Rozdział 7

8.8K 531 12
                                    

Ten sam budzik dzwoni zawsze o siódmej dziś nie było inaczej. Wstałam z łóżka podeszłam do komody gdzie leżał kabel od głośników. Podłączyłam głośniki do telefonu, włączyłam muzykę i poszłam do łazienki. Jak co rano wzięłam prysznic, tanecznym ruchem poszłam do garderoby. Na dzisiaj wybrała delikatnie rozkloszowaną różową spódnicę, biała bluzkę na krótki rękaw, czarną marynarkę i tego samego koloru baletki. Włosy zostawiłam rozpuszczone zrobiłam delikatny makijaż i byłam gotowa. Zeszłam na dół w kuchni zrobiłam sobie płatki zjadłam, zabrałam kluczyki do swojego auta, (które mama mi wczoraj oddała), zamknęłam dom wsiadłam do auta i pojechałam do szkoły. Po trzydziestu minutach byłam już na miejscu, wysiadłam z auta zabierając ze sobą swoją torebkę i poszłam w stronę wejścia. Nagle przede mną stanęła wesoła rudowłosa dziewczyna.

- Hej Lucy jak się masz - dziewczyna mocno mnie przytuliła

- Cześć w porządku a ty? - nie wiedziałam, co jej jest.

- Dobrze coś nie tak?

- Nie nic, ale prze ostatnie kilka dni nie odzywałaś się do mnie.

- Oj przepraszam po prostu nie przepadam za tą banda idiotów, z która się zadawałaś.

- Nie ty jedna.

- Mhm, pamiętaj, że jak jest coś nie tak to możesz do mnie przyjść i się wygadać. Dobrze?

- Tak będę pamiętać -uśmiechnęłam się do niej szczerze

- Jeśli chcesz to może do nas przyjść bo. Chyba nie poznałaś jeszcze wszystkich?

- A wiesz, co z chęcią - uśmiechnęłyśmy się do siebie nawzajem i udałyśmy się ku grupie stojącej po drzewami.

- Hejka ludziska to jest Lucy chodzi z niektórymi z nas do klasy.

- Cześć wszystkim - przy nich czułam się nie śmiało głównie, dlatego że złotooki ciągle się na mnie gapił.

- Witam piękną panią jestem Tomas - przedstawił się wysoki umięśniony blondyn o ciemno niebieskich oczach - to jest Elizabeth, ale mówimy na nią Eli a koło niej to Vicki i Felix - Eli to wysoka brunetka o zielonych oczach koło niej stała brunetka z piwnymi oczami a ta przytulała się do wysokiego szatyna o tak samo piwnych oczach - następnie jest Kati, Alex i Andre - dziewczyna to szatynka o bardzo ciemnych brązowych oczach chłopak obok to brunet o jaśniejszej barwie brązu oczach, Andre to blondyn o szmaragdowych oczach - a ten gbur stojący pod drzewem to Patrick - wskazał na chłopaka z samolotu.

- No to już znasz wszystkich - uświadomił mnie Darcy.

- Na to wygląda - uśmiechnęłam się.

Chwilę jeszcze staliśmy i rozmawialiśmy. Nasza konwersacja głównie opierała się na wypytywaniu mnie o różne rzeczy. Równo z dzwonkiem poszliśmy do sali pierwsze cztery lekcje minęło szybo. Darcy i reszta poszli do stołówki a ja jeszcze skoczyłam do biblioteki oddać książki. Wyszłam z biblioteki, jak co dzień na lunchu wzięłam jedzenie, ale tym razem poszłam do stolika rudowłosej. Jedyne wolne miejsce było koło Katy i Patricka, nie chciałam wybrzydzać, więc stanęłam przed wolnym miejscem.

- Echem mogę się dosiąść - zapytałam miło z uśmiechem.

- Jasne siadaj - Patrick miło się uśmiechnął i zrobił mi miejsce. Pierwszy raz od sytuacji w samolocie widziałam jak się uśmiecha.

- O widzę, że blondi tym razem wybrała nasz stolik - uśmiechnął się łobuzersko Andre

- Owszem

- Co się stało z twoimi ludźmi.

- Moi ludzie gdzieś wyjechali a co tęsknisz za nimi

- Szaleję z tęsknoty. W sumie to dobrze, bo Patrick przynajmniej nie będzie.... - nie dane mu było dokończyć.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz