~26~ W mroku cz. 1

339 25 9
                                    

Kiedy ocknęłam się kilka godzin później, w dali widziałam już Coruscant, tą wielką planetę, wielkie miasto. Było otulone w mroku.

- Nieźle sobie odespałaś, co? - zaśmiał się Obi-Wan pod nosem.

- A żeby Mistrz wiedział - przeciągnęłam się i ziewnęłam.

Twarz nadal mnie bolała. Nic dziwnego, skoro dostałam solidny łomot po głowie. Ale to nic, bo wiedziałam, że nie raz dostanę porządne manto.

- Będę mieć trochę luzu, jak dolecimy już do Świątyni? - zapytałam prosząco, robiąc słodką minę.

- Kilka dni - tym razem odezwała się Luminara. - Poczekamy tylko na nowe zadanie i od razu polecimy.

Jęknęłam i zgramoliłam się z kanapy. Poprawiłam płaszcz i wyjrzałam przez okno. Tak dobrze znany mi budynek był coraz bliżej. Po wylądowaniu razem z Anakinem wypadliśmy ze statku i pognaliśmy w stronę trójki początkujących Jedi, która wybiegła nam na przywitanie, mimo późnej pory. Kiedy tylko dostrzegłam różową twarz, rzuciłam się w objęcia właścicielki.

- Hej, Sus! - przywitała się Dalea.

Posłałam szeroki uśmiech przyjaciółce.

- Będziesz mi miała dużooo do opowiedzenia - Różowa zaśmiała się pod nosem.

- Miło cię widzieć - rzekł Kevin, klepiąc mnie po ramieniu. Stęskniłam się za tym okularnikiem.

Lily pomachała mi na przywitanie.

- To tylko było kilka dni - wtrącił Anakin. -Ale i tak brakowało nam was.

Nie bacząc na naszych Mistrzów, poszliśmy razem z Kevinem, Lily i Daleą do Jadalni. Kiedy byliśmy w środku i światło oświetliło moją twarz, Różowa zawołała przestraszona:

- Boże, Sus! Jak ty wyglądasz?! Co się stało?!

Kiedy zasiedliśmy przy naszym stole w pomieszczeniu jadalnym, razem z Anakinem zostaliśmy zmuszeni do szczegółowego opowiedzenia naszej przygody z Puszczą Śmierci. Mówiliśmy na zmianę, przerywając sobie i uzupełniając.

- ...No i później wsiedliśmy do statku i odlecieliśmy - zakończyłam opowiadać.

- Jak ja wam zazdroszczę - westchnęła Dalea, rozciągając się na ławce. - Ja tu jeszcze będę się kisiła z rok, albo dłużej.

Po chwili Lily postawiła przed nami talerz z kanapkami. Głodni, rzuciliśmy się na nie. Kiedy wszystko zniknęło z naczynia, Różowa poderwała się z miejsca.

- Potrzebny jest droid medyczny - wskazała na moją twarz. - Chodź... - pociągnęła mnie za rękę.

- Do jutra! - zdążyłam tylko zawołać przez ramię.

Robot zrobił swoje i wysmarowana żelami łagodzącym obrzęki, miejscami zabandażowana oraz oklejona plastrami, wróciłam do swojego pokoju. Nadal ubolewałam nad faktem, że zabrano mi łóżko. Skrzywiłam się i położyłam na macie. Spróbowałam zasnąć. Obróciłam się na jeden bok... na drugi, otwierałam i zamykałam powieki, ale nie dałam rady zapaść w sen. Po nieudanej próbie stwierdziłam, że nie ma to najmniejszego sensu, więc usiadłam po turecku i postanowiłam pomedytować. Zamknęłam oczy i dałam przepływać w sobie mocy. Czułam ją całą sobą. Oczyściłam umysł...

Nagle poczułam tak silny ból w głowie, że padłam na podłogę, łapiąc się za skronie. Leżałam i głośno dyszałam, a przed moimi oczami pojawił się obraz...

W ciemnościach stał zakapturzony mężczyzna. W ręce trzymał zielony miecz świetlny, z którego co jakiś czas wystrzeliwały iskry. Za nim w rzędzie stały niewidoczne postacie jakby we mgle. Dzierżyły czerwonoświecące ostrza.
~Zwracam się do was, wszyscy Jedi w Świątyni... - zaczął mówić zakapturzony. ~ Jestem Darth Morem i wiedzcie, że powstał zakon Mrocznych Jedi. Wszyscy spłoniecie...

Wizja się skończyła. Byłam zlana potem. Czułam niepokój i strach, a może tylko to była ciemna strona... Nie miałam pojęcia. Wypadłam na korytarz, pełen już innych Jedi. W ich oczach było wymalowane przerażenie. Zrozumiałam, że oni też słyszeli o nowym złu.

Wzrokiem szukałam Mistrzyni. Miałam do niej setki pytań. Dlaczego Yoda wcześniej nie wyczuł zagrożenia? Dlaczego Zakon na to pozwolił?!

Biegłam, przedzierając się rozpaczliwie przez tłum. Znalazłam się w pustym, ciemnym korytarzu. Potrzebowałam któregoś ze znajomych. Potrzebowałam rozmowy... Nagle dostrzegłam w dali Daleę opartą o ścianę. Zaczęłam biec w jej stronę.

- Dalea! - zawołałam.

Dziewczyna stanęła do pionu. Była przestraszona, rozczochrana i nie miała siły.

- Sus, jak dobrze - westchnęła.

Dostrzegłam, że po jej policzkach płyną łzy. Oczy miała zaczerwienione.

- Co się stało? - zapytałam biegnąc i ciągle zmniejszając odległość między nami. 10 metrów... 8...

Byłam coraz bliżej przyjaciółki, gdy wtem dostrzegłam za nią błysk miecza świetlnego.

- Dalea! - zdążyłam krzyknąć.

Niebieskie ostrze przebiło jej brzuch na wylot i powędrowało trochę ku górze. Dalea zdusiła w sobie krzyk, patrząc na laser. Oczy miała szeroko otwarte.

- Sus... - zdążyła tylko wyszeptać

Za nią stała Lily. Jej spowita do połowy twarz w mroku wyrażała nienawiść. Wyszarpnęła miecz z ciała dziewczyny, pchając je na podłogę.

- Nie!!!!! - wrzasnęłam.

Hejo! Co sądzicie o nowej okładce? Może być? Jest lepsza, gorsza od poprzedniej?
Wiecie, czego mi brakuje? Dawno nie mówiłam tego:

Niech moc będzie z Wami!

By zostać Jedi|| Akademia StrażnikówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz