Rozdział 20

6.9K 493 13
                                        

- Tak.

Chłopak chwycił mnie w pasie i mocno przytulił. Przez chwilę byłam zaskoczona, ale odwzajemniłam uścisk. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi. On tak pięknie pachnie. Wiem, że nie będzie dla mnie tylko przyjacielem, czuje że połączy nas coś więcej. Mimo to nie powiem mu tego. Stoimy w uścisku jeszcze kilka minut, aż w końcu odsuwam się delikatnie od chłopaka.

- Chyba powinniśmy już iść.

- Masz rację, ale może dasz się zaprosić na obiad?

Zgadzam się skinieniem głowy i ruszamy w drogę powrotną. Cały czas rozmawiamy i śmiejemy się. Po 2 godzinach byliśmy już w moim ogródku.

- Więc gdzie byś chciała pójść na obiad?

- Nie wiem, może zrobimy pizzę u mnie. Raczej mam wszystkie składniki.

- Z chęcią.

- Więc zapraszam do mojej skromnej posiadłości.

Wykonuję ruch który robią zawsze lokaje, a Pat wybucha śmiechem. Zaraz dołączam do niego. Razem kierujemy się od środka, chłopak poszedł do kuchni powyciągać wszystkie składniki, a ja szybko się przebrałam w luźne szorty i luźną bokserkę. Zbiegłam na dół do chłopka.

- Już jestem.

- Jasne, ja już wszytko przygotowałem.

- Dobra, to bierzemy się za robienie ciasta.

Razem z chłopakiem dodawaliśmy różne składniki do miski. Następnie wymieszał wszystko i rozłożył ciasto na blacie.

- Teraz twoja kolej mała.

- Ale ty radzisz sobie świetnie, nie potrzebujesz mojej pomocy.

- Czyli ja będę się męczyć z tą pizzą a ty będziesz sobie siedzieć i nic nie robić?

- Nie, ja będę sobie siedzieć i patrzeć jak brudzisz się mąka -zaśmiałam się na widok Patricka ubrudzonego mąką na twarzy.

- O nie, tak nie będzie - złotooki chwycił za worek mąki i wysypał  zawartość na moja głowę.

- Pożałujesz tego.

Zeskoczyłam z blatu i pobiegłam do szafki. Wyciągnęłam kolejny worek, powtórzyłam ruch chłopaka na jego pięknie ułożone włosy, następnie je czochrając.

- Wiesz ile czasu zajęło układanie mi tych włosów?

- Jakieś dwie godziny?

Patrick złapał za resztki mąki z miski i rzucił we mnie. I tak zaczęła się bitwa na mąkę. Skończyła się, kiedy wszytko było białe.

- Dobra wystarczy, to nie ty będziesz musiał to sprzątać.

- Pomogę ci.

Wzięłam miotły i razem zamiataliśmy. Minęła chwila zanim rozejrzałam się po składnikach i zauważyłam brak jednego z nich.

- Pat, a gdzie jest ser?

- Co?

- No ser, nie ma pizzy bez sera.

- Ale ta będzie bez.

- O nie, teraz szoruj do sklepu i przynieś mi tu ser.

- Ale ja jestem cały w mące!

- I co z tego?

- Nie pokażę się tak ludziom.

- Oj no proszę- zrobiłam minę smutnego pieska i patrzyłam na chłopaka.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz