Rozdział 38

5K 310 20
                                    

- Lucy zniknęła - powiedziałem patrząc na wszystkich.

- Ale jak? Przecież tamci goście sobie poszli - krzyczała Eli.

- Nie wiem.

- Dobra spokojnie, Pat co się stało? - zapytał Tom.

- Leżeliśmy u Lucy na łóżku, powiedziała że znalazła nową sukienkę i chciała mi pokazać bym powiedział, co o niej sądzę - zrobiłem przerwę - chciała wziąć telefon, ale okazało się, że został w ogrodzie, chciałem pójść z nią, ale nie pozwoliła mi na to. Po jakiś 10 minutach usłyszałem krzyk, natychmiast zbiegłem na dół by sprawdzić co się stało. Kiedy przybiegłem stolik był rozwalony, a jej nigdzie nie było. Sprawdziłem wszystkie pomieszczenia przy okazji budząc was, ale jej nigdzie nie ma.

- Spokojnie znajdziemy ją - pocieszał mnie Felix.

- Gdybym tylko z nią poszedł na pewno by się to nie stało.

- Chłopie to nie twoja wina, znajdziemy ją - uspokajał mnie Tomas.

- Musimy skontaktować się z instytutem - zaczął Andre.

- Nie, oni nic z tym nie zrobią - zakończyłem.

- Ale musimy.

- Wiem z kim trzeba pogadać.

**godzina później**

Wyjeżdżam właśnie na podjazd instytutu, nie chce by wszyscy o tym wiedzieli, bo zrobi się jeszcze większe zamieszanie. Na szczęście ja mam swoją zaufaną osobę. Sam udałem się do niego, bo nie chciałem by wszyscy marnowali czas, jeśli może to zrobić jedna osoba, a reszta by szalała. Wysłałem resztę na poszukiwania i znalezienie jakiegoś tropu. Andre próbuje namierzyć telefon Lucy, a reszta biega po lasach i szuka jakiegoś tropu, zapachu czy może znaku. Jednak nic na razie nie znaleziono. Martwię się coraz bardziej, nie chcę by coś się jej stało. Bez niej nie ma mnie.

Pokazuje ochroniarzowi legitymację, wchodząc do środka od razu kieruję się w stronę biblioteki. Wiem że tam będzie, zawsze tam jest.

- Witaj Antoni - witam się ze starcem.

- Witaj Patrick'u, co cię do mnie sprowadza?

- Jest jedna sprawa nie cierpiąca zwłoki.

- Co się stało?

- Lucy zaginęła.

- Co? Jak i kiedy?

- To jest teraz najmniej ważne, musimy ją znaleźć i nawet wiem jak.

- Jeśli masz jakiś pomysł i mam ci w nim pomóc z chęcią to zrobię.

- Zaklęcie lokalizacje.

- Co? Przecież nie ma takiego czegoś.

- Oh, proszę cię, Antoni. Znamy się nie od dziś, dobrze wiem że jest to możliwe.

- Skąd chcesz je niby wziąś i kto miał by je wykonać?

- Nie wiem, co dokładne kryje się na dziale ksiąg zakazanych, ale jestem pewien, że coś takiego tam się znajdzie. A zaklęcie wykonasz ty.

- Nie jestem pewien czy będzie tam takie zaklęcie. Nie byłem tam od 10 lat. A z resztą ja nie mogę wykonać tego zaklęcia, nie mam umiejętności.

- Antoni to jest bardzo poważna sprawa. Wiem, że umiesz to zrobić. Musimy ją za wszelką cenę znaleźć. Nie ważne, co będę musiał zrobić, kogo do tego zmusić, czy nawet zabić, ale zrobię to. Nie stracę jej. Za bardzo kocham Lucy by ją stracić - starzec patrzył na mnie przez chwilę.

- Zgoda, znajdźmy to zaklęcie, a ja postaram się je wykonać. Chodź za mną.

Poszliśmy na sam koniec biblioteki. Stała tam półka ze starymi książkami. Starzec odsunął jedną z ksiąg, za którą był ukryty czarny, malutki guzik. Po kliknięciu go, szafka zaczęła się cofać, aż w końcu schowała się za ścianą, odsłaniając długie, kręcone schody. Antoni wszedł pierwszy ja poszedłem za nim. Schody sięgały trzeciego piętra, na samym końcu ukazały się stare drewniane drzwi. Mężczyzna wyciągnął zza szaty klucz, przekręcił go w zamku i pchnął wrota. Ukazała się wielka biblioteka, była mniejsza od tej na dole, ale mimo wszystko była duża. Wszędzie były stare książki poukładane na półkach. Każda była zakurzona, widać że nie było tu nikogo od wielu lat.

- Witam w dziale ksiąg zakazanych.

- Zawsze chciałem tu przyjść.

- Kiedy byłem młodszy też marzyłem o tym. Patrick, ja nie jestem pewien czy dam radę rzucić to zaklęcie.

- Dlaczego?

- To długa historia, usiądźmy - wskazał ręką na stół z kilkoma krzesłami, który dopiero co zauważyłem.

- Więc dlaczego myślisz, że się nie uda?

^^^^^^^

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz