Razem z Anakinem, Daleą, Kevinem i Lily po cichu weszliśmy na tył Wielkiej Sali. Zasiedliśmy na miejscach. Uroczystość trwała już w najlepsze. Mistrz Yoda kontynuował:
- ... tradycją jest to. Dzisiaj część z was, ci najbardziej zasłużeni, padawanami zostaną. Razem z nowymi Mistrzami kształtować się będą. Na misję wysłani zostaną i imię Republiki bronić będą, by następnie sami Mistrzami zostać.
- Tak - tym razem odezwał się ktoś inny z Rady. - Ten dzień będzie jednym z najważniejszych dla niektórych osób. Na tegorocznej uroczystości Przydziału Młodzików, mianem padawanów będzie się nazywać dzisiaj 7 osób.
Na sali rozległ się szum pomruków niezadowolenia. Co?! Tylko 7? Zawsze było 10-15 osób. Mam zatem marne szanse. Niepotrzebnie tu jestem w ogóle, bo Młodzików jest około 50. Nie zasłużyłam na zostanie padawanem. Spojrzałam na Daleę. Miała wbity wzrok w podłogę i zaciskała kciuki. Masakrycznie się bała. Kiedy zobaczyła, że się jej przyglądam, posłała mi cień uśmiechu.
- Wszystko będzie dobrze - szepnęłam, żeby ją podnieść na duchu. Wiedziałam, że ją okłamuję...
- Mistrzowie, którzy zobowiązali się do przyjęcia uczniów, proszę o wystąpienie - polecił Mistrz Windu.
Na środek sali wmaszerowali Mistrzowie. Widziałam ich po raz pierwszy, oprócz... Obi-Wana i Luminary? Serio? Oni? Nie są zbyt młodzi? Może moja grupa ma przez to większe szanse...
Zebrani Mistrzowie ukłonili się przed Radą.
- Teraz zostaną wyczytane imiona 10 Młodych Jedi - odezwał się Windu. - Kiedy usłyszycie swoje imię, to wystąpcie na środek. Imiona nie są ułożona alfabetycznie, więc... Czytam. Uwaga... Paul, Coen, Fina, Jack, Vicky oraz Anakin i Susana...
Otworzyłam szeroko oczy. Moje serce szybko zabiło. Uśmiech wymalował się na mojej twarzy. Ruszyłam na środek sali. Rozpierało mnie czyste szczęście. Jednak ktoś chciał mnie wychować. Zaśmiałam się w duchu. Napotkałam spojrzenie Anakina. Mrugnął do mnie i się uśmiechnął. Wiem, że jeszcze niedawno się z nim biłam. Przypominało mi o tym mokre ubranie... Jest głupi, ale go lubię. Odwzajemniłam uśmiech.
- Młodzi Jedi, ustawcie się w szeregu - polecił Mistrz Windu.
Stanęłam na wyznaczonym miejscu i wypięłam dumnie pierś. Nie ukrywam. Rozpierała mnie wtedy duma. Nie tak łatwo przecież zostać padawanem. Powiodłam wzrokiem po siedzących i dostrzegłam Daleę. Udawała szczęśliwą i mi pomachała, pokazując wzniesionego kciuka do góry. Posmutniałam. No tak. Przecież ona nie została wybrana. I co teraz będzie? Mam nadzieję, że będę się z nią widywać...
- Mistrzowie. Połóżcie prawe ręce na prawym ramieniu waszego ucznia - poinstruował Plo Koon.
Zamknęłam oczy. Otworzyłam je, kiedy poczułam dotyk na ramieniu. Obróciłam głowę. Luminara uśmiechnęła się do mnie. No niee... Nie mogłam po prostu w to uwierzyć.
- Mistrzowie powtarzajcie przysięgę: Będę kierować moim padawanem... Przekażę mu całą swoją wiedzę, aby godnie służył Republice... Razem z nim wytrwam przy Kodeksie Jedi...
Mistrzowie powtórzyli.
- Teraz padawani: Będę wypełniać polecenia Mistrza... Nie przyniosę hańby Zakonowi... Będę podejmować decyzje poprzez moc...
Powtórzyliśmy. Po ostatnim słowie poczułam się tak, jakby z ręki Lumimary coś wemanowało. Był to znak, że moc zatwierdziła to dopasowanie mistrz- padawan. Odetchnęłam z ulgą. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się stało. Nie jestem już Susaną-młodzikiem. Jestem Susana-padawan! Niezbyt przepadam za Luminarą, a ona chyba za mną. Będzie ciężko. To jest pewne...
- Teraz oficjalnie Młodzi Jedi zostajecie padawanami - zakończył spotkanie Mistrz Windu.
Nowy etap życia przede mną. Żal mi tylko Dalei, Lily oraz Kevina, którzy pewnie jeszcze rok pomęczą się jako Młodziki... Tyle lat razem z nimi przeżyłam. Przed moimi oczami przebiegły wspomnienia. Jak pierwszy raz ich zobaczyłam. Jak pierwszy raz rozmawiałam. Jak pilnowaliśmy porządku w mieście. Jak próbowaliśmy rozwiązać sprawę nauczyciela historii. Jak szukaliśmy kryształów i zbudowaliśmy miecze świetlne. No... I jak włamaliśmy się do pomieszczenia z holocronami rzecz jasna. Te wszystkie wspomnienia były dobre. Nawet bardzo.
Wspólna nauka, ćwiczenia, nawet przypiekające kule wydawały mi się już spoko. Jeszcze za nimi pewnie zatęsknię... Nie przypuszczałam, że tak będzie. W ogóle nie przypuszczałam, że tu zostanę. Myślałam, że wrócę do mamy na planetę Manaan, w Wewnętrznych Rubieżach... Ale nie. Zostałam i ani trochę tego nie żałuję. Poznałam tu przyjaciół. Mam nadzieję, że jeszcze zobaczę pozostałą trójkę. Będę za nimi tęskniła. Zobaczę ich zapewne za rok. Rok. 365 dni. Po moim policzku spłynęła łza. To już nie będzie to samo.
CZYTASZ
By zostać Jedi|| Akademia Strażników
Fiksi PenggemarPrzed Darthem Sidiousem było wielu. Teraz ciemność unosi się nad światem, a Zakon Mrocznych Jedi ma warunki, by stale rosnąć w siłę... Susana kroczy ścieżką Jedi. Zostaje wplątana w afery, które mogą spowodować zagładę planet i galaktyk. Czy zło rod...