~ 1 ~

738 47 0
                                    


A więc trafiłam do Świątyni Jedi. Przez kilka lat uczyłam się z innymi Młodzikami. Tęskniłam za domem. Nie ukrywam tego. Straciłam jedną rodzinę, ale zyskałam nową. Śmieszne, prawda?

Początek pobytu w Świątyni:

Przez pierwsze dni było najgorzej. Siedziałam ciągle w "podarowanym" mi pokoju i nie chciałam się z niego ruszyć. Krzyczałam przez drzwi, żeby zabrali mnie z powrotem do domu.

Po trzech dniach takiego buntu przyszedł do mnie ten sam Jedi, który mnie tu przywlekł.

- Będziesz się tak obrażała aż do śmierci? - zapytał.

- Zabierz mnie stąd - rozkazałam.

- Zrozum, że musisz tu być. Masz moc, którą musisz się uczyć kontrolować...

- A może ja nie chcę!

Jedi westchnął.

- Spróbuj się podporządkować. Może takie życie ci się spodoba. Daj sobie szansę.

Potrząsnęłam szybko głową.

- Kilka dni. O więcej nie proszę.

- No... dobrze - zgodziłam się z dużym wahaniem. Znudziło mi się już zwykłe siedzenie i patrzenie w biały sufit. - Ale obiecujesz, że jak mi się nie spodoba, to zawieziesz mnie do domu?

- Obiecuję.

- W takim razie zgoda.

Młody Jedi uśmiechnął się.

- Jak cię zwą? Masz przecież jakieś imię, prawda? Ja jestem Obi-Wan Kenobi - podał mi swoją dłoń.

Zawahałam się, ale uścisnęłam ją.

- Susana - rzekłam. - Tylko Susana.

- A więc tylko Susano. Chodźmy przedstawić cię grupie.

Wstał i ruszył do drzwi. Poczłapałam za nim...

* * *

- Hej! - krzyknął do mnie jasnowłosy chłopiec, może o dwa lata starszy, kiedy tylko weszliśmy do jakieś dużej sali.
Uśmiechnęłam się do niego cierpko.

- Ty jesteś tą buntowniczką? - zapytał, chichocząc. - Nie wyglądasz ani trochę groźnie!

I tak poznałam Anakina Skywalkera...

Obi-Wan zganił go spojrzeniem.

- Anakinie, proszę...To jest Susana - przedstawił mnie. - Niech się u was zadomowi. Ja tymczasem was zostawiam...Obowiązki wzywają.

Udał, że salutuje i zostawił mnie!

- Nas też zabrali rodzinom. Nie masz co się obrażać - burknął chłopak, widząc moją unieszczęśliwioną minę.

- Gdzie są wszyscy? - zmieniłam temat.

- Jedzą ŚNIADANIE - podkreślił ostatnie słowo.

Natychmiastowo rozległo się głośne burczenie w moim brzuchu . Anakin się zaśmiał.

- Dla ciebie też się coś znajdzie.

W jadalni (tak to nazwę) od razu spojrzało na mnie kilka par oczu. Przy stole siedziała jakaś rudowłosa, chłopak o kręconych, brązowych włosach, jakaś dziewczyna o ciemnoróżowej skórze i fioletowych włosach, niebieskoskóra przedstawiciel Twi'leków, Wookie, no i jakieś włochate coś: moja "Grupa".

- Przywitajcie się grzecznie - rzekł Anakin. Następnie usiadł na ławce, chwycił jabłko, podrzucił je i ugryzł.

-Witaj.
-Cześć.
-Siemka!
-Eh.
- Yerr (odgłos wydawany przez Wookiego ;) )

Rozległy się głosy moich nowych towarzyszy. Pomachałam im powoli, po czym dosłownie: rzuciłam się na jedzenie. Pierwszy raz tyle żarcia widziałam na własne oczy. Byłam przyzwyczajona do jedzenia tylko jednej bułki dziennie. Jak miałam szczęście. Dlatego też miałam lekko zapadnięte policzki i wystające żebra.
- Nie tak łapczywie - zaśmiała się różowa. - To tylko zwykłe kanapki z wędliną.
- Pierwszy raz w życiu to jem - chrząknęłam, przełykając kęs. Czułam jak wypełnia mnie energia. - Cudo...
Prawie wszyscy zebrani wybuchnęli śmiechem, oprócz Twi'leka i Anakina. Ten z kolei posmutniał. A może mi się to wydawało? Nie jestem pewna.
Różowa poklepała mnie po plecach.
- Jedz, jedz - rzekła. - Może wtedy odzyskasz trochę ciała, patyczaku.

Anakin wstał z miejsca i rzekł:
- Za chwilę zajęcia u Mistrza Yody. Pośpieszcie się lepiej.
Ruszył w kierunku wyjścia.

Wszyscy go posłuchali, jakby był jakimś dowódcą.

- Czemu go słuchacie? - spytałam cicho różowej, która wydała mi się na razie najbardziej ok.

Ta wzruszyła ramionami i rzuciła od niechcenia:
- Jest najstarszy. No i ponoć jest Wybrańcem. Ponoć. Podsłuchałam rozmowę mistrza Kenobiego i Yody.

- Taa...Jak długo już tu jesteś?

Różowa zamyślił się.

- Jakieś trzy miesiące...- powiedziała w końcu niepewnie. - Jest spoko, ale tyle zasad i reguł nie do złamania. No i ten cały kodeks.

Weszliśmy po schodach. Po drodze minęliśmy ciemnoskórego Jedi w płaszczu. Spojrzał na nas z ukosa.
- Mistrzu Windu - Anakin ukłonił się. Poszliśmy w jego ślady.

- Mistrz Yoda na was już czeka, Skywalker - rzucił tylko Jedi i oddalił się szybkim krokiem.

Ciekawe, czy wszyscy Jedi są aż tak zabiegani???

By zostać Jedi|| Akademia StrażnikówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz