Sam fakt, że przekroczyliśmy granicę nie wystarczył. Matka natura musiała to podkreślić za pomocą mgły, która zaczęła mącić obraz dookoła mnie.
- Czy tylko ja mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje? - zapytał cicho Anakin niespokojnym głosem.
- Człowieku. Zawsze, kiedy jest się w lesie, ma się wrażenie, że ktoś kogoś obserwuje. I kto tu teraz sika w majtki, co? - zapytałam ironicznie.
- Nie dyskutujcie, tylko wytężcie umysły - warknęła Luminara. - Dziecinada...
Zrobiło mi się głupio. Misja była w tym momencie najważniejsza, a ja się droczyłam, jak jakiś dzieciak ze Skywalkerem. Dobra. Do dzieła. Chcę już mieć to za sobą.
Nagle w oddali do moich uszu doleciało pohukiwanie sowy. Zawsze to źle wróży...
Po przekroczeniu blokady droga zniknęła, więc musieliśmy zdać się na własną orientację w terenie.
- Zaraz... - szepnął Obi-Wan. - Też to słyszycie?
Wytężyłam słuch. W dali usłyszałam śmiechy i odgłosy rozmów.
- Od kiedy duchy używają kamer? - zapytał Anakin, wskazując do góry.
Na gałęzi nad jego głową wisiał obracający się sprzęt z migającą na czerwono lampką.
- Szlag... - mruknęła Luminara. - W krzaki!
Rzuciliśmy się do ukrycia.
- Zdążyło nas zarejestrować - westchnął Kenobi. - Musimy coś z tym zrobić, bo inaczej...
Nie zdążył dokończyć zdania, bo Luminara skoczyła na pięcie, włączając przy tym miecz. Jednym, szybkim ruchem przecięła kamerę na pół. Odcięta część upadła z głuchym hukiem.
- Wiedziałam, że te całe duchy to jedno, wielkie oszustwo - mruknęła, przypinając rękojeść do pasa.
Patrzyliśmy się na nią z szeroko otwartymi oczami.
- Co? - zapytała. - Ruszajmy.
Zaczęliśmy się zbliżać do dźwięku rozmów. Za każdym razem głosy kilku mężczyzn były coraz bardziej wyraźne.
Skradaliśmy się, zgięci w pół po to, aby schować się za krzakami. Między gałęziami przebijały promienie bijące od ogniska. Kilka metrów od niego stał zaparkowany statek. Przy ognisku siedziało pięciu mężczyzn w czarnych, skórzanych kurtkach. Łowcy nagród... W rękach trzymali butelki alkoholu, śmiali się i przeklinali.
- Ale naiwina jest ta chołota z osady - jeden z nich zaśmiał się chrapliwym śmiechem.
- Tak! Normalnie interes życia! Haha.
- Te ich idiotyczne wierzenia... Steve! Buuu! Zaraz cię duchy ukarają za ten nikczemny plan... Patrz! Mam magiczny klucz! - pomachał przedmiotem zawieszonym na szyi.
- Morda, Patrick, bo się zesram ze strachu!
Rozległy się ich głośne śmiechy.
- Ej, chłopaki! - krzyknął ktoś ze statku. - Jedna kamera nie działa! Pewnie znowu wleciała w nią sowa, hehe... Niech ktoś to ustrojstwo naprawi!
- Ani kroku dalej, patałachy! - zawołała Luminara, kiedy nasza czwórka wyskoczyła z krzaka z włączonymi mieczami.
- Spokojnie - mężczyzna, który wyglądał na przywódcę powoli wstał.- No, no, no. Tylko tego spróbuj! - pogroziła mu Luminara, widząc, że ławca sięga po blastera. - Dlaczego porywacie dzieci?! - krzyknęła donośnie. - Gadaj, śmieciu!
- Słucham? Jakie znowu bahory? Owszem. Kradniemy, ale po co niby potrzebne byłyby nam dzieci? Nawet za nie porządnego okupu nie dostaniemy, kobieto!
Luminara zmarszczyła brwi. Wyciągnęła rękę w jego stronę i zamknęła oczy. Wdarła się do jego umysłu.
- Ała! - zawołał mężczyzna.
- Na twoje szczęście mówisz prawdę - warknęła Mistrzyni. - To w takim razie gdzie są, do jasnej cholery, zaginione dzieci?!
- Bo ja wiem. A teraz jeśli możecie, spadajcie stąd. Chcemy wrócić na Coruscant, jeśli pozwolicie...
- Nie, nie pozwolimy - powiedział Obi-Wan. - Grzecznie oddacie to, co zabraliście.
- Oh, zanudzacie mnie - szef ziewnał. - Chłopcy, załatwcie ich!
Wszystko potem wydarzyło się strasznie szybko. Mężczyzna, który rozmawiał z Luminarą, wyciągnął broń i strzelił. Mistrzyni odbiła wiązkę lasera i rzuciła się na niego. W tym samym czasie ja podbiegłam do innego, który jeszcze nie zdążył się podnieść i spróbowałam wyrwać mu blster, którego trzymał w ręce. Strzelił, ale instynkt podpowiedział mi, co robić. Uniknęłam pocisku i uderzyłam go pięścią w twarz. Coś chrupnęło w jego nosie i osiłek stracił przytomność. Zajęłam się kolejnym. Wystarczyło go podciąć i runął jak długi. Następnie ogłuszyłam go kopnięciem.
Chwilę później wszyscy łowcy nagród byli nieprzytomni i związani, wpakowani do statku, którym zamierzali odlecieć.
- Wiecie, jedno mi nie daje spokoju... - jęknęłam. - Jak porwanie dzieci, to nie ich sprawka, to czyja?
Po moich plecach przebiegły ciarki. Zaczynałam już wszystko rozumieć.
- Duchy wcale nie dostały tych wszystkich darów i z ich gniewu wyszły wszystkie te porwania! - zawołałam, kiedy połączyłam fakty.
Mój wzrok padł na stary klucz, wiszący na szyi jednego z mężczyzn. Dopadłam przedmiot i urwałam go ze sznurka.
To ten klucz... Pasuje do skrzynki, która stała na półce w pokoju, w którym wcześniej spaliśmy!Aż spociłam się z wrażenia. Już się domyślałam, co jest ukryte w tamtej skrzynce...
Dziękuję za kolejny tysiąc wyświetleń! Jesteście najlepsi. :-)
Miłego wieczoru i widzimy się w następnym... Chwila, chwila. Bym o czymś zapomniała...
Nominuję AlleuuNo cześć tu Susana! Już myślałaś, że się wykaraskasz, co?
Hahaha. Nie ma takiej opcji. *śmieje się z triumfem*
1. Jakie są 3 główne cechy Twojego charakteru?
2. Hmm... Żeby tak trochę pomęczyć... Ulubiony film? Książka? Piosenkarz/zespół?
3. Jaki jest ulubiony bohater opowiadań Alex-Sky? Proooszę. Powiedz, że jaaa... O:-)
4. Ulubiony bohater Star Wars?
5. Ile zamierzasz jeszcze napisać opowiadań? Bo czytałam i są fajne!
6. No i ostatnie... Kogo chciałabyś na Mistrza, gdybyś została Jedi?
To ja czekam na odpowiedzi! Papa! Wracam, żeby dokończyć misję...Tak, tak. Idź już sobie Susano.
Ja też się żegnam. Do usłyszenia!
CZYTASZ
By zostać Jedi|| Akademia Strażników
FanfictionPrzed Darthem Sidiousem było wielu. Teraz ciemność unosi się nad światem, a Zakon Mrocznych Jedi ma warunki, by stale rosnąć w siłę... Susana kroczy ścieżką Jedi. Zostaje wplątana w afery, które mogą spowodować zagładę planet i galaktyk. Czy zło rod...