~10~

405 35 4
                                    

Wow to już 10 rozdział! Dziękuję, że ze mną jesteście. :-)

- Co jej jest?

- Umarła.

- Weź przestań.

- Aż taki szok przeżyła?

- Chyba tak.

- Boi się swojego ojca...?

Słyszałam szepty nad sobą. Powoli otworzyłam oczy i usiadłam. Strasznie bolała mnie głowa. Zorientowałam się, że leżę w łóżku w swoim pokoju. Ktoś mnie musiał tu przenieść. Przypomniały mi się ostatnie wydarzenia, bo na moim wieszaku wisiał podarowany płaszcz. Padłam z powrotem na łóżko.

- No nareszcie - odetchnęła Dalea.

- Bawiłaś się w śpiącą królewnę? - zażartował Anakin.

Otarłam twarz i dźwignęłam się z łóżka. To wszystko nie tak. Ojciec miał się więcej nie pojawiać!

- Idźcie stąd - warknęłam w stronę przyjaciół. - Już.

Dalea chciała zaprotestować, ale Anakin pociągnął ją w stronę wyjścia. Spojrzał na mnie współczująco, po czym zniknął za drzwiami. Zostałam sama. Padłam na łóżko i patrzyłam na biały sufit. Susano, źle ich potraktowałaś. Zganiłam samą siebie.

Ojca w ogóle nie pamiętałam. Nie znałam go po prostu. Mama nie chciała o nim rozmawiać. Gdy pytałam się o niego, to zwykle milczała. Ale, jak była w humorze, to się zamyślała i mówiła, że odszedł gdzieś daleko w kosmos. A teraz po tylu latach zachciało mu się do mnie pisać?! Skoro on wie...To... musi gdzieś tu być! Zmroziło mi krew. Niemożliwe. Są tu prawie sami Jedi. Otrząsnęłam się.

Gdzie ten list? Nikt nie może go przeczytać... Zaczęłam się rozglądać. Na szczęście leżał na stoliku przy łóżku. Jeszcze raz go przeczytałam...On, mój ojciec... Jest ze mnie... dumny. Nie. Powtarzam: to nie jest możliwe. Muszę o tym zapomnieć. Wepchnęłam list do kieszeni.

***

Włączyłam miecz. Przede mną stał Anakin, gotowy do ataku.

- Przygotuj się na totalną porażkę - rzekł, uśmiechając się diabelnie.

- Mogę wreszcie skopać ci tyłek... - syknęłam.

Trwały ćwiczenia walki mieczem. Kit Fisto patrzył na nasze poczynania i zwracał uwagę na błędy przez nas czynione. Lekcje odbywały się na placu Świątyni. Wszyscy młodzi Jedi brali udział w tych lekcjach, nawet ci starsi od nas (najstarsi mieli 14 lat). Każdy losował mały elektryczny sześcian. Po jakimś czasie zapalał się on na dowolny kolor. Wtedy znajdowało się parę z tym samym kolorem, co twój. Ptoste. Logiczne. Tak więc dzisiaj wylosowałam niebieski...podobnie jak Anakin. Jak super...(czujecie ten sarkazm?).

- Może mniej gadania, a więcej walczenia, co? - powiedział do nas Mistrz Fisto.

- Dobrze, dobrze - mruknął Anakin i skoczył w moim kierunku.

Zamachnął się mieczem. Zablokowałam jego cios. Nasze ostrza wydały charakterystyczny odgłos.

- No. To teraz zobaczymy na co stać Wybrańca - rzuciłam pogardliwie tuż przy jego uchu.

Anakin zezłościł się i odskoczył. Zaatakował z mojego prawego boku. Znowu się obroniłam. Ziewnęłam, żeby go jeszcze bardziej wkurzyć. Obrócił miecze tak, aby mój wypadł z ręki. Specjalnie wypuściłam go. Miałam ja już swój plan.

- Ha! - zawołał triumfalnie Anakin i końcówkę ostrza przyłożył do mojej twarzy. - Wygrałem...

W tym momencie mocą przywołałam rękojeść broni i włączyłam go w błyskawicznym tępie . Z całej siły uderzyłam w ostrze Anakina. Chłopak upadł na plecy, miecz wypadł mu z dłoni i pokurlał się kilka metrów dalej. Wyciągnęłam rękę i już miałam w garści broń przeciwnika.

- Nie. To ja wygrałam - zaśmiałam się.

Anakin podniósł się z ziemi i otrzepał. Miał naburmuszony wyraz twarzy.

- To było niesprawiedliwe - wycedził przez zęby.

- W wojnie wszystkie chwyty są dozwolone.

- Zapamiętam to - mruknął niepocieszony.

Piszcie, jakie błędy popełniam, abym mogła się dla was poprawić. :-)
Przepraszam, że ten rozdział był krótszy niż zazwyczaj.

By zostać Jedi|| Akademia StrażnikówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz