~38~ Nowa potęga

260 22 16
                                    

Na szczęście nie spotkałam po drodze wroga. Po rozstaniu ze Skywalkerem, znalazłam wejście do szybu wentylacyjnego nad głową. Mocą przesunęłam klapę, kucając i następnie lądując w przewodzie. Podciągnęłam się na rękach i już siedziałam w szybie. Na czworakach szłam tunelem, nasłuchując. Krzyki i wystrzały niknęły w dali. Z każdym przebytym metrem moje serce się uspokajało, tak jak oddech.

Mijałam przeróżne pomieszczenia. Znajdowały się pode mną. Tylko kątem oka dostrzegałam urywki pokoi. Głowę miałam lekko schyloną, by móc cokolwiek dojrzeć. Tak więc widziałam laboratoria i inne sale. Począwszy na szklarniach, a skończywszy na celach...

Zaraz!

Cofnęłam się, wlepiając wzrok między kraty. Uśmiech zagościł na mojej twarzy. Ujrzałam jego lekko przygarbioną sylwetkę. Siedział na kanadyjce, ze wzrokiem utkwionym w mechanicznie zablokowane drzwi poniżej. Ręce i nogi miał skute łańcuchem, który z kolei był przytwierdzony do podłoża. Jego ciemne włosy sterczały we wszystkie strony, a okulary zsunęły się na czubek nosa.

- Kevin! - szepnęłam donośnie.

Jego głowa natychmiast wystrzeliła w górę. Zmróżył oczy, jakby nie dowierzając, a następnie rozwarł szeroko powieki.

Przez czas, jaki potrzebował na przyjęcie, zakodowanie i wyliczenie informacji, zdążyłam prawie bezszelestnie zeskoczyć.

- Jak? - w końcu wydukał.

A ja zamiast mu odpowiedzieć, uściskałam go mocno, jednocześnie warcząc do jego ucha jaki to jest głupi, lekkomyślny i nie wiadomo jaki jeszcze.

Płynnym ruchem rozcięłam łańcuchy, a Okularnik zaczął rozcierać obolałe nadgarstki.

- Torturowali mnie - powiedział cicho. - Chcieli informacji - zawahał się.

- Co im powiedziałeś?! - zmarszczyłam brwi.

- Dlaczego zakładasz, że to zrobiłem? - prychnął. - Niczego - podkreślił - nie zdradziłem.

Zrobiło mi się głupio, a z drugiej strony poczułam jeszcze większą nienawiść do króla Ryloth.

- Musisz mi wszystko opowiedzieć - położyłam nacisk na słowo "wszystko".

- Najpierw się stąd wydostańmy. Pewnie włączył się alarm, gdy tylko przecięłaś łańcuchy...

- I dopiero teraz to mówisz?!

- Tak - westchnął, z trudem wstając.

Szybko stanęłam nad otworem w suficie.

- Susana... - Kevin przeszkodził mi w skoku.

Spojrzałam na niego pytająco. Jego twarz się odmieniła. Mimo że był ode mnie starszy o rok, pierwszy raz w jego zwykle dumnej, mądrej minie dostrzegłam wyraz... skruchy.

- Dzięki za ratunek - dokończył, a mi aż odjęło mowę.

- To nie tylko moja zasługa - zauważyłam.

- Anakin tu też jest?

- Taa. Ale coś mi się wydaje, że... - nie zdążyłam dokończyć, bo do naszych uszu doleciały odległe krzyki.

Pędem znaleźliśmy się w szybie i na czworakach gnaliśmy przed siebie. Metal stukał pod naporem naszych ciał.

- A teraz... opowiadaj... - wysapałam.

- Miałem coś naprawić w systemie operacyjnym zamku - zaczął Kevin. - Ale od razu wyczułem, że coś jest nie w porządku. Zwykłe, proste plemię nie ma aż tak skomplikowanego sprzętu - poprawił okulary. - No więc naprawiając, dyskretnie zacząłem szukać informacji. Złapali mnie i tu wrzucili.

- No ale czego się dowiedziałeś?! - nie potrafiłam powstrzymać ciekawości.

- Słuchaj tego! - ton głosu Kevina zmienił się nie do poznania. - Wszystkiego nie wiem, ale jedno jest pewne. Szykuje się wojna. Darth Morem wszedł w mroczne układy z niektórymi przywódcami planet i układów. Jesteśmy w jednej z 10 baz wojskowych - umilkł. Zaległa pełna napięcia cisza.

- Wiedziałam - jęknęłam.

- Inwazja ma zacząć się za 3 tygodnie. Nie możemy do tego dopuścić. Poza tym odnowił się zakon Mrocznych Jedi...

- Czyli jest ich więcej niż 2?!

- O wiele więcej. Już od 5 lat się szkolili i rośli w siłę.

- Trzeba powiadonić Radę - stwierdziłam.

- Próbowałem - chłopak westchnął. Ale odcięli mi dostęp.

- Umiałbyś wysłać wiadomość do Świątyni? - zapytałam pełna nadziei.

- Tak. Da się zrobić. - już miał odejść, ale coś się mu przypomniało. - A ty znajdź Mistrzynię Kylie i uwolnij innych uwięzionych. Są na tym samym piętrze, co ja. Powodzenia! Kod do drzwi to: bxy1.

Rozdzieliliśmy się. Biegłam teraz korytarzem, zatrzymująx się przed więziennymi celami. Następnie wpisywałam ciąg znaków na blacie elektronicznym. Drzwi otwierały się z sykiem i wypadali z nich po kolei różni ludzie.

W pierwszej celi byli urzędnicy króla Grena, który rządził przed Harionem
Błyskawicznie z ich pomocą uwalniałam kolejnych: członków Klanu Piasku, zwykłych mieszkańców, wysłanników z innych planet, a nawet kilka sprzątaczek.

Ale nigdzie nie widziałam Mistrzyni...

- Szukasz kogoś, rycerzu? - nagle z głośników rozległ się ponury, znajomy głos.

Po moich plecach przebiegły ciarki.

- Czekam w hali numer 8. Wiem, że chętnie mnie zobaczysz.

Zawrzało we mnie gniewem. Puściłam się pędem, nie bacząc na wołania przerażonych, świeżo uwięzionych istot. Szybko, w złości mijałam zakręty, aż w końcu zdyszana stanęłam przed halą. Okrągłe drzwi były rozsunięte. Stanęłam w rozkroku. Uniosłam głowę. Płaszcz delikatnie poruszał wiatr, który wydobywał się z pomieszczenia.

Ruszyłam przed siebie, próbując opanować oddech. Jedi zachowuje spokój! Jedi nie ulega emocjom! Jedi...

Przerwałam, widząc przed sobą fioletowe światło miecza świetlnego.

Drzwi do hali zamknęły się za mną. Ale mnie to nie obeszło. Przede mną stała morderczyni mojej przyjaciółki.

- Witaj, Susano - rozłożyła ręce.

- Lily - syknęłam.

- Nie używam już tego imienia! - ryknęła. Ciemny płaszcz przysłaniał jej żółte oczy i płomiennorude włosy. - Jestem Darth Cinis!

Już miałam rzucić się na nią, ale rozległ się odgłos kroków. Za Lily stanęła... Mistrzyni Kylie we własnej osobie. W ręce trzymała blaster.

Ruda uśmiechnęła się, widząc moją uradowaną minę.

- Nie rozumiem, dlaczego Mistrz Yoda mi nie ufał - odparła Mistrzyni, mierząc bronią w plecy Lily.

Rozbrzmiał wystrzał. Krzyknęłam, wystraszona dźwiękiem. Wstrzymałam oddech. Ból rozlał się w okolicy mojej lewej łopatki.

Padłam na metal.

By zostać Jedi|| Akademia StrażnikówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz