzyliśmy na siebie. Podszedłem do Lucy i przytuliłem ją.

- Nigdzie cię nie puszczę - szepnąłem

- Ja nigdzie się nie wybieram - odpowiedziała odsuwając się delikatnie

- To był długi dzień, nie wiem jak wy, ale ja mam już go dość - skierowałem się do innych

- Tak masz rację - odparli razem

Wszyscy poszliśmy do domu, a każdy skierował się do swojego pokoju. Byłem w pokoju Lucy by się pożegnać i życzyć miłej nocy. Obydwoje leżeliśmy na jej łóżku.

- Znalazłam bardzo ładną sukienkę w sklepie internetowym - zaczęła - bardzo mi się podoba i chciałabym poznać twoją opinię

- Pewnie jest ładna skoro tak uważasz, ale z chęcią ja zobaczę

- Mam jej zdjęcie w telefonie -chciała wziąć komórkę z szafki nocnej - gdzie jest mój telefon był tu na szafce.

- Na pewno nie zostawiłaś go gdzieś na dole?

- Wiem zostawiłam go na stole w ogrodzie, pójdę po niego zaraz wrócę

- Pójdę z tobą

- Spokojnie nie idę na koniec świata tylko do ogrodu

Dziewczyna wyszła, zdziwiłem się, gdy po 10 minutach jej nie było. Nagle usłyszałem pisk, szybko zbiegłem na dół i wybiegłem do ogrodu. Nigdzie nie widziałem dziewczyny tylko  rozwalony stolik. Wbiegłem do domu i przeszukałem wszystkie pomieszczenia przy okazji wszystkich obudziłem. Wszyscy byli już na dole przy stole

- Co się stało Patrick? - zapytał Tom

- Lucy zniknęła

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz