Rozdział 6

8.8K 521 34
                                    

Wstałam jak zawsze o siódmej poszłam pod prysznic ubrałam się i poszłam na dół. Na stole kuchennym znalazłam karteczkę od rodziców.

Lucy

Razem z tatą mamy teraz jedno z dużych zleceń i będziemy pracować od rana do nocy.  W puszce od kawy są pieniądze na obiady.

Kochamy cię rodzice

Gdy kończyłam jeść śniadanie ktoś zadzwonił do drzwi. Zapomniałam, że nie odwołałam Rich'a. Ubrałam się zabrałam rzeczy i poszłam do drzwi.

- Hej gotowa?

-Tak możemy iść

Zamknęłam drzwi i poszłam do auta Rich'a. Jechaliśmy już dziesięć minut a żadne z nas nie odezwało się słowem. Nie wiedziałam, co mam mu powiedzieć.

- Lucy, co jest - zapytał brunet z troska w głosie.

- Nic takiego - musiałam skłamać.

- Przecież widzę, że kłamiesz no już mów.

- Nie wolno mi się z tobą spotykać jasne - byłam zdenerwowana. Rich zatrzymał się na poboczu.

- Co?!Ale jak to, kto ci zabronił? - nie wiedziałam co mam robić staliśmy na poboczu drogi a Rich siedział wpatrzony we mnie oczekując odpowiedzi.

- Moi rodzice. Powiedzieli, że nie mogę się z tobą i twoją paczką spotykać podobno to dla mojego bezpieczeństwa

- Hej zrobisz, co uważasz - mówiąc to mocno mnie przytulił.

- Okej jedźmy, bo się spóźnimy - Rich odpalił auto i zaczął jechać w kierunku szkoły. Po przyjeździe na parking szybko wysiedliśmy z auta.

- Tak ogółem już w tedy byliśmy spóźnieni - razem z chłopakiem zaczęliśmy się śmiać i pobiegliśmy do szkoły.

Nasza sala nie była daleko tylko najgorsze, że teraz mieliśmy godzinę wychowawczą a podobno nasz wychowawca nie lubi jak koś się spóźnia. Stanęliśmy przed drzwiami do sali by złapać oddech.

- Ty wchodzisz pierwsza 

- Co ale dlaczego? - nie wiedziałam, o co mu chodzi.

- Bo jesteś nowa i nauczyciel nie będzie na ciebie krzyczeć a na mnie wręcz przeciwnie - znowu zaczęliśmy się śmiać, ale się zgodziłam w uśmiechem na twarzy weszłam do sali a chłopak tuż za mną zamykając drzwi

- O witam młodą parę wiemy, która jest godzina?- wychowawca stanął przed nami

- Dokładnie piętnaście po ósmej - oznajmił brunet pokazując nauczycielowi zegarek a ja z klasą nie mogłam powstrzymać śmiechu.

- Po telefon proszę się zgłosić po lekcji a teraz siadać - pan Roli zabrał chłopakowi telefon i zszedł nam z drogi byśmy poszli usiąść.

Staliśmy jeszcze chwilę Rich chciał już coś powiedzieć, ale walnęłam go łokciem w żebra i się zamkną. Poszłam na swoje miejsce koło rudowłosej.

- Cześć

- Cześć - odpowiedziała mi z uśmiechem na twarzy - coś się stało?

- Nie, czemu pytasz?

- Nie wiem tak po prostu.

Reszta lekcji minęła szybko przy lunchu usiadłam ze znajomymi brązowookiego czułam się jak bym spędziła z nimi całe życie nie przejmowałam się czy coś palne nie tak. Po zajęciach Rich odwiózł mnie do domu, zamówiłam obiad odrobiłam lekcje i oglądałam filmy. Tak samo minęły kolejne trzy dni.
Dziś jest sobota cały dzień przeleżałam. Rich i jego znajomi namawiali mnie żebym poszła z nimi do klubu jednak nie mogłam, bo gdyby rodzice zapytali mnie, z kim idę od razu by się dowiedzieli, że kłamię. Nie potrafiłam ich okłamywać. Dziś obejrzałam jakieś dziesięć filmów. Gdy ostatni raz zerknęłam na zegarek było 2:43. Nie mogłam spać wzięłam mój ulubiony szkicownik i zaczęłam rysować. Na kilku stronach były wilki a innych ludzie bez twarzy a na ostatnim był chłopak, który ostatnio mi się przyśnił narysowałam go bez oczu nie mogłam ich sobie wyobrazić. Jednak wczoraj przyśniły mi się.  Narysowałam je potem, pomyślałam, że mogę je dołączyć, do wilka i chłopaka. Po zastanowieniu się narysowałam je z chłopakiem i czarnym wilkiem, który także mi się śnił. Oczy, ciało wilka i chłopaka pasowały idealnie. Przyglądałam się przez dłuższy czas portretowi chłopaka przypominał mi kogoś ze szkoły. Nie mogłam przypomnieć sobie, kogo, odłożyłam szkicownik i w końcu poszłam spać.

*********
Obudził mnie krzyk mamy z kuchni.

- Lucy wstawaj!!!

- Nie!!!

- Już późno WSTAWAJ!!!

- Po co!!!

- Bo my już jedziemy pożegnaj się z nami?!! - kompletnie zapomniałam rodzice dzisiaj wyjeżdżają.

Szybko wstałam z łóżka i biegiem popędziłam na dół. Siedzieli w kuchni jedząc śniadanie.

- Co to mam być mówiliście że już jedziecie.

- Inaczej byś nie wyszła z łóżka a musimy ci o czymś powiedzieć.

- Dobra, ale najpierw podaj mi jednego tost.

- Proszę. A teraz słuchaj ojca - kiwnęłam głową, że mogą zaczynać.

- Zostawiliśmy ci pieniądze tam gdzie zawsze jak by ci zabrakło w barku jest mój karta debetowa a pin znasz. Zostawiamy cię sama, bo ci ufamy i pamiętaj o tym ale chcemy ci coś jeszcze powiedzieć.

- A mianowicie to, dlaczego wyjeżdżamy.

- Mówcie - pospieszyłam ich popijając łyk herbaty, która międzyczasie zrobiła mi mama

- Jedziemy do Londynu gdzie twój kolega Rich ze znajomymi ma się spotkać ze swoim ojcem on mam nas do niego zaprowadź a my zrobimy swoje - przytaknęłam, że rozumiem - wiemy, że przez te tydzień spotykałaś się z nimi.

- Co ale skąd.

- W tym czasie obserwowaliśmy ich by dowiedzieć się gdzie się spotkają.

- Przepraszam, że was nie posłuchałam

- Rozumiemy to twoi najbliżsi znajomi, ale teraz naprawdę proszę nie zadawaj się z nimi.

- Okej w końcu i tak wyjeżdżają.

- Uwierz nam to dla twojego dobra. Więc posprzątam i razem z tatą będziemy jechać.

- Oj mamuś nie przejmuj się tym ja to zrobię a ty idź się przyszykuj do wyjazdu.

- Dziękuję ci kochanie - zaczęłam sprzątać, gdy już skończyłam przyszła mama.

- Jesteś aniołem, że nam pomagasz chodź pożegnasz się z nami.

Rodzice już pojechali ja posprzątałam wszystko i poszłam na górę. Przebrałam się i poszłam biegać już dawno tego nie robiłam. Po upływie trzech godzin wróciłam do domu wzięłam prysznic. Włączyłam telewizor znalazłam jakiś kanał z piosenkami, dałam muzykę na ful. Tańczyłam śpiewałam po prostu się bawiłam. Gdy dochodziła już północ nie miałam już sił wyłączyłam telewizor i światło. Już po dwóch minutach spałam.

PrzeznaczenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz