- Pora wstawać, Pantero... - W nicości zabrzmiał czyjść głos.
Skądś go znałam... Świadomość powoli do mnie wracała. Głos ponownie zabrzmiał, a jasność zalała moje oczy.
- Dorobiłam sobie nową ksywkę, co? - Wycharczałam z trudem, na co Skywalker uśmiechnął się szeroko.
- Jednak trudno cię zabić - rzucił z nieskrywaną ulgą. - Nie masz pojęcia, jak się martwi... - Przerwał, przygryzając wargę. - Po prostu cieszę się, że nadal mogę ci dokuczać - zmierzwił moje włosy i pociągnął za dłoń, zrywając mnie z łóżka.
- Co się właściwie działo? - zapytałam, drżąc z zimna.
Anakin to zauważył.
- Swojego płaszcza ci nie dam - zaśmiał się. - Ten na tobie leży znacznie lepiej, śpiąca królewno.
Rzucił mi prezent od ojca.
- Śpiaca królewno, hmm? - uniosłam brew, kiedy brązowa tkanina otuliła moje ramiona. - Nie za wiele sobie pozwalasz?
- To nie ja przespałem rok - Anakin popatrzył na mnie z ukosa.
- Jaja sobie robisz? - zapytałam powoli.
Chłopak pokręcił głową, a ja poczułam ogromny ból głowy i się zachwiałam. Blondyn podtrzymał mnie mocą.
- Ale... jak? - Złapałam się za skronie.
- Mistrz Yoda oczyścił twój organizm. Ale miało to swoją cenę...
- Nic nie rozumiem... Ostatnie, co pamiętam to... - zająknęłam się.
- Siedzenie na mnie okrakiem? - podpowiedział chłopak.
- Tak. Nie - dodałam szybko. - Słowa, że nie możemy... Co z misjami?! - zawołałam.
- Siądź sobie wygodnie, a ja ci wszystko opowiem. - Anakin spoczął na brzegu łóżka w sali szpitalnej i poklepał kołdrę obok siebie.
Zajęłam miejsce tuż przy nim, nieświadoma, że dygoczę.
- Powinieniem zaparzyć herbatkę, bo to będzie długa rozmowa - Uwaga zabrzmiała zaskakująco ponuro jak na niego.
Zapadła chwila ciszy, a ja wpatrywałam się z wyczekiwaniem w swoje dłonie.
- Mów wreszcie - poleciłam.
- Rok temu zawróciłem nasz statek - Skywalker westchnął. - Pozbawiłem cię przytomności, a gdy dolecieliśmy na Coruscant, zaniosłem cię do Mistrza Yody. Strzelił gadkę o mocy, która się w tobie skumulowała i o pewnym fakcie... - Zerknął na mnie ukradkiem. - Twój miecz. - Podał mi rękojeść. Moje drżące palce zacisnęły się na niej. Przez ułamek sekundy skóra Anakina zetknęła się z moją. Szybko opuścił dłoń, a ja w ręce poczułam ponowną moc miecza. Wzdłuż ramienia przebiegł przyjemny dreszcz.
- Żółty kolor nie jest przypadkowy, Sus - szepnął. - Przybrał kolor broni Strażników Świątyni...
Zamarłam.
- Sugerujesz, że ja... jestem jedną z nich? - Zamrugałam z niedowierzaniem.
- Nie jesteś, ale powinnaś. Twoja moc sama ciebie przez rok utrzymywała przy życiu. Przez te 16 lat kumulowała się w tobie, a teraz po przebudzeniu robi to od nowa.
Drzwi się otworzyły i do środka wleciał na dysku Mistrz Yoda. Towarzyszyła mu Luminara.
- Rycerz Jedi nareszcie obudził się - odezwał się Yoda. - Anakin ci wytłumaczył, co zaszło?
CZYTASZ
By zostać Jedi|| Akademia Strażników
FanfictionPrzed Darthem Sidiousem było wielu. Teraz ciemność unosi się nad światem, a Zakon Mrocznych Jedi ma warunki, by stale rosnąć w siłę... Susana kroczy ścieżką Jedi. Zostaje wplątana w afery, które mogą spowodować zagładę planet i galaktyk. Czy zło rod...