~27~ W mroku cz.2

316 23 8
                                    

Stałam i nie wierzyłam w to, co widzę. Drżałam na całym ciele, wzbierała we mnie złość. Moja przyjaciółka... Nie żyje! Zabiła ją druga najbliższa mi osoba w tym cholernym budynku!!

- Jak mogłaś?! - wrzasnęłam nienawistnie.

Lily spojrzała na mnie. Jej niegdysiejsze zielone oczy teraz jarzyły się żółcią. Zaśmiała się szyderczo.

- To było konieczne - odezwała się nienawistnym szeptem. - On powiedział, że muszę to zrobić. Jestem jego uczennicą! On mnie docenił! Tylko on potrafił to zrobić. Nie wiesz, jak to jest być w twoim cieniu! Nie wiesz, jak to jest być niezauważaną! I wiesz, co? Nie żałuję, że ją zabiłam!

Nie wytrzymałam. Rzuciłam się na nią z pięściami. Padłyśmy na podłogę, a z ręki Lily wypadł miecz świetlny. Biłam ją raz za razem, tak, żeby poczuła ból, który odczuwałam ja po stracie przyjaciółki.

- Zapłacisz mi za to! - krzyczałam.

Lily wrzasnęła. Z jej nosa kapała krew. Poczułam, że moc mnie odrzuca do tyłu i z całej siły przypiera do ściany. Dziewczyna podniosła się z ziemi i otarła krew spływającą do jej ust.

- Złość prowadzi na ciemną stronę- zaśmiała się. - Zrozum, że nie pokonasz jej potęgi!

Uniosła dłoń i zacisnęła palce w pięść. Zaczęłam się dusić. Rozpaczliwie szukałam jakiegokolwiek źródła tlenu. Nagle z dali na szczęście dobiegł tupot wielu par nóg. Lily opuściła dłoń i upadłam na płytki.

- Jeszcze będę miała okazję ciebie wykończyć - syknęła tuż przy moim uchu. - Pogódź się z przeznaczeniem!

Odwróciła się ode mnie i zaczęła biec. Rozpaczliwie uniosłam rękę w jej stronę, ale nie miałam siły na wypuszczenie mocy. Uderzyłam pięścią o podłogę i patrzyłam bezradnie, jak rudowłosa wyskakuje przez pobliskie ono, a chwilę potem czarny ścigacz niknie za horyzontem.

Łzy spłynęły po mojej twarzy i doczołgałam się do ciała Dalei. Objęłam je i zaczęłam się kołysać w rytmie swojego łkania.

Dlaczego tracę najbliższe mi osoby?! Rozpacz rozdzierała moje serce, oczy się zaszkliły i miałam wrażenie, że cały świat legł w gruzach.

- Co tu się stało? - zawołała Luminara, pojawiając się w towarzystwie Obi-Wan i Mistrza Windu. - Susano!

Silne ręce oderwały mnie od Dalei i uniosły.

- Co się stało?! - ponowiła pytanie Unduli.

- To Lily! - zawołałam z rozpaczą w głosie. - Ona przeszła na ciemną stronę! - chlipałam. - Zabiła ją! Puszczajcie mnie!! ZABIJĘ JĄ!!! - zaczęłam się wyrywać, wierzgać nogami i wrzeszczeć.

Kenobi i Windu zaczęli mnie siłą odciągać.

- ZOSTAWCIE MNIE! NIE DARUJĘ JEJ!! TO POTWÓR I MUSZĘ JĄ ZABIĆ!!!!!

Moje krzyki zostały zagłuszone przez alarm, który zaczął wyć. To oznaczało, że wszyscy mają się stawić na głównym placu.

Obi-Wan wepchnął mnie do mojego pokoju.

- Wybacz, mała, ale tak na razie będzie lepiej.

- To dla twojego dobra - potaknął Mistrz Windu.

Drzwi się zatrzasnęły i zakluczyły. Zaczęłam szarpać rozpaczliwie klamkę i walić pięściami o drzwi.

- OTWIERAJCIE!! NATYCHMIAST OTWIERAJCIE!!! WYPUŚĆCIE MNIE W TEJ CHWILI!!

Krzyki nic nie pomogły. Osunęłam się więc na ścianie, siadając na podłodze. Objęłam kolana ramionami i patrzyłam się nieprzytomnym wzrokiem w biały sufit.

*
Odgłos odblokowywanego zamka wyrwał mnie ze snu. Przez ułamek sekundy przez myśl mi przeszło przypuszczenie, że to wszystko się nie wydażyło naprawdę, że Dalea nadal żyje i wejdzie tu z tym swoim szerokim uśmiechem na twarzy, ale kiedy do środka wszedł Anakin i Kevin ze smutnymi minami, prawda z nową mocą we mnie uderzyła i przytłoczyła.

- Tak... nam przykro - szepnął Skywalker.

Po twarzy Kevina spłynęła samotna łza. Chłopak zmieszany szybko ją otarł i zaczął wycierać o bluzkę mokre okulary.

Wstałam z trudem i rzuciłam się w ich ramiona, szlochając. Objęli mnie czule i zaczęli pocieszać. Doceniałam to, ale wiedziałam, że jeszcze przez długi czas nie będę mogła się pogodzić z faktem, że straciłam przyjaciółkę. Te wszystkie lata, spędzone we czwórkę... Nie mogłam o tym myśleć, bo wtedy nowe potoki łez płynęły moimi policzkami. Wiedziałam, że muszę być twarda i zmierzyć się z przyszłością, jednakże jak na razie byłam zdruzgotana.

*

Czarny ścigacz wylądował w dużym hangarze. Lily zasiadła z niego z triumfem wymalowanym na twarzy.

- Nie żyje, Darth Moremie - rzekła sucho.

- Dobra robota, dziewczyno - zakapturzona postać położyła jej dłoń na ramieniu. - Bardzo dobra robota, spisałaś się... I mów mi teraz Mistrzu, moja droga od teraz już oficjalnie jesteś Darth Cinis...

By zostać Jedi|| Akademia StrażnikówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz